– Na rogu Marszałkowskiej i Żurawiej stała grupka zamaskowanych mężczyzn, nie odgrodzona i nie legitymowana przez policjantów – mówi Maciej Sopyło z Obserwatorium Zgromadzeń Publicznych w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Relacja naocznego świadka działającego w organizacji, którą trudno posądzać o sympatię wobec organizatorów Marszu Niepodległości, wpisuje się w narrację o „dziwnym” zachowaniu policji i tajemniczych prowokatorów.
– Jak co roku, tak i tym razem, staraliśmy się obserwować wszystkie zgromadzenia zorganizowane z okazji Dnia Niepodległości – mówi Sopyło w wypowiedzi dla portalu wiara.pl. – Byliśmy także na Marszu Niepodległości.
Wesprzyj nas już teraz!
Sopyło zastrzega, że nie zna jeszcze raportów cząstkowych obserwatorów Fundacji. – Na podstawie zdobytej wiedzy mogę powiedzieć, iż Marsz Niepodległości szedł ulicą i chodnikiem, bardzo szeroko, stąd trudno jednoznacznie ustalić, kto był jego uczestnikiem, a kto się do niego po pewnym czasie dołączył. Jednak faktem jest, iż na rogu ul. Marszałkowskiej i ul. Żurawiej przez dłuższy czas stała grupka zamaskowanych mężczyzn, nie odgrodzona i nie legitymowana przez policjantów, która po przejściu grup rekonstrukcyjnych wbiegła w grupę maszerujących i rzucała w policjantów przedmiotami – mówi. Sopyło zastrzega jednocześnie, że „na podstawie dotychczasowej wiedzy” jest mu trudno powiedzieć, „czy wcześniej w jej pobliżu znajdowali się policjanci”.
– Nie chcę przesądzać, czy ci ludzie byli uczestnikami Marszu, czy też osobami postronnymi – zaznacza Maciej Sopyło.
Źródło: wiara.pl
pam