Znany publicysta Grzegorz Górny zwraca uwagę, że o ile przez stulecia wierni garnęli się do Boga w obliczu zarazy, o tyle dziś podporządkowują się oni tyranii władz świeckich. W efekcie wierni zapominają, że właśnie wiara stanowi źródło zbawienia.
„Przez całe wieki, gdy wybuchały epidemie dżumy, cholery lub czarnej ospy, katolicy zachowywali się tak samo: garnęli się do kościołów, przystępowali do sakramentów, szukali ratunku w Bogu. Organizowano nabożeństwa, procesje i pielgrzymki przebłagalno-pokutne w intencji oddalenia nieszczęścia” – pisze Grzegorz Górny na łamach wpolityce.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz jednak we Włoszech zakazano publicznego odprawiania Mszy i dostępu do sakramentów dla wiernych. Prowadzi to w opinii publicysty do utrwalania w ludzkiej świadomości obrazu „kościołów jako miejsc podwyższonego ryzyka, od których lepiej trzymać się z daleka jako ognisk potencjalnej epidemii. Eucharystia przestaje być traktowana jako Chleb Życia, a zaczyna kojarzyć się jako źródło możliwego zarażenia. Tak jakby Bóg w Najświętszym Sakramencie zarażał, jakby niósł dotyk śmierci”.
Jednocześnie zaś – twierdzi Grzegorz Górny – bez problemu działają centra handlowe, restauracje czy inne budynki świeckie. Zdaniem publicysty postawa obecnego Kościoła różni się od tej sprzed stuleci.
Na przykład w 1576 roku arcybiskup Mediolanu święty Karol Boromeusz poprowadził w mieście trzy procesje przebłagalno-pokutne. Z kolei dziś arcybiskup Mario Delpini, jego następca, godzi się na rezygnację z odprawiania Mszy.
Grzegorz Górny cytuje padające we Włoszech wypowiedzi dotyczące posługi wśród uzależnionych. Zdaniem siostry Rosaliny Ravasio
„[…] w tych tygodniach wydaje mi się, że jestem świadkiem – przynajmniej taką mam okropną wątpliwość – kapitulacji Wiary w obliczu niekonsekwencji poprawności politycznej! Dzieje się tak, ponieważ główne przesłanie, przekazane nam wraz z zamknięciem kościołów, niecelebrowanie Eucharystii z ludem, daje poczucie – żeby nie powiedzieć prawie pewność – iż wiara, Bóg nie jest już w stanie odpowiedzieć na nasze potrzeby!”
Z kolei włoski publicysta katolicki Riccardo Cascioli zauważył, że w obliczu strachu i pojawiających się pytań dotyczących zbawienia włoska hierarchia „odwraca się i rezygnuje z wyraźnego głoszenia Chrystusa jako jedynego Zbawiciela. Włochy, całe Włochy, po raz pierwszy w historii zamykają swoje kościoły na celebrację Mszy. Być może nawet na miesiąc, i to nawet w regionach, w których przypadki infekcji można policzyć na palcach jednej ręki”.
Cascioli zauważa również, że
„to, że Msza jest najpotężniejszą bronią i że poprzez modlitwę i pokutę wiernych można powstrzymać epidemię, to idea, która nikomu nie przychodzi nawet do głowy. Zapominamy w ten sposób o historii Kościoła, który – zwłaszcza we Włoszech – dał nam dziesiątki świątyń wzniesionych z wdzięczności Bogu za powstrzymanie niebezpiecznych epidemii (nawiasem mówiąc, znacznie bardziej niebezpiecznych niż obecna)”.
Z kolei profesor prawa kanonicznego (pracujący także w Rocie Rzymskiej) Fabio Adernò przypomniał, że Kościół ma jeden jedyny „konstytucyjny” cel, a mianowicie zbawienie dusz. Podporządkowując się władzom świeckim i zakazując wiernym udziału we Mszy, biskupi zrzekają się mandatu, nadanego im przez Chrystusa, na rzecz świeckiego państwa. Włoski kanonista oskarżył państwo o dezercję wobec nałożonego przez Chrystusa obowiązku dostarczania wiernym środków zbawienia bez względu na okoliczności.
Z kolei włoski pisarz Antonio Socci zwrócił uwagę, że włoscy biskupi zaszyli się w kuriach, zamiast posługiwać wiernym zagrożonym chorobą. Oznacza to swego rodzaju zamianę Kościoła w oblężoną twierdzę.
„Cóż to byłoby za świadectwo, pisze Socci, gdyby wszyscy biskupi w tych dniach znaleźli się z posługą szpitalach. Ale nie, zaszyli się w kuriach”. Jego zdaniem decyzja włoskich biskupów będzie miała dalekosiężne skutki dla wiary wielu osób.
„Przesłanie, które dotarło do ludzi – bez względu na to, czy są tego świadomi, czy nie – jest straszliwe: w nieszczęściu i cierpieniu lepiej zostawić Boga w spokoju, ponieważ jest On bezużyteczny. Bo jeśli nie potrzebujesz Go w takim momencie, to nigdy Go nie potrzebujesz”.
Źródło: wpolityce.pl
mjend