Polski premier przemawiając na uniwersytecie w Heidelbergu przekonywał, że upadek Ukrainy z pewnością poskutkuje dalszymi podbojami Kremla. Porównując obecną sytuację do polityki apaesementu z lat 30′ XX w. wobec działań Hitlera, wskazał na groźbę wybuchu konfliktu o charakterze globalnym. Dzisiaj w podobnym tonie wypowiadali się również polscy dyplomaci.
Zdaniem premiera, Ukraińcy walczą nie tylko w imię własnego państwa narodowego, ale także za całą Europę. Od wyniku tego konfliktu – w jego opinii – zależy przyszłość całego świata.
„Także nasza przyszłość zależy od wyniku tej wojny, od tego, jak ona się skończy. Porażka Ukrainy oznaczałaby porażkę Zachodu, porażkę całego wolnego świata. To byłaby porażka większa niż ta z Wietnamu. Po takiej porażce Rosja poczułaby się bezkarna, uderzałaby w inne kraje i świat by się zmienił – nastałby czas nieprzewidywalności” – ocenił.
Wesprzyj nas już teraz!
„Klęska wolnego świata może rozzuchwalić Putina, jak polityka ustępstw lat 30. rozzuchwaliła Hitlera. Putin także, jak Hitler wówczas, cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Dlatego grozi nam III wojna światowa, a drogą do jej uniknięcia nie jest dalsze karmienie bestii” – podkreślił premier.
Wypowiedź polskiego premiera zbiega się z wcześniejszymi publicznymi głosami polskich ambasadorów we Francji i na Ukrainie. Ich zdaniem „to oczywiste”, że „jeżeli Ukraina nie obroni niepodległości, Polska będzie musiała przystąpić do wojny”.
PAP / oprac. PR
Kolejny ambasador przekonuje, że upadek Ukrainy oznacza wojnę w Polsce. „To oczywiste”