Sprawa współpracy Lecha Wałęsy z SB wywołała wiele komentarzy. Wśród nich pojawiły się też głosy nawołujące „Gazetę Wyborczą” do przeproszenia wszystkich, których odsądzano od czci i wiary wyłącznie za to, że ośmielali się mówić prawdę na temat agenta Bolka. Chodzi szczególnie o historyków – Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w 2008 roku opublikowali książkę zatytułowaną „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” – w której opisują swe bardzo rzetelne i doskonale udokumentowane badania nad aktami dotyczącymi TW „Bolka”. Historycy z całą pewnością stwierdzili, że Wałęsa w latach 70-tych współpracował z SB.
Wesprzyj nas już teraz!
Część pracowników IPN nie chciała, by książka ujrzała światło dzienne – dziś, po zmianach na stanowiskach zarządzających Instytutem pozycja ta nie jest nawet sprzedawana. Sławomir Cenckiewicz wkrótce po wydaniu książki stracił pracę w Instytucie Pamięci Narodowej.
Na duet historyków posypały się obelgi z prasy utrwalającej mit III RP, szczególnie z łamów „Gazety Wyborczej”. To tam książkę nazwano „kubłem pomyj”. W piątek odniósł się do tego autor artykułu sprzed lat Adam Leszczyński. Przyczynkiem do powstania jego nowego tekstu stał się czwartkowy program TVP – dyskusja o „Bolku”. – Jedna z poczytnych gazet nazwała pana książkę >>kubłem pomyj<< – zagaił prowadzący program Michał Adamczyk, pytając Cenckiewicza, czy teraz należą się mu przeprosiny. „Nie, przeprosiny się nie należą” – stwierdził Leszczyński. „Nie ze względu na to, że Cenckiewicz twierdził, iż Wałęsa to „Bolek”. Bo historyk zebrał w tej książce wszystkie plotki i oszczerstwa wobec Wałęsy, które znalazł i które mu opowiedziano, bezkrytycznie je cytując. Dowiedzieliśmy się z niej m.in., że Wałęsa repetował siódmą klasę, w zawodówce dał się poznać jako rozrabiacz i palacz, miał nieślubne dziecko, którym się nie interesował, jego dalsi krewni byli w SB, inni mieli zatargi z prawem… Potem kłamał, kradł, donosił, notorycznie zdradzał żonę, która zresztą i tak nie zasługuje na szacunek” – pisze redaktor „Wyborczej”.
Z tego właśnie powodu, według Adama Leszczyńskiego, Sławomir Cenckiewicz na przeprosiny „Wyborczej” nie zasługuje.
W dniu, gdy potwierdziło się ostatecznie, że Wałęsa był TW, Cenckiewicz napisał na swoim blogu: „Dziś, w tym dla mnie szczególnym dniu, składam im wszystkim swój hołd i świadectwo „ukończonego biegu”, dochowanej wiary w to, że Prawda ostatecznie zwycięży! Kiedy przerażony obrotem spraw odchodziłem z IPN w 2008 r. użyłem słów mjr. Hubala: „Broni nie złożę. Munduru nie zdejmę. Tak mi dopomóż Bóg”. Z pomocą Zbawiciela wytrwałem!”. Dodał także, że wybacza tym, którzy go szkalowali.
malk