Dżihadyści w Niemczech zachęcają do aktów terroru z wykorzystaniem samochodu jak narzędzia zbrodni. Jak tłumaczy Grzegorz Górny, to sposób praktycznie niewykrywalny przez służby.
„Vehicular Terrorism” jest praktycznie nie do wykrycia. Ktoś, kto kupuje składniki do bomby lub nawet nóż bojowy, zwraca na siebie uwagę. Ktoś, kto nabywa lub wynajmuje samochód, nie wzbudza podejrzeń (zawsze może też ukraść auto, co nie stanowi większego problemu)” – tłumaczy publicysta na łamach wPolityce.pl.
W podobnie łatwy sposób można znaleźć cel ataku – wystarczy większe skupisko ludzi stłoczonych na niewielkim terenie. Co więcej, nie sposób takiego zamachowca namierzyć wcześniej, ponieważ „pozostaje on zazwyczaj samotnym wilkiem, tzn. jest zarządzany przez ideę, a nie przez organizację”.
Wesprzyj nas już teraz!
Potencjalny zamachowiec nie podlega żadnym strukturom, nie otrzymuje rozkazów, nie utrzymuje zewnętrznych kontaktów. Radykalizuje się stopniowo i w tajemnicy przed światem, dzięki internetowi. Sam wybiera czas, miejsce oraz cel ataku.
„Aż do momentu przeprowadzenia zamachu nie ma praktycznie żadnego dowodu, na podstawie którego można byłoby mu udowodnić zamiar zabicia kogokolwiek” – tłumaczy Górny, uświadamiając, że na Zachodzie tego typu terroryzm stanowi już poważne zagrożenie.
W takim przypadku, jedyną formą zapobiegania „samochodowemu terroryzmowi”, pozostaje szczelna granica.
Źródło: wPolityce.pl
PR