Ministrowie strefy euro podczas wczorajszego spotkania zatwierdzili wypłatę trzeciej transzy pomocy finansowej w wysokości 43,7 mld euro oraz redukcję 40 mld długu. Ekonomista, prof. Krzysztof Rybiński twierdzi jednak, że rząd w Atenach będzie musiał ogłosić bankructwo i to być może już w drugiej połowie przyszłego roku, po wyborach do Bundestagu.
Kolejne dziesiątki miliardów niewiele pomogą Grecji, uważa prof. Rybiński. – To, co się dzieje w Grecji i sposób, w jaki jej pomagamy, można nazwać przedłużaniem agonii. Trzy lata temu, dług publiczny Grecji wynosił 120 proc. dochodu narodowego, teraz prognozy mówią, że będzie to 200 proc. Jak możemy mówić, że sytuacja w Grecji się stabilizuje, skoro główny problem lawinowo narasta – stwierdził w rozmowie a Agencją Informacyjną Newseria.
Wesprzyj nas już teraz!
Pieniądze dla Grecji mają sprawić, że od 2020 r. ma ona zacząć sama obsługiwać swoje zadłużenie. W przyszłym roku ma ono wynosić 190 proc. PKB, a do 2020 r. ma się zmniejszyć do 120 proc. PKB. To jednak również jest nierealne, zdaniem prof. Rybińskiego. – Jeśli kraj jest przez pięć lat w recesji i ta recesja jeszcze jakiś czas potrwa, to sam nie będzie miał dość podatków, by spłacić długi i musi dojść do bankructwa, tak zawsze było w historii świata. Zresztą Grecja, jak się spojrzy na 200 lat historii tego kraju, to więcej niż połowę tego czasu miała status kraju bankruta. Po prostu teraz powraca do swoich niechlubnych tradycji – wskazuje. Dodaje też, że wkraczamy w dekadę redukcji długów w gospodarkach, co będzie wiązało się z niskim wzrostem gospodarczym, recesją, kryzysem, bankructwem zarówno państw, jak i banków.
Co ciekawe, Krzysztof Rybiński uważa, że działania podejmowane wobec Grecji mają wymiar stricte polityczny i obliczone są do następnych wyborów. – (…) czekamy do jakiegoś ważnego wydarzenia politycznego, prawdopodobnie wyborów w Niemczech w 2013. Po wyborach do Bundestagu nastąpi nieudawane, ale solidne bankructwo Grecji. Wszyscy wierzyciele prywatni i publiczni będą musieli zaksięgować potworne straty, często idące w 80 centów na 1 euro strat z inwestycji w gospodarkę grecką – twierdzi.
Jest to efekt podejmowania decyzji, zgodnie ze słowami prof. Rybińskiego, w oparciu o sondaże. – Demokracja XXI wieku to jest demokracja słupkowo-medialna i rządzi się takimi właśnie prawami. Niezależnie, czy to jest Polska, Francja czy Niemcy. Czyli nie liczy się to, żeby problem rozwiązać na trwałe, tylko by jakoś ustabilizować sytuację do wyborów, a po wyborach pomyśli się, czy to w ogóle ma sens. Logika polityka wygrywa nad zdrowym rozsądkiem ekonomicznym – podsumowuje.
Tomasz Tokarski
Źródło: bankier.pl