16 października 2024

Generał jezuitów: Synodalności nie wolno zatrzymać. To będzie wielki dar dla ludzkości

Generał jezuitów o. Arturo Sosa Abascal twierdzi, że proces synodalny doprowadzi do głębokiej transformacji Kościoła katolickiego. – Nie wolno dopuścić, by ten proces teraz się zatrzymał. Potrzeba czasu, by [synodalność] nabrała w Kościele kształtu – powiedział w rozmowie z francuskim dziennikiem katolickim La Croix.

O. Arturo Sosa Abascal zasłynął kilka lat temu wyjątkowo kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat interpretacji Ewangelii oraz nauki Kościoła na temat diabła. Wypowiadając się w kwestii udzielania Komunii świętej rozwodnikom w powtórnych związkach stwierdził, że nie wiadomo tak naprawdę, co na temat nierozerwalności małżeństwa mówił Pan Jezus, bo w Jego czasach nie było dyktafonów. Zasugerował tym samym swoją sympatię wobec historyczno-krytycznej metody egzegezy Pisma Świętego, która właściwa jest liberalnej szkole protestanckiej i katolickiemu modernizmowi, a która zasadza się na podważaniu niektórych wypowiedzi Pisma Świętego. W innej wypowiedzi mówił o diable, sugerując, że szatan nie jest osobą, ale raczej konstruktu ideowego, który miałby tylko symbolizować zło. Te wypowiedzi nie wywołały żadnych konsekwencji dyscyplinarnych.

Generał jezuitów zajął teraz stanowisko wobec synodalności. Duchowny sądzi, że synodalność wskazuje drogę, która może być odpowiedzią również na współczesny kryzys demokracji.

Wesprzyj nas już teraz!

Doświadczenie synodalne pokazuje, że są inne drogi pozwalające ukształtować relacje między ludźmi i państwami – powiedział. – Pogłębienie i ukonkretnienie synodalności Kościoła byłoby nieocenionym wkładem w historię ludzkości – dodał. Zdaniem generała papież Franciszek stara się wyprowadzić konsekwencje z nauczania II Soboru Watykańskiego, zwłaszcza w kwestii rozumienia Kościoła jako Ludu Bożego złożonego z ochrzczonych.

Choć o. Arturo Sosa Abascal nie rozwinął tych wątków, z dyskusji synodalnych wiadomo, że miałoby się to zasadzać na znacznie większym niż dotąd włączeniu świeckich w procesy decyzyjne w Kościele katolickim. Zasada sama w sobie nie musi być bynajmniej niewłaściwa, tym bardziej, że w przeszłości często ludzie świeccy rzeczywiście partycypowali w tych procesach bardziej niż dziś, na przykład mając przemożny wpływ na wybór biskupa.

Problem polega jednak na tym, że przenoszenie dawnych wzorców na dzisiejszą sytuację może skończyć się katastrofą. W dawniejszych wiekach całość społeczności była katolicka. Innymi słowy, zarówno duchowieństwo jak i ludzie świeccy orientowali się na Jezusa Chrystusa, a różnego rodzaju herezje były ścigane. Dziś wspólnota ochrzczonych składa się nie tylko z praktykujących katolików, którzy przyjmują całość nauki Kościoła, ale również z ludzi niepraktykujących albo zgoła niewierzących. Herezje z kolei są szeroko rozpowszechnione, jako że z wieloma po prostu przestano walczyć. W związku z tym szeroka partycypacja „Ludu Bożego” w procesach decyzyjnych może zakończyć się po prostu szerokim otwarciem Kościoła na światowość i przyjęciem wielu błędnych koncepcji i rozwiązań.

Z drugiej strony jest faktem, że problem braku ścigania herezji dotyczy nie tylko świeckich, ale również duchownych. Wśród kardynałów, biskupów i księży jest dziś bardzo wielu takich, którzy wyznają katolicyzm w wersji modernistycznej – a z racji na urząd ludzie ci mogą sprawować władzę bez żadnych przeszkód.

Stąd można zastanawiać się, czy problem Kościoła polega w ogóle na tym, jakie grupy są przy władzy – czy raczej na tym, że zgodnie z liberalnym paradygmatem relatywistycznym coraz rzadziej rozróżnia się prawdę od fałszu.

Proces synodalny proponuje metodę takiego rozróżniania w postaci tzw. „rozmowy w Duchu”, czyli spokojnego wysłuchiwania wzajemnych racji bez osądzania, z długimi przerwami na milczenie mające pozwolić na usłyszenie głosu Ducha Świętego.

Czy tego rodzaju metoda może skutecznie zastąpić tradycyjne i sprawdzone schematy podejmowania decyzji w Kościele pozostaje wątpliwe, a w ocenie sporej części duchownych – jak kard. Gerhard Müller czy bp Athanasius Schneider – jest wręcz jasne, że nie doprowadzi do niczego dobrego. 

Źródła: „La Croix”, PCh24.pl

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(18)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 282 210 zł cel: 300 000 zł
94%
wybierz kwotę:
Wspieram