Pokój na Ukrainie musi zostać zagwarantowany przez Zachód, uważa korespondent polityczny „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, Konrad Schuller. Nie wystarczą do tego papierowe gwarancje. Żołnierze państw Zachodu muszą stacjonować na Ukrainie, a Putin musi rozumieć, że w tle jest cała zachodnia potęga nuklearna.
„Pokój nie będzie stabilny sam z siebie. Putin wielokrotnie dał do zrozumienia, że jego celem nie jest jakiekolwiek zawieszenie broni czy też ograniczone zyski terytorialne. Chce zlikwidować Ukrainę. Całkowicie i na zawsze. Rosja pozostaje w ten sposób rewizjonistyczną i wiarołomną siłą, tak długo jak rządzi Putin – a może również i po nim. Jego elity nauczyły się po pierwzsym ataku na Ukrainę przed ośmiu laty, że rozejm jest najbardziej użyteczny wówczas, gdy można go przy dobrej okazji złamać” – napisał Konrad Schuller na łamach „FAZ”.
Zdaniem autora dwukrotnie okazało się, że zwykłe gwarancje nie wystarczają. Rosji nie powstrzymało ani memorandum budapesztańskie z 1994 roku, ani porozumienie mińskie z roku 2015. Putin je złamał, bo czuł, że może to zrobić bezkarnie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlatego przyszły pokój będzie wymagał twardej ochrony. Według Schullera muszą to być zachodnie wojska, które zagwarantują swoje wsparcie. To jego zdaniem jedyny sposób na zatrzymanie Rosji. „Fachowcy, jak trzygwiazdkowy niemiecki generał Heinrich Brauß albo Christoph Heusgen, przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, uważają, że w średniej perspektywie zachodnie wojska na Ukrainie są koniecznym elementem porozumienia o zawieszeniu broni” – czytamy w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Zdaniem Schullera Unia Europejska oraz NATO mogą wesprzeć koalicję chętnych, na której szczycie stać będą Amerykanie. Jednak ze względu na możliwe pragnienie Ameryki skupienia się wyłącznie na Chinach, bezpieczeństwo Ukrainy muszą gwarantować również siły atomowe Francji i Wielkiej Brytanii – oraz Niemcy, twierdzi Schuller. Autor odwołał się do słów kanclerza RFN Olafa Scholza, który kilkukrotnie obiecywał Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa.
Autor uważa, że zachodnie siły na Ukrainie muszą być na tyle duże, by Putin rozumiał, iż ewentualny na nie atak będzie oznaczał konflikt z całym Zachodem, w tym z jego nuklearną potęgą. Z drugiej strony muszą być na tyle umiarkowane, by w Moskwie uznano, iż nie stanowią potencjalnej siły napastniczej przeciwko Rosji. Powinny to być siły podobne tym, które stacjonują obecnie w państwach bałtyckich, sądzi Schuller. Nie wiadomo, jak na taką koncepcję zareaguje Putin. Zachód jednak, uważa Schuller, musi już teraz przygotowywać swoich żołnierzy.
Źródło: faz.net
Pach