3 stycznia 2024

Jak będzie wyglądać sytuacja gospodarcza w 2024 roku na świecie, w Europie i Polsce? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Choć na Armagedon raczej się nie zanosi, to widmo recesji nie jest bynajmniej wykluczone. Ale po kolei.

 

Eksperci (na przykład przedstawiciele agencji ratingowych) nie są hurraoptymistycznie nastawieni do perspektyw światowej gospodarki na 2024 rok. Według agencji Fitch, globalny wzrost spowolni w ciągu najbliższych 12 miesięcy do 2,1 procent. Gospodarki odczują skutki zacieśniania polityki monetarnej, praktykowanej przez wiele czołowych banków centralnych w 2023 roku. Analitycy Fitch przewidują w skali świata spadek dochodów gospodarstw domowych, osłabienie inwestycji i akcji kredytowej. Warto jednak podkreślić, że prognozy te i tak są lepsze niż przewidywano jeszcze w październiku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Perspektywy dla Stanów Zjednoczonych

Oczywiście bardziej precyzyjne są prognozy dopasowane do konkretnych krajów. Zaczynając od największej gospodarki świata – amerykańskiej – warto wspomnieć, że według modelu prawdopodobieństwa nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej, ryzyko recesji USA w kolejnych 12 miesiącach wynosi 51,8 procent. Sam bank centralny utrzymuje stopy procentowe na najwyższym od 22 lat poziomie: 5,25 – 5,5 procent. Ta restrykcyjna, jak na obecne czasy, polityka oznacza, że przedsiębiorcom i konsumentom trudniej spłacać długi i pozyskiwać z kredytu kapitał na rozwój. Dlatego też wysoki poziom stóp procentowych często poprzedza późniejszą recesję. Jednak to właśnie prowadzona w 2023 roku surowa polityka Fed (określana często mianem „jastrzębiej”) pozwoliła zdusić inflację z poziomu 9,1 procent (czerwiec 2022 – rekord z 40 lat) do 3,1 procent (listopad 2023). Nie oznacza to jednak, że inflacyjnej hydrze nie odrośnie jeszcze łeb. A połączenie wysokiej inflacji z recesją byłoby już dla amerykańskiej gospodarki zabójcze.

Niepokojąco w kontekście przyszłej sytuacji gospodarczej USA jawi się także postępowanie Warrena Buffetta. 93-latek uchodzący za inwestora wszechczasów prowadzi bardzo ostrożną politykę inwestycyjną, trzymając rekordową część rezerw swego konglomeratu w ekwiwalentach gotówki. To zaś uchodzi powszechnie za zachowanie defensywne, właściwe w okresach braku nadziei na poprawę koniunktury i wyników oraz notowań giełdowych spółek. Taka postawa szefa Berkshire Hathaway pozostaje zresztą w zgodzie z jego słowami wypowiedzianymi podczas spotkania z akcjonariuszami w maju 2023 roku. Stwierdził tam, że wyjątkowy okres wzrostu amerykańskiej gospodarki zbliża się do końca. Jednocześnie wyraził wiarę w jej długoterminowy rozwój.

Natomiast innego zdania jest na przykład prezes Bank of America, Brian Moynihan. Na początku października stwierdził on, że Stany Zjednoczone ominie recesja i dojdzie jedynie do spowolnienia. Pod koniec 2023 roku ekonomiści tego prestiżowego banku rewidują wcześniejsze bardziej pesymistyczne prognozy. Ma to związek z ich przewidywaniami, że Rezerwa Federalna nie będzie już podnosić i tak wysokich już stóp procentowych. Zresztą potwierdził to sam Fed w połowie grudnia 2023 r.

 

Unia Europejska – prognozy na 2024 rok

Najgorzej nie wypadają także prognozy dla Unii Europejskiej. W 2023 roku wzrost PKB wynieść ma w tym obszarze 0,6 procent – według szacunków Komisji Europejskiej. Jeśli dane te się potwierdzą, to będziemy świadkami gwałtownego spowolnienia. W 2022 roku gospodarka UE wzrosła bowiem aż o 3,4 procent. Jednak najbliższy okres ma przynieść poprawę – zakłada śmiało Komisja Europejska. Jej zdaniem wzrost gospodarczy wyniesie w 2024 roku 1,3 procent. Istnieje jednak kraj, który musi liczyć się z ryzykiem recesji. Chodzi o Szwecję, a jej problemy mogą pojawić się za sprawą możliwego kryzysu na lokalnym rynku mieszkaniowym.

Komisja Europejska zwraca uwagę na stabilną podaż energii. To pozytywny kontrast w porównaniu do zimy 2022/23, gdy najwięcej obaw budziła wizja utrudnionego dostępu do surowców, a w szczególności gazu ziemnego i ropy. Ceny zarówno samej energii, jak i jej źródeł wciąż jeszcze znajdują się powyżej poziomu dominującego w ciągu ostatnich 15 lat. Do tego dochodzą stosunkowo wysokie stopy procentowe. Obydwa te czynniki nie sprzyjają poprawie sytuacji gospodarczej w Europie. Zdaniem KE, stopy będą w Europie zasadniczo spadać, lecz w niewielkim stopniu. Nie należy też spodziewać się gigantycznych interwencji państw przeciwdziałających spowolnieniu gospodarczemu. Rządy już teraz muszą się bowiem zmagać z wysokim długiem.

 

Co czeka polską gospodarkę w 2024 r.?

Z kolei według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, „analogicznie do sytuacji w UE, Polska także powraca na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Roku 2023 r. zamkniemy ze wzrostem PKB sięgającym 0,3 procenta. W 2024 r. oczekujemy przyspieszenia – wzrost gospodarczy powinien oscylować blisko 2,3 proc.”. Eksperci podkreślają jednak, że na tle wcześniejszych osiągnięć nadwiślańskiej ekonomii nie jest to nic nadzwyczajnego.

Zdaniem Jakuba Rybackiego, kierownika zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wzrost ten będzie wywołany głównie konsumpcją. Gorzej zaś będzie wyglądać sytuacja w inwestycjach. Dla Polaków niezwykle istotna jest także kwestia inflacji. W 2023 roku osiągnęła ona rekordowe poziomy. W lutym CPI (popularny miernik tego zjawiska) wynosił 18,6 procent. W listopadzie spadł do 6,5 procent. Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje dalsze spadki, choć już na mniejszą skalę niż wcześniej. W efekcie średnia inflacja ma wynieść w 2024 roku 5,1 procent. Co ciekawe, według PIE paliwo potanieje, natomiast podrożeje żywność – choć w niewielkim stopniu.

Mniej optymistyczne są prognozy ekspertów ankietowanych w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego. Wynika z nich, że największym zagrożeniem dla jest utrwalenie wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych, co doprowadzi do zahamowania wzrostu. To zagrożenie stagflacją już trzeci raz z rzędu jest wskazywane jako najważniejsze – tym razem aż przez 93 procent respondentów.

 

Wzrost płac

Z punktu widzenia pracownika na pierwszy rzut oka korzystnie wypadają prognozy wzrostu płac. Przyczyni się do nich także wzrost minimalnego wynagrodzenia. Od 1 stycznia 2024 roku skoczy ono z obecnych 3 600 zł do 4 242 złotych brutto. Od 1 lipca najniższa krajowa zwiększy się ponownie – choć raczej symbolicznie – do 4 300 zł. Zmianę odczują także niektórzy pracujący na umowach zleceniach. Minimalna stawka godzinowa od 1 stycznia 2024 roku pójdzie w górę z 23,50 zł do 27,70 zł. Z kolei od 1 lipca zostanie ona podwyższona ponownie – do 28,10 zł.

Wzrost płacy minimalnej wywrze wpływ nie tylko na osoby, których wynagrodzenie bezpośrednio się zwiększy. Dotyczy także tych, których zarobki w porównaniu do płacy minimalnej spadną. Dostarczy to amunicji roszczeniom do podniesienia płac również zarabiającym więcej od minimalnej krajowej.

Oprócz płacy minimalnej istotny okaże się wzrost podwyżek w sferze budżetowej. Według projektu rządu Donalda Tuska, wyniesie on zasadniczo 20 procent. Jednak nauczyciele mają otrzymać podwyżkę rzędu 30 procent. Z kolei niektóre grupy tak zwanej budżetówki będą musiały zadowolić się niższym wzrostem płac. O 12,3 procent więcej otrzymają bowiem zatrudnieni w samorządach, a także niepedagogiczni pracownicy placówek edukacyjnych (np. administracja szkoły).

Warto pamiętać, że realna siła nabywcza pieniądza nie wzrośnie na dłuższą metę tak bardzo, jakby się wydawało z samych liczb. Oczywiście z powodu inflacji – w tym również tej generowanej przez sam zadekretowany wzrost płac. Na tym polega między innymi paradoks tego typu programów.

Z drugiej strony wymuszone podwyżki mogą w pewnych przypadkach przekroczyć barierę opłacalności zatrudniania niektórych pracowników. Gwałtowne wzrosty płacy minimalnej doprowadzą więc do bezrobocia (co wpłynie na osłabienie popytu i złagodzenie inflacji). Miejmy nadzieję, że problem ten nie wystąpi na masową skalę.

 

Stan finansów publicznych

Wspomniane podwyżki w sferze budżetowej, a w szczególności dotyczące nauczycieli, są przyczyną wysokiego planowanego deficytu państwa. Według planów nowego ministra finansów, niedobór ten wyniesie 184 miliardów złotych (o 20 mld więcej niż w projekcie rządu Morawieckiego).

Rekordowy deficyt to skutek nie tylko wydatków (podwyżki dla budżetówki), lecz również choćby utrzymania zerowego VAT na żywność (koszt 5 miliardów złotych według Bankier.pl) i urlopu dla mikroprzedsiębiorców (taka sama kwota).

Jak czytamy w grudniowym komunikacie Europejskiego Kongresu Finansowego, „w opinii blisko 90 proc. ekspertów istotnym zagrożeniem dla stabilności systemu finansowego jest pogorszenie stanu finansów publicznych połączone z ekspansywną polityką gospodarczą. Jest to drugi czynnik zarówno pod względem znaczenia, jak i prawdopodobieństwa wystąpienia. Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na wzrost wagi tego czynnika w porównaniu do badania przeprowadzonego w czerwcu br.”.

 

Stopy procentowe i rynek mieszkaniowy

Od 5 października 2023 roku stopa referencyjna NBP wynosi 5,75 procent. Oznacza to spory spadek od września 2022 (gdy wynosiła 6,75 procent), lecz przestrzeń do obniżek pozostaje spora. Z drugiej strony nie wiadomo, w jakim stopniu obecny prezes NBP będzie skłonny do obniżek w sytuacji nie tylko wciąż niemałej przecież inflacji, ale i konfliktu z nowym rządem. Wiadomo bowiem, że obniżki stóp procentowych są korzystne dla dłużników, a największym dłużnikiem jest państwo.

Od wysokości stóp procentowych zależy także przyszła sytuacja na rynku mieszkaniowym. W drugiej połowie 2023 roku, mimo dość wysokich stóp procentowych, popyt na mieszkania był wysoki wskutek uruchomienia PiS-owskiego programu dopłat „Bezpieczny kredyt 2 procent”. Zainteresowanie przerosło oczekiwania i wywindowało ceny mieszkań. Wkrótce okaże się, czy nowa władza zdecyduje by kontynuować ten program. To tylko jeden z czynników niepewności na 2024 rok, związany ze zmianą władzy w Polsce.

 

Stanisław Bukłowicz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij