W Holandii zgodnie z przepisami zezwalającymi na eutanazję, uśmiercono w ubiegłym roku ponad 5,5 tysiąca osób, w tym człowieka, który uważał się za beznadziejnego alkoholika i ofiarę wykorzystywania seksualnego, cierpiącą na chroniczną depresję.
Brytyjska posłanka Fiona Bruce komentując te doniesienia mówiła gazecie „The Daily Mail”, że „jest głęboko wstrząśnięta i to stanowi jeszcze jeden powód, dla którego tzw. wspomagane samobójstwo/eutanazja nie mogą być wprowadzone w Wielkiej Brytanii”.
Wesprzyj nas już teraz!
Posłanka zwróciła uwagę na fakt, że legalizowana w niektórych krajach eutanazja służy do rozwiązywania wielu różnych „problemów.” – Eutanazja – wyjaśniła – podważa w ogóle prawo różnych ludzi do leczenia i szukania pomocy medycznej.
Mark Langedijk został zabity przez śmiertelny zastrzyk w domu rodziców, bo „nie mógł już dalej żyć z bólem bycia alkoholikiem”. Eutanazję zatwierdził lekarz, będący konsultantem rządowym ds. eutanazji w Holandii.
W oznaczonym dniu medyk przyjechał do domu rodziców, by go zabić. Rodzina Langedijka zgromadziła się wokół niego i urządziła mu pożegnalną „uroczystość”. Mężczyzna „śmiał się, pił, palił, jadł kanapki z serem i szynką oraz zupę z klopsikami”. Potem medyk wyjaśnił mu „procedurę” zabicia. Polecił udać się do łóżka i zachować spokój. Właśnie wtedy rodzina Marka zaczęła płakać.
Brat mężczyzny poddanego uśmierceniu opisał w prasie jego ostatnie chwile. „Oczy Marka odwróciły się. Westchnął głęboko. To było jego ostatnie tchnienie. Następnie dr Marijke wstrzyknął trzecią strzykawkę, po czym twarz Marka zmieniła się. Straciła kolor. Mój mały braciszek był martwy” – napisał Marcel.
Gdy w Holandii zalegalizowano eutanazję 16 lat temu, jej propagatorzy przekonywali, że „procedurze” tej będą poddawane wyłącznie osoby, które były w trakcie „cierpienia nie do zniesienia”, bez perspektyw poprawy. Podawano przykład osób chorych na raka itp. W praktyce jednak zaczęto eutanazję stosować wobec osób, które cierpiały na depresję i inne uleczalne schorzenia.
W miarę upływu lat stosowania ustawy wzrosła akceptacja dla tego barbarzyństwa. Brat Langedijka broni zabójstwa brata, mówiąc, że „nie ma łatwego wyjścia w życiu. Jest wyjście humanitarne” (sic!). Tłumaczył, że cieszy się, iż Marc nie musiał popełnić samobójstwa, rzucając się pod pociąg albo żyć skazany na wieloletnią agonię.
Marcel Langedijk napisał, że jego brat miał szczęśliwe dzieciństwo i był kochany przez obu rodziców. Jednak osiem lat temu uzależnił się od alkoholu, wskutek czego 21 razy przebywał na odwyku. Ostatecznie sam zdecydował, że chce się poddać eutanazji. Rodzina początkowo tę sugestię traktowała „z przymrużeniem oka”. Ostatecznie jednak jego prośbę zaakceptował konsultant krajowy. „On pochodził z normalnej rodziny. Nie chciał, aby tak się stało. Nie wybrał łatwego wyjścia, tylko humanitarne” – napisał Marcel.
Źródło: independent.co.uk, AS.