5 stycznia kardynał Walter Brandmüller kończy 90 lat. Jest nie tylko wybitnym historykiem Kościoła, ale i gorliwym obrońcą katolickiej prawdy. W ostatnich latach dał się poznać z odważnej krytyki zmian doktrynalnych i duszpasterskich papieża Franciszka.
Kardynałem mianował ks. Waltera Brandmüllera papież Benedykt XVI w 2010 roku. Nominat miał wówczas niemal 81 lat; przed przyjęciem kapelusza kardynalskiego otrzymał też sakrę arcybiskupa tytularnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Od 1981 roku Brandmüller pracował w Papieskim Komitecie Nauk Historycznych. W roku 1998 został jego przewodniczącym; z tej funkcji ustąpił na po 11 latach ze względu na zaawansowany wiek.
Urodzony w bawarskim Ansbach, przez lata wykładał jako profesor historię Kościoła katolickiego na uniwersytecie w Augsburgu w tym samym landzie. Na emeryturę akademicką przeszedł w 1997 roku.
Brandmüller nie wahał się nigdy zabierać głosu w najtrudniejszych nawet sprawach. Gdy papież Benedykt XVI w lutym 2013 roku ogłosił, że rezygnuje z tronu piotrowego i zostanie „papieżem emerytowanym”, augsburski historyk publicznie skrytykował tę decyzję. Zarzucił Benedyktowi, że stworzył nieznaną w całej historii Kościoła funkcję.
Papież Ratzinger potraktował tę krytykę bardzo poważnie i wysłał do niego list, w którym tłumaczył się ze swojego kroku, wskazując, że chodziło mu o uczynienie się całkowicie niedostępnym dla mediów, co byłoby niemożliwe, gdyby wycofał się na powrót do stanu kardynalskiego. W kolejnym liście dziękował Brandmüllerowi za to, że ten zobowiązał się do zaprzestania publicznej krytyki jego decyzji.
O augsburskim historyku Kościoła zrobiło się jednak naprawdę głośno dopiero w związku z pontyfikatem nowego Ojca Świętego. Kard. Brandmüller wespół z kardynałami Raymondem Burke, Carlo Caffarrą i Joachimem Meisnerem wystosował latem 2016 roku tak zwane „dubia” dotyczące papieskiej adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Na postawione wówczas pytania dotyczące fundamentalnych kwestii teologicznych i moralnych papież Franciszek nigdy wprost nie odpowiedział.
Jak podaje austriacka kościelna agencja prasowa KAP, której dziennikarze rozmawiali niedawno z kardynałem, Brandmüller jest przekonany, że Amoris laetitia sugeruje nieistnienie czynów złych samych w sobie. W przypadku moralności seksualnej może to doprowadzić tymczasem na przykład do usprawiedliwienia aktów homoseksualnych.
Brandmüller był też współautorem głośnej książki „Pozostać w prawdzie Chrystusa. Małżeństwo i Komunia w Kościele katolickim”, stanowiącej niezwykle ważny głos na rzecz obrony praktyki niedopuszczania rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej.
Wieloletni przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych dał się poznać również jako zagorzały obrońca świętości Eucharystii, protestując wobec zaakceptowanych przez Stolicę Apostolską wytycznych biskupów Niemiec, którzy dopuścili do Komunii niektórych protestantów.
Brandmüller bardzo poważnie potraktował ponadto niedawny głośny list byłego nuncjusza apostolskiego w Waszyngtonie, abp. Carlo Marii Viganò, apelując o jak najpilniejsze zajęcie się fatalnym problemem nadużyć seksualnych oraz homoseksualizmu części duchownych.
Jako kardynał Brandmüller przyjął zawołanie „Ignis in terram” (ogień na ziemię), nawiązujące do słów Pana Jezusa: „Przyszedłem rzucić na ziemię ogień”. Historyk łączy je ze swoim nazwiskiem, które oznacza kogoś budującego młyn na pogorzelisku. Według KAP podkreśla przy tym, że jego motto oddaje naturę chrześcijaństwa, które nie jest jak „proszek nasenny”, ale jak „dynamit”.
Źródła: kathpress.co.at, pch24.pl
Pach