Przez lata dominowała opinia, że wykładowcy „gender studies” to oderwani od rzeczywistości, nieszkodliwi dziwacy, którzy zajmują się wymyślaniem śmiesznych związków frazeologicznych. Okazało się jednak, że podkładali oni ładunek wybuchowy pod fundament naszej cywilizacji – zauważa na łamach wPolityce.pl dziennikarz i publicysta Grzegorz Górny.
– Wielkie projekty inżynierii społecznej zaczynały się od operacji na języku. Nie byłoby rewolucji francuskiej, gdyby wcześniej filozofowie oświeceniowi nie stworzyli Encyklopedii, w której przedefiniowali świat na nowo. Nie byłoby rewolucji komunistycznej, gdyby marksizm nie stworzył uprzednio nowego aparatu pojęciowego (…) Tak samo dziś nie byłoby szykan i represji wymierzonych w obrońców racjonalnego myślenia i zdrowego rozsądku, gdyby ideolodzy spod znaku sześciobarwnej tęczy nie stworzyli wcześniej swojej własnej nowomowy z jej wartościującymi pojęciami, kategoriami i teoriami – zauważa Górny.
Stały komentator programu „Ja, katolik EXTRA” na PCh24TV, bazując na ustaleniach włoskiego socjologa prof. Luki Ricolfiego, wymienił również czynniki, które przyczyniają się do sukcesów poprawności politycznej. Jednym z nich jest tchórzostwo intelektualistów, którzy mimo, że dostrzegają barbarzyństwo i obskurantyzm rewolucjonistów, wolą nie stawiać im czoła w obawie przed utratą stanowisk i pozycji. Część inteligencji została również uwiedziona przez tęczową ideologię, podobnie jak niegdyś brunatną i czerwoną, która daje to samo złudne poczucie „wglądu w mechanizmy rządzące światem i udziału w wielkim dziejowym zmaganiu o los ludzkości”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dlatego trzeba spierać się o słowa. Nie można narzucić sobie obcej terminologii, bo w ten sposób dajemy narzucić sobie reguły gry przeciwnika i zaczynamy opisywać świat w jego kategoriach. To pierwsza przegrana bitwa, po której następują kolejne – konkluduje Górny.
Źródło: wpolityce.pl
PR