Władze w Kiszyniowie walczą z dziedzictwem komunizmu. Po wprowadzeniu zakazu sowieckiego sierpa i młota przyszedł czas na weryfikację nazw ulic i instytucji publicznych. Rządząca koalicja z premierem Vladem Filatem chce, by wszystkie sowieckie nazwy przeszły do historii.
Dotyczy to nie tylko nazw ulic, lecz także miejscowości, przedsiębiorstw, organizacji oraz instytucji. Zakazane będzie także używanie sowieckiej symboliki w nazwach produktów i usług.
Wesprzyj nas już teraz!
Działania premiera Filata napotkały na zaciekły opór mołdawskich komunistów. Czerwony resentyment dał o sobie znać szczególnie w autonomicznej republice Gaugazji na na południu Mołdawii, gdzie nazw sowieckich ulic pozostało najwięcej. Przepisy te są solą w oku dla separatystycznego Naddniestrza które w 1991 r. wystąpiło zbrojnie przeciw Mołdawii i gdzie nadal stacjonują wojska rosyjskie.
Likwidacja sowieckich nazw ulic to kolejna próba pożegnania się komunistyczną przeszłością kraju wcielonego do ZSRR w 1940 roku. Dwa lata wcześniej pełniący wówczas obowiązki prezydenta Mihai Ghimpu podpisał dekret o ustanowieniu 28 czerwca dniem sowieckiej okupacji. Moskwa odpowiedziała sankcjami gospodarczymi, wstrzymując eksport mołdawskiego wina. Jednocześnie władze w Kiszyniowie wprowadziły wysokie kary za znieważenie symboli państwowych.
Podobne działania podejmuje parlament Tadżykistanu, który zdecydował, że z map znikną sowieckie nazwy miejscowości. Z symbolami komunizmu próbuje się pożegnać także sąsiadująca z Tadżykistanem Kirgizja.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk