Wschodnie ziemie Rzeczypospolitej, dawne i obecne, usiane są grobami polskich żołnierzy, ofiar wojny z Sowietami 1920 roku. Mogiły naszych bohaterskich rodaków bez trudu znajdziemy na ziemiach obecnej Białorusi, Litwy i Ukrainy i dalej na obszarach dzisiejszej wschodniej Polski, Mazowsza aż po Warszawę, gdzie stał się Cud nad Wisłą. W wielu polskich rodzinach do dziś żyje pamięć przodków, którzy walcząc z bolszewickimi hordami, zdrowie, a nawet życie oddali w obronie wolnej Polski.
Również w mojej rodzinie jest taka dobra pamięć. Mój dziadek – Kazimierz Białous, który prowadził gospodarstwo rolne niedaleko Sokółki, w długie zimowe wieczory, kiedy jako nastolatek spędzałem u dziadków ferie, snuł opowieści o swoich dwóch starszych braciach żołnierzach roku 1920. Do wojska zgłosili się oni na ochotnika. Walczyli od początku wojny. Piotr poległ pod Kijowem, miał zaledwie 18 lat. Izydor był ciężko ranny, musiano amputować mu nogę. Taka była ich ofiara krwi dla ratowania ojczyzny.
Mój dziadek, jako młody chłopak, doświadczył sowieckiej nawały w roku 1920. Opowiadał mi, że bolszewicy idący na Zachód, których chmara przechodziła przez nasze ziemie, mordując i gwałcąc, hardo pokrzykiwali „na Warszawę!”. Bożym zrządzeniem, wkrótce spod tej Warszawy, srogo pobici, uciekali. Wówczas nie byli już tacy hardzi. „Głowy mieli pospuszczane, ubranie mieli obdarte, wielu rannych, często zamiast na siodłach siedzieli na puchowych poduszkach, które gdzieś ukradli. Tak szybko uciekali, że aż pierze, z tych poduszek, leciało za nimi.” – wspominał mój, dziś już nieżyjący, dziadek.
Miałem też szczęcie, w roku 2003, otrzymać od pani Teresy Twarowskiej córki Zygmunta Twarowskiego, żołnierza roku 1920, świadka śmierci ks. Ignacego Skorupki, jego własnoręcznie spisane wspomnienie. Kiedy pani Teresa przekazywała mi pismo swojego taty, on właśnie kończył setny rok życia, był jednak już tak słaby, że opowiedzieć mi tego co przeżył, nie był w stanie. Zmarł w roku 2004. Na szczęście to co widział podczas bitwy pod Ossowem, wcześniej spisał.
Wesprzyj nas już teraz!
Zygmunta Twarowskiego, 17 letniego ochotnika, przydzielono do 236 Pułku Piechoty, którego kapelanem był ksiądz Ignacy Skorupka. W sierpniu 1920 roku pułk stacjonował na warszawskiej Pradze. Rankiem 14 sierpnia 1920 roku niespodziewanie nadszedł z dowództwa rozkaz zmierzenia się z nieprzyjacielem w polu. Jak wynika z pisemnego wspomnienia Zygmunta Twarowskiego, 236 Pułku Piechoty skierowano do boju, który miał miejsce w rejonie wsi Ossowo.
„Ruszyliśmy na hura, na bolszewików. Na przedzie szedł ksiądz Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku i dowódca batalionu, a my za nimi lecieliśmy do ataku. Wtedy bolszewicy otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Byliśmy na otwartym polu, więc żołnierze zaczęli padać jak muchy. Musieliśmy się cofnąć – ci, którzy jeszcze żyli. Ksiądz Skorupka i dowódca nie cofnęli się”. – czytamy we wspomnieniu Zygmunta Twarowskiego. Wzruszająca jest wiara obrońców ojczyzny z roku 1920. Ksiądz Ignacy Skorupka ruszył na bezbożnych bolszewików z krzyżem w ręku, Zygmunt Twarowski zawsze szedł do boju z Różańcem, który trzymał w kieszeni munduru, na sercu. „Życie uratowała mi modlitwa na Różańcu, który dostałem od swojej mamy, gdy szedłem bronić ojczyzny przed Sowietem” – podkreślił w swoim pamiętniku pan Zygmunt.
Piękne jest to, że młode pokolenia Polaków pamiętają o bohaterach wojny roku 1920. Również obecnie ich groby są pięknie uprzątnięte i przewiązane biało czerwonymi wstążkami. W Białymstoku, gdzie mieszkam, jest kilka miejsc, w których ci obrońcy ojczyzny spoczywają. Najbardziej znane to Cmentarz Wojenny, założony specjalnie dla godnego pochówku, uczestników walk o Białystok w roku 1920. Mogiły polskich żołnierzy poległych w owym pamiętnym roku, pokonania Sowietów, znajdują się też w naszym mieście m.in. na cmentarzu Farnym oraz komunalnym.
Jest też piękny pomnik poświęcony 16 przedstawicielom polskiej inteligencji, którzy zostali zamordowani przez bolszewików w sierpniu roku 1920. Pomnik ten uroczycie odsłonięto i poświęcono w narodowe święto 3 maja, w roku 1931. Podczas ostatniej wojny światowej Sowieci monument zniszczyli. Mieszkańcy miasta udało się uratować jedynie żelazny krzyż, który zwieńczał pomnik. Przez kilkadziesiąt lat był on w ukryciu przechowywany. Krzyż ten wrócił na swoje miejsce dopiero w roku 1990, kiedy to staraniem Białostoczan pomnik odbudowano. Monument upamiętnia wydarzenia, które miały miejsce niedługo po zajęciu Białegostoku i utworzeniu tu przez Sowietów – Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnej Polski. To właśnie ten komitet miał, po zalaniu naszej ojczyzny przez czerwone hordy, zorganizować rząd polskiej republiki ZSRR. Polscy patrioci oczywiście do tego nowego ustroju nie pasowali, więc 16 z nich, na przedmieściach Białegostoku rozstrzelano. Wśród nich byli m.in. katolicki ksiądz oraz oficerowie Wojska Polskiego.
Wszystkie groby oraz upamiętnienia obrońców Polski z roku 1920 są w naszej ojczyźnie pięknie zadbane. 15 sierpnia zostaną zapalone na nich znicze pamięci, okraszą je kwietne wieńce. Trzeba nam jednak dziś szczególnie pamiętać o mogiłach i pomnikach naszych bohaterów, które zostały ostatnio zniszczone przez białoruski reżim. Wśród nich są miejsca pochówków polskich żołnierzy z roku 1920. Takiego barbarzyństwa dokonano m.in. na grobach położonych na terenie wsi Jodkiewicze niedaleko Grodna. Tak zwani „nieznani sprawcy” odsunęli płyty nagrobne i wykopali zwłoki ze zbiorowej mogiły, w której spoczywali m.in. dwaj polscy żołnierze polegli podczas wojny polsko-bolszewickiej. Ludzie o sowieckiej mentalności widać nadal nie mogą znieść widoku pomników postawionych polskim bohaterom, którzy zatrzymali, prącą na Europę Zachodnią, falę krwiożerczej, komunistycznej ideologii.
102 rocznica Cudu nad Wisłą ma szczególny wymiar również w kontekście rosyjskiej agresji trwającej na Ukrainie. Tak jak nam Polakom rośnie dziś serce, kiedy świętujemy wspaniałą wiktorię 1920 w wojnie z Sowietami, tak i dla Ukraińców ta nasza radość zapewne dodaje wiary w zwycięstwo w wojnie z Rosją.
Adam Białous