„Głęboka rekonstrukcja rządu został przyćmiona kolejnym protestem rolników, który w dodatku grożą strajkiem głodowym, jeśli nie spotka się z nimi Donald Tusk. Nie wiem, czego się ci wszyscy rolnicy po Donaldzie Tusku spodziewają, skoro nawet dziecko wie, że ani w tej, ani w żadnej innej poważniejszej sprawie, nie ma on nic do gadania”, pisze na łamach magazynu „Najwyższy Czas!” Stanisław Michalkiewicz.
Publicysta zwraca uwagę, że postulaty wysuwane przez rolników napotykają z jednej strony na opór ukraińskich oligarchów, którzy „prawdopodobnie przekupili brukselskie niemieckie owczarki w sprawie ukraińskiego eksportu rolnego na obszar UE”, a z drugiej strony – „na opór wspomnianych owczarków, które łapówki prawdopodobnie już wydały, więc nie mogą zmienić zdania”.
Z kolei sam „Zielony Ład”, jak zauważa autor magazynu „Najwyższy Czas!” został nakazany z góry przez promotorów rewolucji komunistycznej, którzy „pod pretekstem ratowania planety chcą doprowadzić do likwidacji własności prywatnej, zgodnie z zaleceniami Klausa Schwaba, który zlecił to zadanie mężykom stanu w Davos”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Toteż teraz, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w którym pragną schronić się wszyscy, co to niepotrzebnie obawiają się sądu zagniewanego ludu, obydwa antagonistyczne obozy zarzucają sobie, że zajmowały się forsowaniem Zielonego Ładu. (…) Najciekawsze jest to, że zarówno wyznawcy Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego, w te zaprzeczenia z pewnością uwierzą, bo głupota ludzka jest porównywalna tylko z cierpliwością boską – która w przypadku naszego mniej wartościowego narodu tubylczego jest chyba nadużywana”, podkreśla publicysta
„Na razie jednak – podobnie jak było kiedyś, za głębokiej komuny , kiedy to w Warszawie wybuchło pięć pożarów dla uczczenia V Zjazdu PZPR – nie ma dnia, żeby w Warszawie, a nawet poza Warszawą, na przykład – w Siemianowicach Śląskich – nie wybuchł jakiś pożar. Jak zwykle przy takich okazjach na mieście krążą fałszywe pogłoski, jakoby przy pomocy tych pożarów przygotowywane były tereny dla deweloperów, w dodatku – za cichą aprobatą władz municypalnych – ale czego to ludzie nie gadają?”, podsumowuje Stanisław Michalkiewicz.
Źródło: magazyn „Najwyższy Czas!”
TG