27 września 2024

„Gość Niedzielny” tłumaczy Franciszka. Wyjaśniamy, dlaczego całkowicie się myli

Papież Franciszek w Singapurze stwierdził, że sikhizm, hinduizm, islam i chrześcijaństwo są drogami do Boga. Wcześniej wielokrotnie wygłaszał podobne idee. Na łamach „Gościa Niedzielnego” próbuje to tłumaczyć misjolog ks. Wojciech Kluj i czyni to niezwykle wiarygodnie – pod warunkiem, że zignorujemy faktyczną treść słów papieża. 

Ks. Wojciech Kluj OMI, specjalista misjolog, udzielił wywiadu Franciszkowi Kucharczakowi z „Gościa Niedzielnego”, gdzie – jak głosi opis w tygodniku – „wyjaśnia kontrowersje wokół wypowiedzi papieża”.

Należy być wdzięcznym Franciszkowi Kucharczakowi za to, że zdecydował się podjąć na łamach prestiżowego tygodnika katolickiego tak trudny temat, w większości całkowicie przemilczany przez media katolickie. Podobnie słowa uznania należą się dla ks. Wojciecha Kluja, który zdecydował się stanąć w obronie Ojca Świętego, a przy okazji zaprezentował bardzo rzetelny wykład dotyczący nauki Kościoła katolickiego na temat możliwości osiągnięcia zbawienia pomimo trwania w innych religiach, ze szczególnym uwzględnieniem refleksji zawartej w deklaracji „Nostra aetate” II Soboru Watykańskiego.

Wesprzyj nas już teraz!

Problem w tym, że wypowiedzi ks. Wojciecha Kluja nie wyjaśniają tematu, o którym mowa; ba, więcej – wprowadzają czytelnika w błąd, prezentując Ojca Świętego jako nierozgarniętego latynoskiego duszpasterza, który nie wie, co mówi.

Osiągniecie takiego efektu było możliwe wyłącznie dzięki nierzetelnemu przedstawieniu tematu; dziwię się, jak to możliwe, że tak doświadczony dziennikarz jak Franciszek Kucharczak nie zadał dodatkowych pytań, prosząc ks. Wojciecha Kluja o odniesienie się do kluczowej kontrowersji w całej ich złożoności. 

W całej sprawie chodzi o wypowiedzi papieża Franciszka z Singapuru. W „Gościu Niedzielnym” zostały zacytowane skrótowo w formie: „wszystkie religie są drogami dojścia do Boga”. Dla uzyskania właściwego kontekstu problemu, przytoczę poniżej słowa z Singapuru w całości. Używam oficjalnego tłumaczenia na język polski ze strony „Vatican.va”; tłumaczenie oddaje wiernie treść włoskiego oryginału papieskich słów.

[J]eśli zaczynasz się kłócić: „Moja religia jest ważniejsza od twojej…”, „Moja jest prawdziwa, twoja nie jest prawdziwa…”. To dokąd to prowadzi? Dokąd? Niech ktoś odpowie, dokąd? [Ktoś odpowiada: „Do zniszczenia”]. Tak to jest. Wszystkie religie są drogami dojścia do Boga. Są – dokonuję porównania – jak różne języki, różne wyrażenia, aby tam dotrzeć. Ale Bóg jest Bogiem dla wszystkich. A ponieważ Bóg jest Bogiem dla wszystkich, wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. „Ale mój Bóg jest ważniejszy niż twój!”. Czy to prawda? Jest tylko jeden Bóg, a my, nasze religie, są językami, ścieżkami prowadzącymi do Boga. Ktoś jest sikhem, ktoś muzułmaninem, ktoś hinduistą, ktoś chrześcijaninem, ale są to różne ścieżki. Understood? 

Jak widzi Czytelnik, w powyższej wypowiedzi zawarto kilka zasadniczych, kontrowersyjnych tez:

– nie należy się spierać o prawdziwość religii;
– wszystkie religie są drogami do Boga lub też językami mówienia o Bogu;
– sikhizm, islam, hinduizm, chrześcijaństwo są na jednej płaszczyźnie.

Rzut oka na zdjęcia ze strony Watykanu pozwala ustalić, że na spotkaniu w Singapurze byli:

– katolicy;
– prawosławni;
– muzułmanie;
– hinduiści;
– sikhowie;
– prawdopodobnie również buddyści.

W swojej wypowiedzi dla „Gościa Niedzielnego” ks. Wojciech Kluj mówi tymczasem:

Nauczanie papieża trzeba czytać w odpowiednim kontekście. Po pierwsze, nie był to kontekst Europy, tylko Azji. Po drugie, była to przyjacielska rozmowa z młodymi ludźmi, którzy w większości nie są chrześcijanami, ale szczerze szukają głębszego sensu życia. W takim środowisku nie tylko słowo „religia”, ale nawet słowo „Bóg” nie jest przez wszystkich rozumiane tak samo. Na przykład w przypadku klasycznego buddyzmu trudno w ogóle mówić o pojęciu Boga. A konfucjanizm – czy to jest religia? To jest raczej pewien rodzaj etyki społecznej. W tym kontekście religię uważa się za zbiór pewnych tradycji, na przykład tradycji kulturowo uwarunkowanych sposobów modlitwy. Krótko mówiąc, papież Franciszek nie używał podczas tego spotkania z młodzieżą formuł doktrynalnych.

Ks. Wojciech Kluj nie oddaje sprawy w sposób całościowy. Skupia się na najmniej problematycznej kategorii słuchaczy, czyli buddystach i konfucjanistach, którzy mają – to prawda – zupełnie specyficzną koncepcję boskości, odległą od europejskiej. Ks. Wojciech Kluj pomija jednak islamskich, hinduistycznych, sikhijskich i chrześcijańskich słuchaczy papieża. Tymczasem większość z nich ma znacznie bliższe europejskim wyobrażenia boskości, stąd wywód ks. Wojciecha Kluja o „azjatyckim” kontekście rozumianym jako kontekst buddyjsko-konfucjański jest po prostu błędny i w ogóle nie opisuje problemu, o którym mowa.

Następnie ks. Wojciech Kluj stwierdził, że w pewnym sensie praktyki innych religii „mogą być (nie są automatycznie!) <drogami dojścia do Boga>”. Odwołał się w ten sposób do nauki Kościoła, zwłaszcza do deklaracji „Nostra aetate”, na którą zresztą później się powołuje.

Problem w tym, że:

– papież Franciszek nie powiedział, że „praktyki” innych religii mogą być drogą do Boga, ale że są nimi „religie” w ogóle – co obejmuje zarówno praktykę jak i doktrynę;

– nie powiedział, że „mogą być”, ale że „są”;

– nie wskazał, że nie ma tu automatyzmu, bo nie zawarł ani jednego zastrzeżenia.

Innymi słowy, wyjaśnienia ks. Wojciecha Kluja opisują nie faktyczną wypowiedź Franciszka, ale wypowiedź, której nikt nigdy nie wygłosił.

Wreszcie ks. Wojciech Kluj stwierdził, że papież Franciszek jako Latynos „mniej dba o precyzję wyrażeń teologicznych, a bardziej o kontakt z ludźmi” i „lubi symbole”, a „symbole są z natury niejednoznaczne”.

Nie bronię, oczywiście, ks. Wojciechowi Klujowi traktować papieża Franciszka jako człowieka mało rozgarniętego, który nie do końca wie, co mówi; taka teza, owszem, pojawia się w nieformalnych dyskusjach z polskimi księżmi bardzo często i to już od 2013 roku, w pewnej mierze odpowiada nawet kapłańskiej opinio communis w Polsce w tej kwestii.

Zwracam jednak uwagę, że w przypadku problemu podejścia do różnych religii nie mamy do czynienia z jednorazową wypowiedzią Franciszka, ale z całą serią wypowiedzi, formułowanych co najmniej od 2016 roku. W tej sytuacji sprowadzanie problemu do „latynoskiej” formacji Franciszka albo też do jego „swobodnego stylu” jest bezzasadne, a co za tym idzie – ponownie nieprawdziwe.

W największym możliwym skrócie:

– w 2016 roku na koncie Watykanu na YouTube zamieszczono film, gdzie papież mówi, iż ludzie różnią się religiami, ale „ostatecznie liczy się tylko miłość”, na wideo prezentowano symbole czterech religii (chrześcijaństwo, islam, judaizm, buddyzm) jako równe sobie. Film później ocenzurowano: skasowano pierwotną wersję i wrzucono drugą, bez prezentacji równorzędnych symboli religijnych.

– w 2019 roku w Abu Zabi wraz z wielkim imamem z Al Azhar ogłosił, że „różnorodność religijna jest wyrazem mądrej woli Bożej”. Został za to upomniany przez bp. Athanasiusa Schneidera i przyznał, że można to zdanie rozumieć heretycko; zapewnił, że nie o to mu chodziło – ale deklaracja nie została zmieniona, a jej rozpowszechnianie nie ustało;

– w 2023 roku powiedział w rozmowie z mediami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że „różnorodność religijna” jest chciana przez Boga;

– 5 września w Dżakarcie ogłosił, że muzułmanie i chrześcijanie są „światłem” oraz że idą wspólnie „ku światłu”, a różnice między chrześcijaństwem oraz islamem są „na powierzchni”, a to, co naprawdę istotne jest „ukryte pod powierzchnią”;

– 13 września w Singapurze ogłosił to, co cytowano wcześniej;

– 15 września w przesłaniu wideo do młodzieży w Albanii stwierdził, że różnorodność religii jest „darem” od Boga.

Powtarzam: jeżeli ks. Wojciech Kluj chce twierdzić, że te konsekwentne wypowiedzi ocierające się lub wprost wyrażające ideę indyferentyzmu religijnego są tylko nieodpowiedzialnym wypadkiem przy pracy, nikt mu tego nie broni.

Publikowanie takich w oczywisty sposób nierealistycznych twierdzeń na łamach „Gościa Niedzielnego” jest jednak głęboko zaskakujące, bo mamy do czynienia z opisem nie faktów, ale wyobrażeń rozmówcy Franciszka Kucharczaka.

Czytelnicy zasługują tymczasem na fakty. 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(90)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram