Górnictwo, które na początku roku stanęło przed wizją bankructwa, mimo obietnic złożonych przez rząd, wciąż stoi w miejscu. Niestety podczas dziewięć miesięcy oczekiwania na zmiany, pod stopami spółek węglowych ubywało gruntu. Węgiel taniał, kopalniom zaczęło brakować pieniędzy, a zapowiadanych reform nie przygotowano na czas. Teraz rząd zdaje się znów chcieć kupić spokój na Śląsku, tak by kopalnie bez strajku dotrwały przynajmniej do wyborów. Potem z problemami branży będzie musiała zmierzyć się nowa ekipa. Tyle, że na ratowanie kopalń może być już za późno.
W związku z brakiem realizacji porozumień zawartych w styczniu br. pomiędzy rządem, a związkami zawodowymi, branża górnicza szykuje się do protestów. Uzgodnione terminy miną 30 września, ale już wiadomo, że kluczowej dla branży reformy, w uzgodnionym okresie, nie uda się przeprowadzić.
Wesprzyj nas już teraz!
Chodzi powołanie Nowej Kompanii Węglowej, która miała powstać na bazie 11 kopalń należących do Kompanii Węglowej oraz kilku innych zakładów należących do tej spółki. NKW miała pociągnąć w górę dobrze prosperujące zakłady poprzez ich lepsze zarządzanie i odcięcie się od balastu nierentownych kopalń. Te trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Nie wyszło. Górnicy nie kryli, ze czują się oszukani przez rząd, bo oni sami wywiązali się z podjętych ustaleń.
Dlatego przedstawiciele związków zawodowych od 1 października odwieszą czynną akcję protestacyjną i ogłoszą gotowość strajkową – zadecydował w poniedziałek Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. Taka reakcja nie zaskakuje, bo związkowcy już miesiąc temu alarmowali, że rząd porozumień nie zdoła zrealizować.
– Ogłoszenie gotowości strajkowej nie oznacza tego, że będzie strajk. Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi i nie będziemy podcinać gałęzi, na której siedzimy – zapewnił Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej NSZZ „Solidarność”.
Jak zauważył, istnieje ryzyko, że akcja protestacyjna wybuchnie samoistnie, kiedy zabraknie pieniędzy na wypłaty dla górników. W protesty mogą włączyć się też inne branże, bowiem niezrealizowane obietnice rządu dotyczą całego regionu, który miał stać się gospodarczą perłą Polski.
– Mieszkańcy Śląska muszą mieć świadomość, że zostali oszukani podwójnie, ponieważ wszystkie te protesty z którymi mieliśmy do czynienia zimą i wiosną, nie dotyczyły wyłącznie górników, ale egzystencji Śląska. Przypomnę, że w porozumieniu mieliśmy zapisy mówiące o kontrakcie dla Śląska, o zakładach energochłonnych, o zakładach zbrojeniowych Bumar w Gliwicach. Z tych zapisów nie zostało nic – dodał Kolorz.
Mimo zgłaszanych uwag, po stronie rządowej nie widać skruchy, bo jak się okazuje, głównym winowajcom opóźnień jest Komisja Europejska. Co więcej, premier Ewa Kopacz jeszcze w piątek tryskała optymizmem i zapewniała, że branżę uda się wyprowadzić na prostą, bez zamykania kopalń.
– Jestem po rozmowach z komisarzem, z Jean-Claude Junckerem, rozmawiałam z tymi ludźmi wtedy, gdy byłam na ostatniej, nieformalnej Radzie Europejskiej i gwarantuję, że Kompania Węglowa bez zamykania kopalń będzie miała się dobrze – zapewniała.
Premier Kopacz ponowie zaznaczyła, że w górnictwie nie będzie zwolnień, ale potrzebny jest dodatkowy czas. Chodzi o zmiany w strukturze kapitałowej Nowej Kompanii Węglowej w takim kierunku, by KE reformy nie uznała za niedozwoloną pomoc publiczną. Dlatego rząd chce w tworzone struktury wpleść prywatnego inwestora. Mowa jest o instytucjach finansowych, także bankach. Do tego czasu kopalnie mają mieć zapewnione finansowanie pomostowe, które ma być gotowe do końca pierwszego kwartału przyszłego roku.
– Spółka będzie normalnie funkcjonować i obsługiwać bieżące zobowiązania, w tym wobec pracowników. Wynagrodzenia górników, łącznie ze wszystkimi wcześniej zapewnionymi świadczeniami, będą zabezpieczone – zapewniło Ministerstwo Skarbu Państwa.
Resort mimo opóźnień w realizacji uzgodnionego planu zapewnił, że „nie pozwoli na chaotyczną upadłość Kompanii Węglowej lub Nowej Kompanii Węglowej, zagrożenie miejsc pracy oraz zachwianie bezpieczeństwa energetycznego kraju”, a NKW powstanie, ale w innym niż zakładano pierwotnie kształcie i terminie.
MSP bowiem chciało, by do NKW tworzonej z rentownych kopalń KW weszło trzech akcjonariuszy: Węglokoks, Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw oraz Towarzystwo Finansowe Silesia, ale KE zasygnalizowała że taki ruch niesie za sobą wysokie ryzyko wszczęcia postępowania przeciwko Polsce z powodu stosowania niedozwolonej pomocy publicznej. Plan musiał ulec zmianie, szczególnie że dodatkowo pokrzyżował go także dalszy spadek cen węgla na światowych rynkach.
Niepewna przyszłość NKW to obawy o swój los 40 tys. pracowników oraz zagrożenie rozchwianiem bezpieczeństwa energetycznego państwa. Trzeba bowiem pamiętać, że kopalnie NKW zaopatrują takie spółki energetyczne jak Tauron czy PGE. Płynie z nich niemal połowa węgla energetycznego zużywanego przez rodzimą energetykę. Kryzys oznaczałby zakłócenia w dostawach węgla, które byłby trudne do zastąpienia z innych źródeł.
Do czasu wdrożenia nowego planu KW będzie dalej restrukturyzowana. W spółce już wdrożono oszczędności, ocenę rentowności poszczególnych pokładów i ścian. Spółka postawiła też na jakość, a nie ilość. To oznacza, że skupiła się na wydobyciu węgla energetycznego, który można korzystniej sprzedać.
Jak zapewniło MSP, celem prowadzonych prac jest „stworzenie podmiotu zdrowego ekonomicznie, zdolnego konkurować na europejskim rynku i z docelową, bezpieczną strukturą właścicielską.” Jak podkreślono, prace nad powstaniem NKW trwają, „podmiot jest obecnie rejestrowany w KRS, trwa konkurs na prezesa”.
To nie jedyne opóźnienie w „ratowaniu” branży, bo do 30 września przedłużone zostały negocjacje w sprawie sprzedaży kopalni Brzeszcze, która została przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Rozmowy toczą się już tylko z jednym oferentem – RSG, która jest spółką celową Tauronu. Problem w tym, że złożona oferta dotąd nie była uznawana za „respektującą interes Skarbu Państwa”. Sprzedaż „zorganizowanej części kopalni Brzeszcze” miała dojść do skutku do 25 września. Jeśli procedura nie powiedzie się, to zgodnie ze styczniowym porozumieniem kopalnia zostanie przeniesiona z SRK do NKW. Negocjacje powinny zatem zakończyć się jak najszybciej, bowiem ewentualne przeniesienie kopali do NKW może oznaczać kolejne zmiany programie naprawczym.
Sytuacja w kopalni jest bardzo nerwowa, a jej załoga na 5 października zapowiedziała demonstrację w Brzeszczach. To właśnie od tej kopalni rok temu rozpoczęła się fala protestów w branży. „S” jednak na tym nie poprzestanie i zapowiada, że związkowców można się spodziewać w Warszawie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.
Marcin Austyn