Batalia dotycząca aborcji rozgorzała w ostatnim roku na całym świecie. Obrońcy życia ścierają się ze zwolennikami mordowania nienarodzonych na całym świecie. Dyskusje dotyczą nie tylko legalności mordowania dzieci poczętych, lecz także problemów takich jak higiena w zakładach aborcyjnych czy pogrzeby zabitych dzieci. O ile w Polsce próbowano wprowadzić całkowitą ochronę życia, o tyle w Chile i Salwatorze lewica dąży do rezygnacji z niej na rzecz rozwiązań zbliżonych do polskich.
W Stanach Zjednoczonych daleko jest do pełnej ochrony życia. Pro-liferzy ograniczają się więc często do pół-środków służących polepszeniu sytuacji choć w drobnym stopniu. Na przykład w Teksasie ustanowiono prawo wymagające, by kliniki aborcyjne spełniały wysokie standardy higieny. Wszystko po to, by nie dopuścić do sytuacji, takiej jak ta w klinice Kermita Gosnella. Aborcjonista ten łamał podstawowe normy higieny, by nie wspomnieć o innych przestępstwach. Teksańska ustawa nie zakazywała mordowania dzieci, a jedynie narzucała normy higieniczne. Mimo to aborcjoniści zaskarżyli ją do Sądu Najwyższego. Ten zaś uznał, że nakłada ona na nich „nadmierny ciężar” i uznali ją za sprzeczną z Konstytucją. W efekcie największa w Stanach Zjednoczonych organizacja aborcyjna, Planned Parenthood wezwała do zniesienia analogicznych do teksańskiego praw w kolejnych 8 jurysdykcjach.
Wesprzyj nas już teraz!
Około-aborcyjna tematyka rozgorzała także w stanie Indiana. Nakazano w nim godny pochówek nienarodzonych osób poddanych aborcji. Motywem do działania były doniesienia o handlu szczątkami zabitych dzieci poczętych. Także to wzbudziło protesty lobby aborcyjnego, obawiającego się potwierdzenia w ten sposób człowieczeństwa ludzi w wieku płodowym. Sprawa najprawdopodobniej trafi do Sądu Najwyższego.
Dyskusja okołoaborcyjna nie omija także Wielkiej Brytanii. W ostatnich tygodniach jedna ze stacji telewizyjnych wyemitowała tam program ukazujący kobietę oburzoną postępowanie działacza pro-life. Jego oburzające rzekomo zachowanie ograniczyło się do zaoferowania jej pomocy w pobliżu miejsca dokonywania aborcji. Zdaniem Daniesa Sewella program ten posłużył jako środek urabiania opinii publicznej przed przyszłym przymusowym utworzeniem strefy buforowej w pobliżu klinik aborcyjnych. Chodzi o to, by kobiety mogły nie niepokojone przez nikogo, spokojnie pójść zabić swe dziecko.
Okołoaborcyjna debata w Wielkiej Brytanii dotyczy także problemu śmierci dziecka wywoływanego przez samą kobietę. Praktyka ta jest nielegalna w myśl prawa sięgającego korzeniami jeszcze 1861 r. – pomimo liberalizacji przepisów o aborcji przeprowadzanej przez medyka. Wprawdzie stosuje się je rzadko, jednak w 2015 r. kobieta została skazana na 2,5 roku więzienia za nabycie pigułek wywołujących efekt aborcyjny. Sprawa ta nasiliła dążenia do depenalizacji tego typu aborcji na Wyspach.
Dennis Sewell na łamach catholicherald.co.uk pisze również, że kwestia karania kobiet stała się powodem do protestów w Polsce. Jego zdaniem doprowadziły one do odrzucenia obywatelskiej inicjatywy anty-aborcyjnej. Tu warto dodać, że mimo, iż feministki okazały się głośniejsze, to większość Polek nie opowiada się bynajmniej za bezproblemowym zabijaniem nienarodzonych. Według badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS z 6 października 2016 r. na pytanie „Czy popiera Pani całkowity zakaz aborcji, z zachowaniem możliwości ratowania życia matki, jeśli jest zagrożone?” twierdząco odpowiedziało 48,7 proc. ankietowanych kobiet. Po wykluczeniu odsetka niezdecydowanych stanowią one większość. Z kolei na pytanie”, „Czy popiera Pani pełną ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia?” „tak” odpowiedziało 53,8 proc. kobiet.
Sewell nie opisuje natomiast bliżej wspomnianej tylko przezeń debaty w Chile. Tymczasem jest ona godna uwagi, gdyż dotyczy próby odejścia od prawa w pełni chroniącego życie, ku rozwiązaniom zbliżonym do obecnie obowiązujących w Polsce. W myśl pomysłu prezydent Michelle Bachelet aborcja – dotychczas całkowicie zakazana – powinna stać się legalna w przypadku gwałtu, ciężkiej wady płodu i zagrożenia życia matki. Pomysł ten został poparty przez izbę niższą chilijskiego parlamentu, jednak nadal czeka na głosowanie w Senacie.
Zmiany idące w podobnym kierunku postuluje także rządzący w Salwatorze Front Wyzwolenia Narodowego im. Farabunda Martíego. Wzywa on do legalizacji aborcji w sytuacjach takich jak choćby zagrożenie życia matki czy gwałt. Aby projekt zyskał wymaganą liczbę głosów musi za nim opowiedzieć się także 12 posłów spoza partii rządzącej. Tymczasem, opozycyjny poseł Ricardo Velasquez Parker stwierdził, że rządzący znaleźli w liberalizacji aborcji temat zastępczy. Sam postuluje zwiększenie kary za aborcję z obecnych 2-8 lat do maksimum 50 lat więzienia.
Źródła: catholicherald.co.uk / bbc.co.uk / pch24.pl
mjend