10 września 2024

Globaliści wybierają dla nas cyfrową przyszłość według celów lewicy. Wkrótce podpiszą kluczowe dokumenty (Część II)

(PCh24.pl)

Podczas zaplanowanego na 22 i 23 września a przygotowywanego od dwóch lat Szczytu Przyszłości ONZ przyjęte mają być trzy dokumenty: Pakt dla Przyszłości, Deklaracja odnośnie Przyszłych Pokoleń i tak zwany Global Digital Compact (globalne porozumienie cyfrowe). Rozwiązania zawarte w ich uzgodnionych tekstach mają wzmocnić system globalnego zarządzania i ramy realizacji umowy eko-społecznej. W agendzie kluczowe dla globalistów kwestie: nadzór cyfrowy, gender, aborcyjna selekcja ludzi, migracje i mieszanie ludności, redukcja emisji pod pozorem walki o ratowanie klimatu.

 

Deklaracja w sprawie przyszłych pokoleń

Wesprzyj nas już teraz!

Dołączona do Paktu dla Przyszłości Deklaracja w sprawie przyszłych pokoleń uznaje między innymi, że niektóre religie, systemy krajowe zabezpieczają interesy przyszłych pokoleń, a „dzieci i młodzież są agentami zmian”.

Państwa winny brać pod uwagę skutki prognozowanych globalnych trendów demograficznych, a także promować „prawa człowieka dla wszystkich”.

Nie zabrakło także odniesienia do tzw. polityki woke. Wskazuje się, że „należy wyeliminować wszelkie formy utrzymujących się historycznych i strukturalnych nierówności, w tym poprzez uznanie, rozwiązanie i naprawienie minionych tragedii i ich konsekwencji oraz wykorzenienie wszelkich form dyskryminacji, szanując, promując i chroniąc różnorodność kulturową i dziedzictwo kulturowe”. Zdaniem autorów, należy wspierać dialog międzykulturowy i międzyreligijny, uznając i chroniąc prawa ludności tubylczej, ich terytoria, tradycje, wierzenia duchowe i wiedzę przodków.

Również w tym dokumencie czytamy wiele frazesów o priorytecie polityki klimatycznej, konieczności „budowania odporności”, zapewnieniu czystego, zdrowego i zrównoważonego środowiska, przeciwdziałaniu szybkiemu wzrostowi populacji czy jej starzeniu się. Odpowiedzią globalistów na te dwa zjawiska jest z jednej strony dostęp „praw seksualnych i reprodukcyjnych”, zaś z drugiej –  „bezpieczna, uporządkowana i regularna migracja”. Nietrudno zauważyć, że chodzi po prostu o podmianę czy też zupełne wymieszanie ludności.

Powszechne zdrowie naszej populacji zapewnić mają „odporne systemy opieki zdrowotnej”, a także „sprawiedliwy dostęp do bezpiecznych, niedrogich, skutecznych i wysokiej jakości leków, szczepionek, terapii i innych produktów zdrowotnych”.

Państwa stworzą system monitoringu aby kontrolować wprowadzanie zmian. Wychowają (zapewne poprzez tak zwane pranie mózgów) „pokolenia obywateli, którzy będą agentami pozytywnych zmian i transformacji”.

Sekretarz generalny miałby mianować Specjalnego Wysłannika ds. Przyszłych Pokoleń w celu wcielania w życie powyższej Deklaracji.

Global Digital Compact

Drugi dołączony do Paktu dokument – Global Digital Compact – koncentruje się na zapewnieniu finansów i dzieleniu się danymi na rzecz rozwijania gospodarki cyfrowej, realizacji Agendy 2030 i wzmocnienia systemu globalnego zarządzania, między innymi poprzez walkę z tak zwanymi: mis-, mal- i dezinformacją.

Gospodarka cyfrowa – a jakże – ma przyspieszyć dojście do celów zrównoważonego rozwoju. Znowu czytamy w tym miejscu o promocji wszystkich praw człowieka, o równości płci i wzmocnieniu pozycji wszystkich kobiet i dziewcząt oraz ich uczestnictwa w przestrzeni cyfrowej dla zniwelowania podziału cyfrowego ze względu na gender. „Perspektywa genderowa” ma być włączona do głównego nurtu w walce z przemocą seksualną.

Technologie cyfrowe, w tym tzw. sztuczna inteligencja, mają rozwiązać problemy środowiskowe i związane z brakiem dostępu do internetu. Wszystkie szkoły i szpitale mają być zmapowane i połączone z siecią (inicjatywa Giga ITU i UNICEF), usługi telemedycyny – ulepszone.

Państwa miałyby zadbać o programy nauczania i szkolenia na potrzeby ery cyfrowej.

„Cyfrowe dobra publiczne i cyfrowa infrastruktura publiczna” są kluczowymi czynnikami napędowymi „inkluzywnej transformacji cyfrowej i innowacji”, stąd należy zwiększyć inwestycje w nie.

Dokument wzywa platformy komunikacyjne do moderacji treści.

Państwa miałyby zobowiązać się stworzyć do 2030 roku „bezpieczną” przestrzeń online dla wszystkich użytkowników, szczególnie dzieci. Będą wymieniać doświadczenia by „wyeliminować szkody powodowane wolnością słowa”.

Firmy technologiczne i deweloperzy podzielą się odpowiedzialnością branży za przekazy, jakie ukazują się w sieci. Ponadto platformy mediów społecznościowych miałyby ustanowić mechanizmy zgłaszania i usuwania wybranych treści.

Państwa mają promować „integralność informacji, tolerancję i szacunek w przestrzeni cyfrowej, a także chronić integralność procesów demokratycznych”. Stąd „wzmocnią międzynarodową współpracę, aby stawić czoła wyzwaniu dezinformacji i mowie nienawiści w internecie oraz ograniczyć ryzyko manipulacji informacjami w sposób zgodny z prawem międzynarodowym”.

Państwa we współpracy z platformami mają „promować dostęp do odpowiednich wiarygodnych i dokładnych informacji w sytuacjach kryzysowych, w celu ochrony i wzmocnienia osób w sytuacjach podatnych na zagrożenia”. Krótko mówiąc, chodzi o to, aby nie dopuścić do sytuacji, jakie miały miejsce w czasie „pandemii COVID-19”, gdy publicznie kwestionowano zasadność polityki noszenia masek, szczepienia itp. Państwa mają „promować gromadzenie dowodów przez podmioty ONZ we współpracy z rządami i odpowiednimi interesariuszami, na temat wpływu dezinformacji na osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju”.

Państwa będą wymieniać między sobą dane potrzebne do monitorowania postępów w zakresie realizacji celów Agendy 2030.

W jakim kierunku zmierza wspólnota międzynarodowa?

Zaproponowane dokumenty negocjowane przez przedstawicieli rządowych miałyby być przyjęte w drodze ogólnej zgody podczas zbliżającego się Szczytu Przyszłości we wrześniu. Zgodnie z jego programem, uwaga uczestników ogniskuje się wokół transformacji globalnego zarządzania i turbo przyspieszenia wdrażania Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, wzmocnienia multilateralizmu (mechanizmu wzajemnych rozliczeń z podjętych zobowiązań) oraz zbudowania wspólnej cyfrowej przyszłości.

W proponowanych dokumentach kilka kwestii ma szczególne znaczenie. Z jednej strony uznaje się Agendę 2030 za „mapę drogową” dla wszelkich działań państw i globalnego zarządzania związanego z eko-cyfrową transformacją. I mimo porażek w osiągnięciu tych celów, uznaje się, że Agenda 2030 z pewnymi modyfikacjami pozostanie programem dominującym do połowy obecnego stulecia.

Próbuje się także rozszerzyć koncepcję praw człowieka o „prawa przyszłych pokoleń”, zwiększyć udział młodzieży i tak zwanych grup marginalizowanych w formalnych procesach decyzyjnych. Dąży się do wzmocnienia uprawnień organów ONZ, w szczególności sekretarza generalnego oraz Wysokiego Komisarza Praw Człowieka i – co chyba najważniejsze – postuluje się wdrożenie na platformach cyfrowych daleko idącej cenzury, ograniczającej wolność wypowiedzi, która polega nie tylko na głoszeniu poglądów, swoich opinii, przypuszczeń, ale także na zapoznawaniu się z informacjami, poglądami, sugestiami innych ludzi.

Wprowadzenie cenzury – chociaż bezpośrednio nie używa się tego słowa, raczej postulując walkę o „integralność informacji” albo walkę z mis-, mal- i dezinformacją – ma przeciwdziałać „szkodom”, jakie niepożądane dla globalistów treści mają ponoć wyrządzać społeczeństwu. Wydaje się to być szczególnie niebezpieczne w kontekście uzgodnienia przez państwa traktatu ONZ o cyberprzestępczości, zaproponowanego pierwotnie przez Rosję. Organizacja Narodów Zjednoczonych szykuje też kodeks postępowania na platformach cyfrowych. Obie inicjatywy mają – według oficjalnej nowomowy – zwiększyć „odporność demokracji”.

Jednak nawet tak niepozorne na pierwszy rzut oka zapisy, odnoszące się chociażby do kreowanych „praw przyszłych pokoleń”, nie pozostają bez znaczenia w związku z lansowaną przebudową świata i wdrażaniem nowej umowy eko-społecznej. Częściej kojarzy się ją z propagowaną ekonomią opartą na prawach człowieka (human rights economy), „ekonomią pączka” czy „orzecznictwem ziemskim” oraz modyfikowanymi ustawami zasadniczymi niektórych państw (Ameryka Południowa, Azja). Te  zmierzają do uznania „praw natury” (przejście z antropocentryzmu na paradygmat ekocentryczny, zgodnie z którym prawa ludzi są wtórne w stosunku do „praw natury”, „Matki Ziemi”).

Kreacja „praw przyszłych pokoleń”

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę także na propozycję rezolucji Rady Europy z 7 czerwca 2024 roku. Dotyczy ona „ochrony praw człowieka dla przyszłych pokoleń”. Zachęca się w niej do przyjęcia zintegrowanego podejścia, które bierze pod uwagę kwestie środowiskowe, a także rozwój gospodarczy, społeczny i kulturalny, kładąc nacisk na zasadę przewodnią „równości międzypokoleniowej”, która miałaby kierować wszystkimi decyzjami rządzących.

Portugalski sprawozdawca Pedro Cegonho podsumował postęp w zakresie „orzecznictwa ziemskiego” (rozstrzygnięcia trybunałów krajowych i międzynarodowych, w tym ETPCZ w sprawach klimatycznych i środowiskowych). Wezwał państwa aby wykorzystały obecny „impet do zademonstrowania przywództwa i silnego zaangażowania”. Rządy miałyby opracować normy środowiskowe mniej niż dotychczasowe skoncentrowane na interesie człowieka.

Innymi słowy, chodzi o wyznaczenie ram prawnych respektujących „równość międzypokoleniową”, która miałaby być „absolutnym nakazem w obliczu obecnego wyzwania związanego ze zmianami klimatu”. Odniesienia do przyszłych generacji coraz częściej padają bowiem przed sądami krajowymi i międzynarodowymi w sporach dotyczących środowiska.

Wniosek o przyjęcie rezolucji w sprawie Ochrony przyszłych praw dla przyszłych pokoleń pojawił się w zgromadzeniu Rady Europy 28 kwietnia 2022 r. i natychmiast został skierowany do Komisji Spraw Społecznych, Zdrowia i Zrównoważonego Rozwoju. Ta przygotowała sprawozdanie, które nawiązuje do Szczytu Przyszłości ONZ i Deklaracji Końcowej Szczytu w Reykjaviku, zorganizowanego w maju 2023 r., potwierdzających zobowiązania szefów państw i rządów do stawienia czoła obecnym i przyszłym wyzwaniom, a także do spełnienia oczekiwań przyszłych pokoleń.

Termin „przyszłe pokolenia” odnosi się do wszystkich ludzi, którzy przyjdą po nas, natomiast kreowane „prawa człowieka dla przyszłych pokoleń są z natury powiązane ze zrównoważonym rozwojem, który wymaga zintegrowanego podejścia uwzględniającego kwestie środowiskowe, wraz z rozwojem ekonomicznym, społecznym i kulturalnym”.

Uznaje się, że mamy „potrójny kryzys planetarny” związany ze zmianami klimatu, różnorodnością biologiczną oraz utratą i zanieczyszczeniem ekosystemów. Te aspekty naruszają prawa niezliczonej liczby ludzi na całym świecie każdego dnia i zagrażają skutecznemu korzystaniu z praw człowieka przez przyszłe pokolenia.

Przyszłość planety i ludzkości jest zagrożona, jeśli nie zwiększymy wysiłków, aby zapewnić bezpieczne, czyste, zdrowe i zrównoważone środowisko dla wszystkich – przekonuje Rada Europy.

Przyszłym pokoleniom zagrażają także rosnące nierówności społeczno-ekonomiczne, sytuacje nadzwyczajne w zakresie zdrowia publicznego (czytaj: tzw. pandemie), wojny i konflikty.

Życie w pokoju i godności miała zagwarantować kolejnym generacjom Agenda 2030. Świat jest jednak bardzo daleki od osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju ONZ. Stąd postuluje się wzmocnienie globalnego zarządu i włączenie w procesy decyzyjne dzieci i młodzieży zaangażowanych w programy klimatyczne. Chodzi też o zabezpieczenie interesów jeszcze nienarodzonych pokoleń. Sprawozdawca Rady Europy powołał się tu na Pakt dla Przyszłości.

Deklaracja na rzecz przyszłych pokoleń i Global Digital Compact mają ukierunkować politykę i programy na długoterminowy zrównoważony rozwój. Będzie się to wiązać „z prawnie wiążącymi zobowiązaniami” i „miałoby się stać silnym instrumentem prawnym w walce o ochronę praw człowieka dla przyszłych pokoleń”.

W styczniu 2024 r. Rada Europy powołała grupę zadaniową pracującą nad strategią środowiskową, jako nowym instrumentem prawnym, który uwzględni globalne i transgraniczne wyzwania zmian klimatu.

W celu upowszechnia kreowanych usilnie „praw przyszłych pokoleń” nadaktywni sędziowie orzekają w sprawach dotyczących zmian klimatu. Od 2015 roku liczba spraw wzmacniających ponoć ochronę kolejnych generacji wzrosła ponad dwukrotnie. Wymienić tu można np. orzeczenie holenderskiego SN w sprawie „Urgendy” zobowiązujące władze do działania w sprawie redukcji emisji CO2 w związku z przyszłym ryzykiem; orzeczenie niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Klimabeschluss, ustanawiające międzypokoleniowy obowiązek ochrony związany z prawami człowieka i klimatem czy kolumbijską sprawę Przyszłe Pokolenia vs. Ministerstwo Środowiska i inni; a także orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości itd.

Tego typu wyroki i decyzje mają doprowadzić do ustanowienia prawnego obowiązku ochrony systemu klimatycznego „dla dobra obecnych i przyszłych pokoleń”.

Lansowanie koncepcji „równości międzypokoleniowej” zaowocowało już pewnymi bardzo konkretnymi nowościami w orzecznictwie. Organizacje zaangażowane w walkę ze zmianami klimatycznymi mogą obecnie występować z pozwami zbiorowymi przed trybunałami, bez konieczności wykazania, że ​​ich członkowie są osobiście dotknięci groźbami, na które się skarżą.

„Zasady z Maastricht”

W 2017 roku grupa ekspertów prawnych z całego świata rozpoczęła sześcioletni proces badań nad prawami człowieka w odniesieniu do „praw przyszłych pokoleń”. Zaowocowało to przyjęciem w lutym 2023 r. Zasad z Maastricht (Maastricht Principles on the Human Rights of Future Generations) i przedstawieniem ich w czerwcu 2023 r. Radzie Praw Człowieka ONZ.

Chodzi o zbiór wytycznych, które mają na celu wyjaśnienie, w jaki sposób międzynarodowe prawa człowieka mają zastosowanie do przyszłych pokoleń. To wskazówka odnośnie tego, jak skutecznie integrować, umieszczać takie zapisy w ustawach i konkretnych deklaracjach, by były one respektowane, chronione i utrzymywane na bazie obecnych praw człowieka, które ewoluowały w ciągu ostatnich 70 lat.

Zasady przedstawiają postępową interpretację istniejących norm „prawoczłowieczych” w kontekście przyszłości. Uznają, że w miarę postępu międzynarodowego prawa, państwa będą musiały przyjąć dodatkowe zobowiązania.

Wyjaśnia się, że nasi potomkowie „mają indywidualne i zbiorowe prawa człowieka, w tym, ale nie wyłącznie, prawa obywatelskie i polityczne, prawa ekonomiczne, społeczne i kulturalne, prawo do czystego, zdrowego i zrównoważonego środowiska, prawo do rozwoju, prawo do samostanowienia i prawo do pokoju”. Autorzy Zasad uznają również, że niektóre grupy i narody mogą być uprawnione do określenia nowych praw, aby naprawić sytuacje marginalizacji czy dyskryminacji z przeszłości.

Zgodnie z wytycznymi ekspertów prawnych, państwa powinny wypełniać swoje obowiązki w różnych obszarach, w tym „ochrony środowiska, przeciwdziałania zmianom klimatu, promowania zrównoważonego rozwoju, przestrzegania praw ludności tubylczej, dzieci, kobiet, społeczności LGBTQI+, zarządzania migracją i przesiedleniami, radzenia sobie z konfliktami zbrojnymi i sytuacjami pokonfliktowymi”.

Zasady proponują sposoby śledzenia przestrzegania tych obowiązków za pomocą ustawodawstwa krajowego, mechanizmów kontroli sądowej, procedur sprawozdawczych, angażowania organizacji pozarządowych w podejmowanie decyzji, promowania współpracy międzynarodowej.

Chociaż Zasady z Maastricht nie są prawnie wiążące same w sobie, stanowią „postępową interpretację i rozwijają istniejące normy praw człowieka”. Uważa się, że obecne i przyszłe postępowania toczące się przed sądami, a dotyczące „praw przyszłych pokoleń” mogłyby kierować się tymi zasadami.

Jak twierdzą autorzy Zasad z Maastricht, „tworzenie nowych mechanizmów prawnych może zająć dziesięciolecia i nie wiąże się z gwarancją działania”. Jednak dostosowanie istniejących reżimów prawnych i regulacyjnych może mieć natychmiastowy i dalekosiężny, czyli trwały wpływ na skutki prawne.

Wskazuje się więc, by państwa przyjęły zintegrowane podejście, które bierze pod uwagę kwestie środowiskowe, a także rozwój gospodarczy, społeczny i kulturalny, a „równość międzypokoleniowa” była wiodącą zasadą w podejmowaniu decyzji politycznych dotyczących dzieci i młodzieży.

To sądy i sędziowie mają szczególną rolę do odegrania w sprawie postępowej interpretacji praw człowieka i tworzenia fundamentów dla wielu „praw przyszłych pokoleń”, wpływając na działania polityczne na szczeblu krajowym i wielostronnym. Tak jak czyni to Rada Europy, która uznała „potrzebę postępowania naprzód w zakresie ochrony praw człowieka dla przyszłych pokoleń”, przywiązując dużą wagę do strategii z Reykjaviku i lansując priorytet ekocentryczny zamiast nakierowanej na interes człowieka natury przepisów.

Trudno się dziwić, że z Zasad wykluczono „prawa ludzkich embrionów lub płodów do narodzin, ani nie uznaje się obowiązku żadnej jednostki do urodzenia innej osoby”, zabraniając „ingerencji w autonomię cielesną kobiet, dziewcząt i innych osób, które mogą zajść w ciążę, w tym ich działania i decyzje dotyczące ciąży lub aborcji i innych praw i zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”.

Niewiążące zobowiązania zawarte chociażby w Pakcie dla Przyszłości ONZ, stanowią jednak precedens i torują drogę do ustanowienia obligatoryjnych wymogów dla państw członkowskich, które będą oceniane i rozliczane z ich realizacji.

Swoją drogą, rządy niektórych państw, NGO-sy, korporacje przyjęły Pakt Prawny dla Przyszłości, wzywając do zjednoczenia ludzi, organizacji pozarządowych, przedsiębiorstw i rządów w celu egzekwowania praw człowieka i ochrony środowiska za pośrednictwem systemu sądowniczego jako fundamentu odnowionej światowej umowy społecznej. Pakt ma na celu zapewnienie, że propozycje Paktu Ludowego dla Przyszłości (to kolejna inicjatywa NGO-ów, która będzie przedstawiona także jako wkład do Szczytu Przyszłości) będą wdrażane dzięki respektowaniu postępowych orzeczeń sądowych.

„Inkluzywność” i „skuteczność”, czyli o standardach praworządności ONZ

Warto także odnotować pewną istotną zmianę polityki ONZ, która w miejsce „praworządności” (lansowanej nieśmiało przez lata, mimo braku uzgodnienia definicji między państwami) obecnie promuje inkluzywność. To słowo – wytrych zajmuje naczelne miejsce w programie reform zarysowanych przez Sekretarza Generalnego ONZ. Odnosi się do przestrzegania wszystkich tak zwanych praw człowieka, równości genderowej i zapewnienia sprawiedliwości na wszystkich szczeblach.

„Inkluzywność”, a także „skuteczność” razem wyznaczają nowe ramy praworządności w globalnym zarządzaniu.

Zgodnie z raportem Rady Doradczej Wysokiego Szczebla wydanym w 2023 r. inkluzywność odnosi się do równości genderowej i poprawy uczestnictwa społeczeństwa obywatelskiego w podejmowaniu decyzji, ze szczególnym uwzględnieniem populacji uchodźców i młodzieży, zaangażowania sektora prywatnego oraz systematycznego, sformalizowanego udziału miast i regionów w globalnych procesach zarządzania (często używane określenie „lokalizacja”).

Oznacza to dalszą marginalizację roli państw jako podmiotów prawa międzynarodowego.

Jednocześnie zaznaczono, że wszelkie decyzje powinny być podejmowane w drodze konsensusu, całkowicie odchodząc od podejmowania decyzji większością głosów. Obecnie gdy niemożliwa jest ogólna zgoda, odbywa się głosowanie. Należy także – w przekonaniu globalistów – ustanowić „kodeks postępowania” w celu negocjowania umów międzynarodowych na drodze procesu deliberacyjnego (przekonać nieprzekonanych, stosując różne techniki manipulacji, do pożądanej przez dane gremium decyzji).

W Pakcie dla Przyszłości znajdziemy ponad 20 odniesień do inkluzywności i skuteczności, a zarysowane w nim ramy nowej umowy eko-społecznej tak głęboko ingerują w prawa i wolności ludzi, że z pewnością państwa nie powinny akceptować tego dokumentu i załączników do niego, by nie tworzyć precedensu.

Agnieszka Stelmach

Globaliści wybierają dla nas cyfrową przyszłość według celów lewicy. Wkrótce podpiszą kluczowe dokumenty (Część I)

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie