Odkąd mamy uwidocznioną walkę z chrześcijaństwem, to strona walcząca z Bogiem i z Kościołem próbuje parodiować religię na wszelkie możliwe sposoby. Obserwowaliśmy to w marksizmie, kiedy mieliśmy celebrację różnych świąt socjalistycznych, różnych rocznic rewolucyjnych, mieliśmy kult zbrodniarzy, mieliśmy swoistą liturgię, swoistą moralność i wreszcie zbiór pewnych „dogmatów”. Mówię o tym dlatego, że w pewnym sensie przeżywaliśmy już to wszystko, co się obecnie dzieje. W tej chwili, w dobie zmiksowanej rzeczywistości liberalizmu, neomarksizmu i totalnej pustki duchowej pojawiają się także pewne produkty, które mają zastąpić człowiekowi Boga, bo Ten jest na siłę zwalczany – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.
Co w Kościele Katolickim symbolizuje, oznacza kolor czarny?
Kolor czarny obecnie jest uważany za kolor żałobny. Mówię „obecnie”, bo w dalekiej przeszłości kolorem żałoby była na przykład biel, przynajmniej w polskiej tradycji.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie jest to kolor żałoby, smutku, ale również pokuty.
Czerń kojarzy się z całunem, z czymś co nakrywa życie i obleka w nieistnienie, w śmierć.
Oczywiście dla nas – katolików, śmierć jest przejściem do życia, ale sam moment utraty ziemskiego życia jest związany właśnie z czernią.
Smutek, żałoba, pokuta… Dlaczego żadne z tych słów nie kojarzy się nam z Halloween, podczas którego kolor czarny dominuje obok koloru pomarańczowego? Dlaczego wyraża on wówczas coś diametralnie innego, co nie ma związku ze smutkiem, żałobą i pokutą, tylko z hasłem „Cukierek albo psikus”?
Przygotowując się do naszej rozmowy doszedłem do wniosku, że już samo hasło, które Pan przywołał – „Cukierek albo psikus” jest czymś niepokojącym. Pokazuje ono, że cywilizacja, którą jest podstawą Halloween, jest cywilizacją spod znaku łupu i zysku. Jest to cywilizacja niszcząca, jest to cywilizacja burząca i ostatecznie są w niej tylko dwie możliwości: łup i zysk dla jednej strony oraz strata, krzywda, zniszczenie dla drugiej.
Nie wiem czy czerń została wykorzystana przez jakichś speców od reklamy do promocji Halloween, ale jej wykorzystywanie właśnie w kontekście tego typu zwyczajów potwierdza, z czym mamy do czynienia. Nie z pokutą, żałobą i smutkiem. Tylko z niekończącą się zabawą oraz z łupieniem, zyskiem, niszczeniem i burzeniem w ramach tej „zabawy”.
Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że kolor czarny jest w jakimś sensie zintegrowany i zrośnięty z tego typu praktykami, bo takie poczucie próbuje wzbudzić w nas kultura masowa. Z drugiej jednak próbuje się go ożywić, nadać nowe znaczenie etc., przedstawiać wręcz jako symbol dobra i porządku. Jest to bardzo smutna cecha naszej współczesności, gdzie wielu symbolom zamienia się znaczenie.
Czerń jest dobrym przykładem: smutek zmieniono w śmiech, pokutę w łup i zysk, żałobę w zabawę.
Jest to ze wszech miar cyniczne i wręcz szydercze. Ten cynizm nie pokona jednak rzeczywistości.
Dlaczego Kościół przestrzega przed samym Halloween?
W pierwszej kolejności chciałbym podkreślić, że nie jestem zwolennikiem jakiejś totalnej demonizacji rzeczywistości i bronię się bardzo często przed tym, aby nie posuwać się w opisie otaczającego nas świata zbyt daleko.
Z drugiej jednak strony nie wątpię, że takie działania, które gdzieś u swoich podstaw są cyniczną ironią z Boga, są zaprzeczaniem Jego obecności i Jego miłości, które wykazują tendencję czy tego mają w programie wpisaną walkę ze Stwórcą muszą mieć negatywne konsekwencje i musimy przed nimi przestrzegać i z nimi walczyć.
Człowiek, który daje się owładnąć tej rzeczywistości musi się liczyć z takimi konsekwencjami, że w jego psychice, w jego życiu może dokonać się jakieś zło i trzeba przed tym przestrzegać.
Kościół Katolicki bardzo rozsądnie podchodzi do rzeczywistości, w tym sensie przede wszystkim, że patrzy na człowieka integralnie, a więc dostrzega tajemnicę człowieka, jego złożoność ciała i duszy. Tę złożoność, w której czynnik cielesny oddziałuje na duszę, a dusza przenika sobą ludzką cielesność. Stąd właśnie nawet jeśli pod pozorem stosunkowo niewinnych zabaw zaczyna się fizyczny, realny kontakt z czymś co ma charakter mroczny, diaboliczny, co ma charakter zła, to trzeba się liczyć z tym, że taki kontakt może przynieść spustoszenie duchowe. I przed tym właśnie przestrzega Kościół – zabawa ze złem, fascynacja złem, makabreski etc. mogą zakończyć się w sposób gorszy czy też najgorszy z możliwych. Nie mówię, że jak ktoś przebierze się za ducha 31 października, to na drugi dzień będzie opętany czy zostanie satanistą. NIE! On tylko, mówiąc kolokwialnie, uchyla drzwi, co w przyszłości może skończyć się w najgorszy z możliwych sposobów.
Dzisiaj bardzo ciężko wskazać, skąd się wzięło Halloween. Znalazłem na przykład informację, że w dniu, w którym było ono obchodzone na świat przychodził posłaniec śmierci i zabierał ze sobą w zaświaty wszystkich, którzy nie mieli na twarzy maski. Właśnie dlatego mieli się oni przebierać i malować twarze. Widzę tutaj podobieństwo z Księgą Wyjścia, w której czytamy co się działo w przededniu wyjścia Izraelitów z ziemi egipskiej. Różnica polega na tym, że o ile w Biblii mamy do czynienia z Aniołem, tak w przypadku Halloween z demonami, duchami, potworami etc.
Bardzo celna jest przedstawiona przez Pana analogia tej wersji genezy Halloween z Księgą Wyjścia. W Księdze Wyjścia to Pan Bóg poprzez Anioła Śmierci przechodzi przez ziemię egipską po to, żeby człowieka wyzwolić z niewoli. Ci, którzy są naznaczeni krwią baranka są de facto naznaczeni znakiem danym od samego Boga. To nie jest jakiś banalny symbol, to nie jest jakieś zasłonięcie twarzy, które utrudni rozpoznanie, to nie jest banalna maska czy kostium. Nie! To jest znak dany od Boga i to on ratuje lud Izraela.
W przypadku Halloween znowu mamy do czynienia z parodią Pisma Świętego i próbą wykreowania nowej rzeczywistości. Okazuje się, że Anioł Śmierci został zastąpiony przez demona, który zyskał moc odbierania życia. Nie jest to posłaniec Boga, tylko posłaniec zła.
To jest nic innego jak budowanie alternatywnej, manicheistycznej wizji świata, w której zło jest wszechmocne jak Pan Bóg i działa. Działa w sposób absolutny, działa w sposób niszczący.
Nie możemy o tym milczeć. Milczenie wtrąca w letarg, usypia, powoduje, że jesteśmy poddani temu złu, które jest na tyle silne, że człowiek ulegając mu oddaje się w jego niewolę. Jest to niezwykle niebezpieczne dla człowieka, jego życia, jego duszy.
Pytał Pan wcześniej, dlaczego Kościół przestrzega przed Halloween. Oprócz zagrożenia duchowego jest to również parodia, karykatura Pana Boga. Na to nie ma i nie może być naszej zgody.
Czy nie jest tak, że Halloween próbowano w pewien sposób narzucić Polakom, tak jak co by nie było narzucono nam inne „zachodnie święto”, czyli Walentynki? Odnoszę bowiem wrażenie, że totalna komercja, wciskanie wszystkiego i każdemu, ubóstwianie konsumpcji jest dzisiaj wyznacznikiem działania dla wielu. Hulaj dusza, piekła nie ma!
Niestety zgadzam się z Panem. To jest sytuacja z którą borykamy się nieustannie, a jej szczególne nasilenie obserwujemy w ostatnich kilkunastu, kilkudziesięciu latach.
Odkąd mamy uwidocznioną walkę z chrześcijaństwem, to strona walcząca z Bogiem i z Kościołem próbuje parodiować religię na wszelkie możliwe sposoby. Obserwowaliśmy to w marksizmie, kiedy mieliśmy celebrację różnych świąt socjalistycznych, różnych rocznic rewolucyjnych, mieliśmy kult zbrodniarzy, mieliśmy swoistą liturgię, swoistą moralność i wreszcie zbiór pewnych „dogmatów”.
Mówię o tym dlatego, że w pewnym sensie przeżywaliśmy już to wszystko, co się obecnie dzieje. W tej chwili, w dobie zmiksowanej rzeczywistości liberalizmu, neomarksizmu i totalnej pustki duchowej pojawiają się także pewne produkty, które mają zastąpić człowiekowi Boga, bo Ten jest na siłę zwalczany.
Takim elementem są chociażby wywołane przez Pana pseudoświęta, które mają charakter komercyjny, a w przypadku Walentynek, to jest także jakieś promowanie seksualizmu i mocne akcentowanie sfery nie tylko emocjonalnej i uczuciowej, ale również, a może przede wszystkim seksualnej.
W przypadku Halloween mamy zaś model z jednej strony bardzo konsumpcyjny, a zarazem model który czyni karykaturę z ludzkiego życia i z projektu, jakim jest ludzkie życie. Nie da się sprowadzić go bowiem wyłącznie do taniej maskarady okraszonej wymuszaniem cukierków, bo z tym jak już wcześniej mówiłem mamy do czynienia – albo dasz mi to co chcę, albo spotka cię kara. Cukierek jest pozyskiwany na zasadzie pewnego szantażu, a nie w sposób uczciwy, mocą pracy czy inwencji twórczej.
Nawet jeśli ten szantaż jest pozornie niewinny, to schemat tego myślenia jest bardzo, ale to bardzo niebezpieczny.
W Polsce póki co nie udało się dokonać „modernizacji przez kserokopiarkę” i wdrożyć na całego projektu Halloween. U nas jednak jeszcze Wszystkich Świętych to dalej Wszystkich Świętych, czyli wiara w świętych obcowanie i pamięć o duszach zmarłych, a nie przebieranki i żebranie o cukierki. Na Zachodzie jest jednak zupełnie odwrotnie…
Mimo wszystko przestrzegałbym, żebyśmy nie trwali w takiej radosnej satysfakcji, tylko byli czujni. Czas, który przeżywamy to czas przede wszystkim czuwania, bo nie znamy dnia ani godziny, kiedy Syn Człowieczy przyjdzie. Mówię o tym, ponieważ próby poganizacji naszego życia są bardzo silne i bardzo czytelne.
Musimy trwać mocni w wierze, rozpoznawać zagrożenie i mu przeciwdziałać przede wszystkim modlitwą. Chrystus wzywał nas, abyśmy modlili się nieustannie i to właśnie starajmy się robić. Modlitwą przezwyciężymy zło, bo ona jest naszą drabiną do Pana Boga. To Pan Bóg jest wszechmocny, a nie zło. Będąc w „drużynie Pana” będziemy w drużynie zwycięzców.
Halloween, czyli 31 października to bardzo ważna data w tzw. kościele szatana. Przypadek?
Jak mawiał klasyk: nie sądzę. W naszym świecie jest coraz mniej miejsca na przypadki. Problemem jest raczej to, że nie zawsze dostrzegamy związki przyczynowo-skutkowe.
Halloween to po prostu powrót do pogaństwa, jest to wydarzenie antyteistyczne, czyli odrzucające Boga. Stąd chyba nie może dziwić ten związek z szatanem czy z satanizmem.
Bóg zapłać za rozmowę
Tomasz D. Kolanek