W roku 1960 papieże Jan XXIII i Paweł VI zainicjowali nowe podejście Watykanu do krajów za żelazną kurtyną – Ostpolitik. Według jej głównego architekta i przedstawiciela, arcybiskupa Agostiono Casaroliego, strategicznym celem Ostpolitik było znalezienie modus non moriendi – „sposobu, by nie umrzeć” – dla Kościoła katolickiego w krajach Układu Warszawskiego. Ta taktyka obejmowała ze strony Watykanu zaprzestanie wszelkiej publicznej krytyki reżimów komunistycznych oraz niekończące się negocjacje z rządami komunistycznymi. Skutki były, by wyrazić to łagodnie, minimalne.
Ostpolitik była bliska zniszczenia katolicyzmu na Węgrzech, gdzie do połowy lat siedemdziesiątych XX wieku przywództwo Kościoła było w posiadaniu komunistycznej partii Węgier, która też nim sterowała, a również de facto kontrolowała kolegium węgierskie w Rzymie.
Wesprzyj nas już teraz!
W Czechosłowacji Ostpolitik pozbawiła władzy katolickich działaczy praw człowieka, nie zrobiła nic dla tych dzielnych katolickich dusz, które stawiły opór reżimowi, a dała władzę bandzie księżowskich kolaborantów, którzy służyli za fasadę partii komunistycznej i jej represji.
W Niemczech wschodnich Ostpolitik nie mogła wyrządzić dużych szkód, gdyż szkody te już zostały wyrządzone.
W Polsce Ostpolitik spotkała się ze zręcznym oporem polskiego prymasa, kardynała Stefana Wyszyńskiego, pracującego wspólnie z późniejszym papieżem Janem Pawłem II, kardynałem Karolem Wojtyłą. Jednak mimo uzasadnionego krytycyzmu Polaków wobec Ostpolitik, watykańscy dyplomaci nieustannie usiłowali usunąć Wyszyńskiego, jako rozmówcę Kościoła z reżimem.
Zasadnicze szkody wyrządzono także w Rzymie. Tam Ostpolitik doprowadziła do poważnej infiltracji Watykanu przez komunistyczne tajne agencje wywiadowcze, w tym sowiecką KGB, wschodnioniemiecką Stasi, czechosłowacką StB, polską SB i węgierską AVH. W czasie Soboru Watykańskiego II SB usiłowała podkopać pozycję kardynała Wyszyńskiego przygotowując i upowszechniając wśród wszystkich ojców soborowych memorandum kwestionujące ortodoksję polskiego prymasa. W ciągu lat, jakie nastąpiły po soborze, krety bloku komunistycznego operowały w urzędach watykańskich i w watykańskich służbach prasowych, kompromitując właśnie te negocjacje, tak wysoko cenione przez arcybiskupa Casaroliego i jego współpracowników.
To wszystko jest dobrze udokumentowane dzięki materiałom obecnie dostępnym w państwowych archiwach agencji bezpieczeństwa reżimów komunistycznych. Konferencje naukowe przeczesały dowody i przeanalizowały metody szpiegowskie; opublikowano książki zgłębiające tę fascynującą, choć brudną, historię. Drugi tom biografii Jana Pawła II, Kres i początek, dostarczył po raz pierwszy czytelnikom nowych szczegółów o komunistycznej wojnie przeciwko Kościołowi w czasie Ostpolitik.
Jednak wyżsi rangą dyplomaci watykańscy nie przestają się dzisiaj upierać przy tym, że Ostpolitik była sukcesem: w takim stopniu, że obecnie służy za model watykańskiej dyplomacji XXI wieku na całym świecie.
No cóż.
Żaden poważny badacz tych spraw nie uważa Ostpolitik za sukces. Ci, którzy twierdzą inaczej, są uparcie nieświadomi, ograniczeni, niechętni do wyciągania nauki z przeszłości – albo, być może, to wszystko razem.
Jeśli chodzi o „nową Ostpolitik, to gdzie, proszę mi wyjaśnić, są jej sukcesy?
W Syrii, gdzie zmarło dziesiątki tysięcy ludzi więcej i wybuchł potężny kryzys uchodźczy, odkąd Stolica Apostolska zorganizowała kampanię przeciwko interwencji militarnej wymierzonej w morderczego dyktatora Baszszara al-Asada? Na Ukrainie, gdzie Stolica Apostolska dopiero musi nazwać brutalną i coraz bardziej śmiercionośną inwazję rosyjską wschodnich części kraju tym, czym jest? Na Kubie, gdzie sprawy toczą się gorzej dla katolickich aktywistów praw człowieka po wizytach papieża Benedykta XVI i Franciszka? W krajach bałtyckich, gdzie rosyjskie potrząsanie szablą, dezinformacja i prowokacje wywołują poważne obawy litewskich katolików, a Stolica Apostolska zachowuje milczenie? W Wenezueli, kraju katolickim popadającym w ruinę pod reżimem sfiksowanego Nicolasa Maduro, następcy jeszcze bardziej ohydnego Hugo Cháveza?
Papież Franciszek słusznie chce ponownie ustalić wiele wyjściowych stanowisk kurii rzymskiej. Wyjściowe stanowiska kierujące watykańską dyplomacją w dzisiejszych czasach koniecznie wymagają resetu. To przestawienie musi się zacząć od szczerego uznania, że jakiekolwiek były intencje Ostpolitik Jana XXIII, Pawła VI i Agostino Casaroliego, zakończyła się ona niepowodzeniem. Dlaczego? Ponieważ opierała się na fałszywej analizie sposobu postępowania Watykanu wobec dyktatorskich reżimów i na błędnej koncepcji władzy Kościoła w światowej polityce dzisiaj, która to władza jest moralna, a nie polityczna czy dyplomatyczna.
George Weigel
Źródło: First Things
Tłum. Jan J. Franczak