„Szukając prawdy i żyjąc nią, uczymy się ją kochać. Rugując prawdę ze swojego życia, nie potrafimy jej rozpoznać, kiedy ją widzimy. Skupiamy się na tworzeniu wymówek i racjonalizacji, które stają się podróbkami prawdy. Na koniec sami wierzymy w oszustwa tworzone na własny użytek i kłamstwa mówione innym, bo zmieniliśmy prawdę w dzieło własnego pomysłu”, pisze na łamach tygodnika „Gość Niedzielny” ks. prof. Robert Skrzypczak.
Kapłan zwraca uwagę, że kłamstwo jest głównym nawykiem faryzeuszy – zarówno tych biblijnych jak i współczesnych.
„Kłamie nieustannie i bez wysiłku o wszystkim – zwłaszcza sobie i o sobie. W ten sposób staje się nieprzejrzysty dla wszystkich. A co najważniejsze – nieprzejrzysty także sam dla siebie. Kolejne warstwy samooszukiwania, które buduje, izolują go tak doskonale od prawdy, że nie potrafi jej już rozpoznać. Jedyną prawdą jest dla niego własna nieskazitelność”, podkreśla.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie dogmatyka faryzeusz nie ma żadnej motywacji do bycia dobrym, ale jednocześnie chce, żeby cały świat postrzegał go jako „tego dobrego”.
„Głównym defektem takiej osoby nie jest grzech, ale odmowa przyznania się do niego. Wszyscy grzeszymy – to oczywiste, ale niechęć do wzięcia odpowiedzialności za grzechy jest symptomem głębszego defektu duszy. (…) Zło ma początek nie w braku winy, ale w próbie ucieczki od niej. Faryzeusz nie odrzuca pojęcia grzechu jako takiego – odrzuca tylko własny grzech. Bardzo chętnie potępia przy tym innych”, podsumowuje ks. prof. Robert Skrzypczak.
Źródło: tygodnik „Gość Niedzielny”
Ks. Dariusz Kowalczyk: homoherezja w pełnej krasie! Pozostaje pytanie, czy Pan Bóg do tego dopuści