Synodalność musi dotyczyć świętości, jeżeli ma mieć jakikolwiek sens. Jeżeli organizatorzy październikowego Synodu o Synodalności nie zadbają o to, by skupiał się on właśnie wokół wzmacniania świętości, muszą to zrobić sami jego uczestnicy. W przeciwnym razie synod byłby stratą czasu i pieniędzy – pisze na łamach «First Things» amerykański publicysta i biograf św. Jana Pawła II, George Weigel.
„Papież Benedykt XVI często mówił, że we współczesnym sceptycznym i cynicznym świecie, święci lepiej przekonują do prawdziwości chrześcijaństwa niż najbardziej nawet wyszukane argumenty. Dlatego można się dziwić, że Dokument Roboczy (Instrumentum laboris, IL) na październikowy Synod o Synodalności jest całkowicie pozbawiony odniesień do świętych, do dwutysiącletniego dziedzictwa świętości w Kościele, do świętych, którzy otaczają nas w trzecim tysiącleciu «podróżowania razem» (to ulubiony termin synodalny). Być może jest to jakoś związane z ewidentnym brakiem zainteresowania IL celem chrześcijańskiej podróży: wieczną radością w światłości i życiu Trójcy Świętej, w niekończącym się świętowaniu” – napisał Weigel.
To milczenie na temat świętości jest tym bardziej zaskakujące, że trwający od 2021 roku Proces Synodalny jest prezentowany przez jego kierownictwo jako kontynuacja II Soboru Watykańskiego. Tymczasem konstytucja dogmatyczna o Kościele II Soboru Watykańskiego, Lumen gentium, poświęca świętości cały rozdział, przypomniał.
„Jeżeli październikowy Synod o Synodalność ma zamiar wnieść coś do ewangelizacji świata tak pilnie potrzebującego świętości; jeżeli chce przyspieszyć trwającą reformę Kościoła nakierowaną na to, by katolicyzm bardziej efektywnie prezentował taką świętość, to Synod musi potraktować świętych o wiele poważniej, niż czyni to jego Dokument Roboczy. […] Bo jeżeli synodalność nie dotyczy wzmacniania świętości, to jest instytucjonalnym kościelnym samozapatrzeniem, a to byłoby skandalicznym marnotrawstwem czasu i pieniędzy” – podsumował amerykański publicysta.
Źródło: firstthings.com
Pach