W sobotę, na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi w Gruzji, manifestacje zorganizowali zwolennicy dwóch liderów politycznych: stojącego na czele frakcji rządzącej prezydenta Micheila Saakaszwilego i jego głównego rywala, szefa partii opozycyjnej i miliardera Bidziny Iwaniszwilego.
Zwolennicy Saakaszwilego zebrali się w Batumi nad Morzem Czarnym. Wymachiwali gruzińskimi flagami i skandowali: „Misza”, „Misza” (to zdrobnienie od imienia Micheil).
Wesprzyj nas już teraz!
– Przyjaciele, potrzebujemy waszej pomocy, by nikt nie mógł powstrzymać cudu, jakiego dokonujemy wszyscy w Gruzji – powiedział owacyjnie oklaskiwany Saakaszwili.
Z kolei w Tibilisi manifestowali zwolennicy Iwaniszwilego. Mieli ze sobą sztandary Gruzińskiego Marzenia, czyli głównej partii opozycyjnej w kraju.
Obserwatorzy podkreślają, że wybory w Gruzji mają duże znaczenie dla kierunku w jakim pójdzie ten kraj. Okaże się bowiem, czy Gruzini akceptują prozachodni kurs Saakaszwilego, który dąży do wejścia w struktury NATO i Unii Europejskiej.
Jednak rządząca partia Zjednoczony Ruch Narodowy, której liderem jest Saakaszwili, ma ostatnio poważne kłopoty. Do opinii publicznej dostały się bowiem informacje, że dochodziło do torturowania więźniów w zakładach karnych.
Wybory parlamentarne w Gruzji odbędą się w poniedziałek.
Źródło: gazetaprawna.pl
ged