Dyktatorski charakter ideologii gender staje się coraz bardziej jawny. Kto nie zgadza się z jej postulatami, musi liczyć się z przemocą – pisze niemiecki publicysta i działacz katolicki, Mathias von Gersdorff.
Gersdorff bierze pod lupę niedawną demonstrację w stolicy Stanów Zjednoczonych. Przed wejściem na obszar Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona grupa studentów z organizacji studenckiej Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (TFP-Student Action) zorganizowała pokojową manifestację przeciwko kłamstwom gender. Studenci przypomnieli po prostu podstawowe prawdy biologiczne. Trzymali między innymi transparent z cytatem z Pisma świętego: Stworzył ich jako mężczyznę i kobietę.
Wesprzyj nas już teraz!
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać lewicowych studentów z wyjątkową agresją zaczepiających manifestantów z TFP. Obrońcy normalności spotkali się z wyzwiskami i rękoczynami. Policja zatrzymała jednego z napastników; nienawiść lewicowców była tak duża, że posuwali się nawet do grożenia śmiercią.
Gersdorff przypomina, że sprawa ta nie jest żadnym wyjątkiem. Od kilku tygodni Stany Zjednoczone przemierza tak zwany „Autobus wolności słowa” (Free Speech Bus), na którym widnieje napis: „Chłopcy to chłopcy, dziewczynki to dziewczynki – i zawsze nimi będą”. Akcja spotyka się z wielką niechęcią; stworzono nawet grę komputerową, w której autobus można zniszczyć.
„Tej agresji nie można się dziwić […]. Trzeba liczyć się z tym, że nienawiść i przemoc będą się jeszcze zmagać. Ideologia gender jest do tego stopnia absurdalna i sprzeczna z rozsądkiem, że w gruncie rzeczy może być reprezentowana tylko przez zajadłych aktywistów. Fanatyzm wyłącza rozum i rodzi uczucie absolutnego moralnego autorytetu, który legitymizuje nawet użycie przemocy. Tylko w ten sposób można wytłumaczyć opisane wyżej sceny” – puentuje Gersdorff.
Pach
Źródło: mathias-von-gersdorff.blogspot.de
