Wydawałoby się, że finansowe rozliczenia z czasów II wojny światowej to sprawa zamknięta, zwłaszcza jeśli przez ostatnie kilkadziesiąt lat się o nie nie upominano. Grecy postanowili sobie jednak przypomnieć o krzywdach wyrządzonych przez Niemcy w kontekście katastrofalnego stanu budżetu państwa. Wszak każdy grosz się przyda. Z tym może być jednak problem, bo Niemcy twierdzą, że Grecja już dawno została spłacona.
Sprawa jest w Atenach traktowana poważnie. W ministerstwie finansów powstała specjalna grupa, która ma się zająć poszukiwaniem dokumentów, potwierdzających roszczenia za zniszczenia i zbrodnie wojenne dokonane przez Niemcy w czasie II wojny światowej. Na czele tego gremium stanął wiceminister finansów Christos Staikuras. Wyniki mają być znane do końca roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Według agencji dpa zarówno lewicowa jak i prawicowa opozycja domagają się od rządu Antonio Samarasa zdecydowanych działań w tym zakresie. Jeszcze w marcu tego roku władze w Atenach wydały oświadczenie, w którym podkreślają, że nie zamierzają rezygnować z reparacji. Aby jednak formalnościom stało się zadość, należy się do tego gruntownie przygotować i temu właśnie ma służyć powołana grupa.
Działania te mają jednak także drugie dno. Stosunki między oboma krajami od czasu wybuchu kryzysu nie układają się najlepiej. Grecy mają do Niemiec żal, że narzucając politykę drastycznych oszczędności zamiast pomagać, coraz bardziej pogrążają grecką gospodarkę. Niemcy natomiast oskarżają rząd w Atenach, że swoją nieodpowiedzialną polityką finansową szkodzi całej strefie euro.
Grecy historycznie mają oczywiście podstawy, aby domagać się zadośćuczynienia Niemiec, które okupowały ten kraj w latach 1941-1944 i dokonywały na jego terenie licznych zbrodni. Problem w tym, że Niemcy stoją na stanowisku, że całość roszczeń finansowych została zaspokojona i to już w 1960 roku. Wówczas to rząd RFN wypłacił ofiarom odszkodowanie w wysokości 115 mln marek niemieckich. Na dodatek Berlin przypomina, że w ramach integracji Grecji z UE przeznaczyli na pomoc dla tego kraju 16 mld euro.
Ciekawe czemu nasz minister finansów jeszcze nie wpadł na taki pomysł łatania budżetu. Wszak kto jak kto, ale Polska mogłaby sporo zarobić na wojennych reparacjach, zważywszy na ogrom zniszczeń i liczbę ofiar, które należą do największych w Europie. A nasz Główny Księgowy nie takie sztuczki wymyślał po to, aby poprawić finanse publiczne, choćby tylko na papierze.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.money.pl