17 marca 2020

Globalizacja i jej luki. Egzamin z koronawirusa

(fot. pixabay)

Magazyn „Foreign Affairs”, który od kilkudziesięciu lat promował globalizację, zachęcając jednocześnie do silnej integracji z chińską gospodarką, wskazuje teraz, że nowy koronawirus staje się wielkim, niespodziewanym egzaminem, obnażającym nieprzewidywane problemy globalizacji. W tej sytuacji Pekin przejmuje na arenie międzynarodowej rolę Waszyngtonu.

 

„Gdy krytyczne łańcuchy dostaw rozpadają się, a narody gromadzą zapasy medyczne i dążą do ograniczenia podróży, kryzys wymusza poważną, ponowną ocenę połączonej gospodarki światowej” – czytamy w artykule opublikowanym na łamach „Foreign Affairs” pod tytułem: „Czy koronawirus zakończy globalizację, jaką znamy? Pandemia ujawnia słabości rynkowe, o których nikt nawet nie wiedział”. „Globalizacja nie tylko pozwoliła na szybkie rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych, ale także przyczyniła się do głębokiej współzależności między firmami i narodami, co czyni je bardziej podatnymi na niespodziewane wstrząsy” – czytamy w artykule opublikowanym przez prof. Henry’ego Farrella (politologa z George Washington University) oraz prof. Abrahama Newmana (Georgetown University).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Autorzy eseju próbują usprawiedliwiać globalizację: „Lekcja nowego koronawirusa nie polega na tym, że globalizacja się nie powiodła. Lekcja jest taka, że globalizacja jest krucha, pomimo płynących z niej korzyści”. Wykładowcy wskazują, że korporacje ogromnie się wzbogaciły uzyskując dostęp do rynków innych państw. Zmniejszyły również ilość niewykorzystanych zasobów – tzw. „luz” – w globalnej gospodarce jako całości. Korporacje wyśrubowały normy w zwyczajnych okresach funkcjonowania, traktując zastój jako „zmarnowaną wydajność”. Ten zbyt mały „luz” powoduje, że powstały system jest kruchy i podatny na poważne turbulencje w czasach kryzysu. Brak bezpiecznych, brak alternatywnych metod produkcji, może spowodować poważne zakłócenia w łańcuchu dostaw, tak jak to obecnie obserwujemy w sektorze medycznym. Po prostu producenci niezbędnych artykułów ochrony zostali przytłoczeni wzrostem globalnego popytu, co zmusza kraje do rywalizacji o produkowane dobra. W rezultacie następuje przesunięcie dynamiki siły między głównymi światowymi gospodarkami. Te dobrze przygotowane do walki z nowym wirusem gromadzą zasoby dla siebie lub pomagają tym, którzy nie są przygotowani i w rezultacie zwiększają swój wpływ na arenie międzynarodowej.

 

Autorzy są przekonani, że globalizacja pozwoliła stworzyć „dobrze prosperujący rynek międzynarodowy, umożliwiając producentom tworzenie elastycznych łańcuchów dostaw, zastępując w razie potrzeby jednego dostawcę lub komponent innym”. Profesorowie Farrell i Newman sugerują, że „bogactwo narodów” Adama Smitha stało się bogactwem świata, gdy firmy skorzystały ze zglobalizowanego podziału pracy, a specjalizacja przyniosła większą wydajność, co z kolei przełożyło się na globalny wzrost PKB. „Ale globalizacja stworzyła również złożony system współzależności” – podkreślają. Wąska specjalizacja sprawiła, że firmy przestawiły się na wytwarzanie poszczególnych komponentów danego produktu. Wraz z globalną produkcją kraje stały się bardziej współzależne, ponieważ żaden nie jest w stanie kontrolować wszystkich towarów i komponentów potrzebnych gospodarce. Gospodarki krajowe zostały włączone do rozległej, globalnej sieci dostawców i podwykonawców, pogłębiając zależność od dostawców produktów i ich części składowych.

 

Pandemia ujawnia kruchość zglobalizowanego systemu. Niektóre sektory gospodarki doznają wielkiego wstrząsu. Jeśli pandemia uniemożliwi jednemu dostawcy w danym kraju wyprodukowanie krytycznego i szeroko stosowanego komponentu, nie uzyska się gotowego produktu na czas. Na przykład, obecnie producenci samochodów w Europie Zachodniej martwią się niedoborami drobnej elektroniki, ponieważ jeden z producentów – MTA Advanced Automotive Solutions – został zmuszony do zawieszenia produkcji w jednym ze swoich zakładów we Włoszech. Dawniej producenci gromadzili zapasy materiałów eksploatacyjnych, aby ochronić się właśnie w takiej sytuacji. Tymczasem w dobie globalizacji wiele firm podpisuje się pod słynnym powiedzeniem prezesa Apple, Tima Cooka, że zamiast płacić za magazynowanie części potrzebnych do wytworzenia danego produktu, firmy powinny polegać na łańcuchach dostaw „just-in-time” (w samą porę), które działają tak, jak sama nazwa wskazuje. W realiach globalnej pandemii może okazać się, że dostawy realizowane są za późno.

 

Globalna produkcja laptopów spadła w lutym nawet o 50 procent, a w nadchodzącym kwartale produkcja smartfonów może spaść o 12 procent – częściowo w wyniku problemów z łańcuchem dostaw. Oba produkty składane są z komponentów wytwarzanych przez wyspecjalizowane podmioty azjatyckie. Ograniczenia produkcyjne, takie jak w przypadku elektroniki, również utrudniają walkę z nowym koronawirusem. Krytyczne materiały medyczne – m.in. odczynniki, kluczowy element zestawów testowych wykorzystywanych przez laboratoria do wykrywania RNA wirusa – są w wielu krajach na wyczerpaniu. W zakresie produkcji tych właśnie substancji dominują dwie firmy: holenderska Qiagen (niedawno zakupiona przez amerykańskiego giganta Thermo Fisher Scientific) i laboratoria Roche z siedzibą w Szwajcarii. Obydwa te podmioty nie były w stanie dotrzymać kroku niezwykłemu wzrostowi popytu na ich produkty. Niedobór spowodował opóźnienie produkcji zestawów testowych w Stanach Zjednoczonych, które również nie mogą zakupić potrzebnych chemikaliów.

 

Farrell i Newman ubolewają, że w miarę rozprzestrzeniania się nowego wirusa, niektóre rządy ulegają najgorszym instynktom. Jeszcze przed wybuchem choroby COVID-19 chińskie firmy wyprodukowały połowę masek medycznych na świecie. W wyniku kryzysu zwiększono produkcję, ale chiński rząd skutecznie wykupił całe zasoby masek i jeszcze importował je wraz z respiratorami z zagranicy. Z tego powodu pojawił się kryzys dostaw w globalnym łańcuchu zaopatrzenia. Podobnie reagują inne kraje. Rosja i Turcja zabroniły eksportu masek medycznych i respiratorów. Niemcy zrobiły to samo, choć są członkami Unii Europejskiej, która ma posiadać „jednolity rynek” z nieograniczonym, wolnym handlem między państwami członkowskimi. Francuski rząd starał się przejąć wszystkie dostępne maski w Europie. Unijni urzędnicy skarżyli się, że takie działania podważają europejską solidarność i uniemożliwiają przyjęcie wspólnego podejścia do walki z nowym wirusem. Ich opinie zostały po prostu zignorowane.

 

Autorzy eseju zaprezentowanego na łamach „Foreign Affairs” wskazują, że „ta dynamika żebraka i sąsiada grozi eskalacją w miarę pogłębiania się kryzysu, dławiąc globalne łańcuchy dostaw, pilnych dostaw medycznych”. To także poważny problem dla Stanów Zjednoczonych, które spóźniły się z przyjęciem spójnej odpowiedzi wobec pandemii, a którym to brakuje wielu potrzebnych zapasów. Ameryka posiada rezerwy masek, ale nie były one uzupełniane od 2009 roku, a stanowią one jedynie ułamek liczby, która może być wymagana. Nic dziwnego, że doradca handlowy prezydenta Donalda Trumpa, Peter Navarro, wykorzystał to (jak i inne braki), aby zagrozić sojusznikom i uzasadnić dalsze wycofanie się z handlu światowego, argumentując, że Stany Zjednoczone muszą „przywrócić w swoim kraju możliwości produkcyjne i łańcuchy dostaw niezbędnych leków”. W rezultacie Niemcy obawiają się, że administracja Trumpa dokona agresywnego posunięcia polegającego na całkowitym przejęciu nowej szczepionki opracowywanej przez niemiecką firmę, chcąc wykorzystać ją w Stanach Zjednoczonych. Berlin zastanawia się teraz, co z tym zrobić.

 

Farrell i Newman zauważają również, że Chiny wykorzystują kryzys, by pokazać swoją gotowość do przewodzenia. Jako pierwszy kraj dotknięty nowym koronawirusem, poważnie ucierpiał w ciągu ostatnich trzech miesięcy, ale teraz zaczyna odradzać się w czasie, gdy reszta świata ulega pandemii. „Stanowi to problem dla chińskich producentów, z których wielu jest już gotowych do pracy, ale borykają się ze słabym popytem w krajach dotkniętych kryzysem. Daje to jednak Chinom ogromną krótkoterminową możliwość wpływania na zachowanie innych państw. Pomimo wcześniejszych błędów, które prawdopodobnie kosztowały życie tysięcy ludzi, Pekin nauczył się walczyć z nowym wirusem i posiada zapasy sprzętu. Są to cenne aktywa i Pekin wykorzystuje je umiejętnie” – czytamy.

Autorzy nie omieszkali zauważyć – podobnie jak inni analitycy – że Włochy, które wezwały inne kraje Unii Europejskiej do zapewnienia sprzętu ratunkowego, nie otrzymały takiej pomocy. Krytyczne niedobory zmusiły włoskich lekarzy do decydowania o tym, komu zapewnić leczenie, a kogo go pozbawić. Dopiero Chiny odpowiedziały na dramatyczny apel Włochów, dostarczając maski, respiratory i kombinezony ochronne. Tym samym Pekin wyrasta na lidera globalnej walki z nowym koronawirusem i rozszerza swoje wpływy. „Jest to niewygodne dla administracji Trumpa, bardzo powoli reagującej na nowego wirusa (i która uważa, że zakaz podróżowania z Europy jest najlepszą obroną przed chorobą szybko rozprzestrzeniająca się na jej terytorium). Dalekie od bycia globalnym dostawcą dóbr publicznych, Stany Zjednoczone posiadają niewiele zasobów, które mogłyby zaoferować innym państwom” – wskazują autorzy, którzy uznali ostatnio pomoc charytatywną zaoferowaną przez miliardera i współzałożyciela libaby, Jacka Ma, za zniewagę. Ma zadeklarował, że chętnie przekaże 500 tysięcy zestawów testowych i milion masek.

 

Konkludując Farrell i Newman zauważają, że decydenci – na całym świecie zmagający się z nowym koronawirusem i jego następstwami – będą musieli się zmierzyć z faktem, iż globalna gospodarka nie działa tak, jak im się to wydawało. Stale w tym modelu rosnąca specjalizacja zapewnia niezwykłą wydajność i bogactwo, ale generuje także nadzwyczajne słabości. Wstrząsy, takie jak pandemia COVID-19, ujawniają te luki. W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się potężnych perturbacji gospodarczych i chaosu w regionach i krajach uzależnionych od wąskiej specjalizacji. Rezultatem tego może też być zmiana globalnej polityki, zwłaszcza, że rządy – pragnące chronić zdrowie i bezpieczeństwo swoich obywateli – mogą podjąć decyzję o zablokowaniu eksportu lub przejęciu krytycznych dostaw, nie bacząc na to, czy dany kraj jest sojusznikiem. Amerykanie obawiają się, że Stany Zjednoczone nie są liderem globalnej reakcji na zagrożenie i przekazały przynajmniej część tej roli Chinom. Ta pandemia przekształca geopolitykę globalizacji i Waszyngton „nie dostosowuje się”, tylko „chowa się pod kołdrą”.

 

Źródło: foreignaffairs.com

AS

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij