Niedawno uchwalona została ustawa, w myśl której środki uzyskane z fotoradarów mają być przeznaczone na budowę i poprawę infrastruktury drogowej. Stało się to pod wpływem krytyki rządu za kierowanie tych wpływów do ogólnego budżetu. Okazuje się, że w takiej samej sytuacji jest wiele samorządów.
Z ankiety przeprowadzonej przez „Dziennik Gazetę Prawną” wynika, że wiele samorządów nie potrafi wskazać, czy pieniądze pochodzące z mandatów wystawianych za pomocą fotoradarów przeznaczone zostały na konkretny cel, związany z budową dróg. Miliony złotych, jakie z tego tytułu trafiają do samorządów w skali kraju muszą być, zgodnie z art. 20d Ustawy o drogach publicznych, w całości przeznaczane na budowę i modernizację dróg i poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Wesprzyj nas już teraz!
W Poznaniu, jak dowiedział się dziennik, pieniądze z fotoradarów nie są w żaden sposób wyodrębniane z ogółu środków, które trafiają do budżetu. W Łodzi również zasilają one ogólną kasę miejską. Władze Torunia nie były w stanie wskazać konkretnych inwestycji, na które zostały przeznaczone pieniądze z fotoradarów. Rzecznik prezydenta stwierdziła, że trafiają do jednego zbioru pod nazwą „wpływy do budżetu”.
Szczeciński magistrat poinformował z kolei, że stosowany przezeń system księgowy nie posiada technicznych możliwości wyodrębnienia dochodów z fotoradarów z ogólnych wpływów straży miejskiej. Są one przeznaczane na realizację bieżących wydatków miejskiego budżetu. Urzędnicy miejscy argumentowali ponadto, że środki publiczne pochodzące z poszczególnych tytułów nie mogą być przeznaczone na finansowanie wymienionych z nazwy wydatków, chyba że odrębna ustawa stanowi inaczej. Problem w tym, że ową ustawą, która stanowi inaczej, jest Ustawa o drogach publicznych. Do grona problemów i technicznych niemożności nie powinno należeć z kolei utworzenie subkonta w rachunkach miejskich.
Samorządy biorą, jak widać, przykład z rządu i traktują fotoradary jako maszynki do zarabiania pieniędzy i łatania coraz większych dziur w budżetach. Jeżeli w planach budżetowych przeszacowały wpływy z tego tytułu w podobnym stopniu, w jakim uczynił to minister Rostowski, strach pomyśleć, co będzie w przyszłym roku.
Tomasz Tokarski