„Mamy 2022, a nie 1962 rok. Żeby pogodzić edukację i życie zawodowe z rodzinnym, wcale nie trzeba dokonywać aborcji” – to jeden z najczęstszych argumentów, jakie mogą usłyszeć zwolenniczki aborcji w Stanach Zjednoczonych. O fenomenie popularności ruchu pro-life w USA pisze na łamach wPolityce.pl Grzegorz Górny.
Publicysta omawia obszerny artykuł z „New York Timesa”, pisma nie kryjącego się z poparciem dla zabijania nienarodzonych, w którym oddano głos młodym zwolenniczkom ochrony życia.
Okazuje się, że popularność kultury życia wśród amerykańskich kobiet jest tak duża, że można mówić już o „pokoleniu pro-life”. To właśnie organizacje zajmujące się działalnością na rzecz zwiększenia prawnej ochrony życia zdobywają coraz więcej nowych członków np. na kampusach studenckich. Dziennikarze „NYT” postanowili zbadać ten fenomen.
Wesprzyj nas już teraz!
W materiale nie brakuje argumentów religijnych, naukowych, ale też odnoszących się do praw człowieka oraz feminizmu. Portal cytuje np. argumenty Kristin Turner, dyrektorki ds. komunikacji w Progressive Anti-Abortion Uprising, deklarującej się jako ateistka, feministka i lewaczka, która mówi o tym, jak przemysł aborcyjny wyzyskuje, niszczy i zabija ludzi.
Okazuje się, że dzisiejszy ruch pro life jest dziś bardzo atrakcyjny dla młodych kobiet, ponieważ „opiera się na szeroko rozpowszechnionych w USA przekonaniach o znaczeniu sprawiedliwości i równości dla słabszych, odwołując się przy tym do ruchu praw obywatelskich oraz dziedzictwa sufrażystek z XIX i początku XX wieku”.
Co więcej, jednym ze źródeł popularności zjawiska jest oparcie się na osiągnięciach naukowych i zdobyczach technologicznych. „Wiele osób podkreśla, że to wynalazek ultrasonografu oraz możliwość obserwowania życia ludzkiego we wczesnych fazach prenatalnych przekonały je całkowicie, iż już w okresie płodowym mamy do czynienia z ludzką istotą” – podkreśla Górny.
„Młode kobiety zaangażowane w ruch pro life postrzegają więc siebie jako działaczki na rzecz praw człowieka, mające za sobą autorytet nauki oraz silne racje moralne, a w związku z tym stojące w wojnie kulturowej po właściwej stronie historii. Ich aktywność ma również charakter buntu przeciw systemowi i kontrkulturowej alternatywy dla mainstreamu” – dodaje.
Publicysta podkreśla, że na tym tle zwolenniczki zabijania nienarodzonych jawią się jako „osoby ignorujące postęp technologiczny i odkrycia naukowe oraz konformistki wysługujące się wielkiemu kapitałowi (to nie przypadek, że najwięksi amerykańscy potentaci finansowi wspierają dziś przemysł aborcyjny)”.
Źródło: wpolityce.pl
PR