9 maja 2023

Harari ponownie ostrzega przed sztuczną inteligencją. „Homo Deus” wystraszył swojego twórcę?

(fot. GS/PCh24.pl)

Najpoczytniejszy filozof świata po raz kolejny przestrzega przed sztuczną inteligencją i porównuje ją do broni nuklearnej, która niewłaściwie użyta dosłownie zmiecie cywilizację z powierzchni Ziemi. Ale, czy przypadkiem nie o to mu chodziło?

Izraelski futurolog od jakiegoś czasu daje się poznać jako gorliwy orędownik okiełznania prac nad sztuczną inteligencją. W serii tekstów dołącza do chóru krytyków, przekonujących o konieczności jak najszybszego objęcia odpowiednimi regulacjami wiodących graczy, zanim ich wpływ na życie polityczne i gospodarcze okaże się zbyt wielki.

Choć ostatni komercyjny sukces opartych na AI generatorów mowy i grafik dowodzi niczego więcej, jak możliwości automatyzacji dziedzin do tej pory „zarezerwowanych” wyłącznie dla człowieka, prawdziwe niebezpieczeństwo nowoczesnej technologii, zdaniem historyka, leży w zdolności praktycznie nieskończonego „uczenia”, lub lepiej – samodoskonalenia – w posługiwaniu się językiem: zarówno mówionym, pisanym jak i obrazkowym.

Wesprzyj nas już teraz!

Bazując na przekonaniu, że rozwój cywilizacyjny determinuje przede wszystkim umiejętność tworzenia interesujących i przekonujących opowieści, Izraelczyk obawia się przejęcia tego wyjątkowego daru przez maszyny. „Co w sytuacji, gdy nieludzka inteligencja stanie się lepsza od przeciętnego człowieka w tworzeniu opowieści, komponowaniu melodii, malowaniu wizerunków, pisaniu prawa czy świętych ksiąg?” – pyta na łamach The Economist,

Jak przekonuje, AI uzbrojona we wszystkie znane tajniki sztuki argumentacji, wykorzystując zasięg mediów społecznościowych, uzyska niespotykaną w historii możliwość kształtowania opinii publicznej. Co więcej, jako nieskończenie lepsza wyszukiwarka Google, już wkrótce może odegrać rolę „wyroczni”, z której wiedzę o świecie zaczerpnie cały świat. Oczywiście będzie to wiedza skrupulatnie wyselekcjonowana i zawsze dostosowana do obowiązującej mądrości etapu. Izraelczyk zastanawia się również nad poziomem edukacji, gdy proces uczenia zostanie zastąpiony „ściąganiem” od wszechwiedzących sieci neuronowych.

Co więcej, AI bezwzględnie wykorzysta również „najskuteczniejszą broń masowego rażenia” w walce o serca i umysły, czyli intymność. „Dzięki opanowaniu języka AI będzie mogła nawet nawiązywać intymne relacje z ludźmi i wykorzystywać moc intymności do zmiany naszych opinii i światopoglądu” – przekonuje Harari. I aby to osiągnąć, wcale nie musi uzyskać świadomości w sensie filozoficznym. „Wystarczy, jeśli AI może sprawić, że ludzie poczują się z nią emocjonalnie związani” – przekonuje.

Futurolog posuwa się nawet do stwierdzenia, że AI może tworzyć zupełnie nowe idee, zupełnie nową kulturę, a za kilkadziesiąt lat wszyscy znajdziemy się w „marzeniach obcej inteligencji”.

I choć wobec jeremiad Harari’ego można mieć sporo wątpliwości, chociażby ze względu na fakt, iż karmiona „tym co już było” AI najprawdopodobniej nie będzie w stanie stworzyć nic prawdziwie unikatowego, nie mówiąc już o podrabianiu Słowa Bożego, zastanawia ta nagła wolta niegdysiejszego propagatora cyfrowej rewolucji.

Bo przecież nie kto inny jak sam Harari przekonywał, że przyszłość ludzkości uzależniona jest od naszej gotowości do oddania władzy nad swoimi ciałami i umysłami w ręce „znających nas dużo lepiej niż my sami” władców algorytmów. To przecież Izraelczyk ogłosił koniec wolnej woli i przyrodzonej godność życia ludzkiego, jako nieprzystających do wyzwań przyszłości reliktów minionej epoki. Przekonywał o nieuchronnym nadejściu „cyfrowych dyktatur”, które wcale nie będą takie złe, jeżeli w wyborze „między Zuckerbergiem a Putinem” wybierzemy tego pierwszego.

To właśnie izraelski futurolog w „Homo Deusie” wzywał do odejścia od paradygmatu humanistycznego, ponownego zdefiniowania kim jest człowiek, ustanowienia nowych kodeksów etycznych i moralnych; wreszcie – kompletnego przeorania cywilizacji dla dobra gatunku homo sapiens.

Tymczasem „grabarz człowieczeństwa”, oskarżający nas o największe zbrodnie wobec planety i innych gatunków, dzisiaj stroi się w piórka pierwszego obrońcy ludzkości i wylewa krokodyle łzy nad zagrożeniami dla demokracji – systemie bazującym przecież na tak „przestarzałych” ideach jak wybór i wolna wola (sic!). Co bardziej zabawne, przestrzega przed możliwością powoływania przez AI kolejnych sekt i grup wyznaniowych, wcześniej sam postulując przejście na dataizm, czyli wiarę w omnipotencję algorytmów. Przecież – z logicznego punktu widzenia – powinien jako pierwszy iść w pochodzie postępu, sekundując uczestnikom technologicznego wyścigu zbrojeń.

Zwłaszcza, że nawet w środowisku transhumanistycznym Harari jawił się jako przedstawiciel nurtu – delikatnie mówiąc – niezbyt przychylnego człowiekowi jako gatunkowi. Podobnie jak szef Google’a Larry Page, nie bardzo przejmował się zagrożeniami jakie stwarzają wysokie technologie dla człowieka, jeżeli ich wykorzystanie znacząco poprawiłoby dobrostan planety i całych ekosystemów. Nie bez powodu Izraelczyk jest zadeklarowanym weganinem, a „torturom” jakie zwierzęta wycierpiały z rąk człowieka poświęca w swoich książkach spore passusy. Wzywając do ograniczenia prac nad sztuczną inteligencją, Harari milczy również na temat roli jaką AI odgrywa w totalitarnych planach globalistycznych ośrodków Światowego Forum Ekonomicznego (którego był czołowym doradcą), oraz cyber-filozofów marzących o „wyzwoleniu” z więzienia materii i śmierci.

Być może Harari „przejrzał na oczy”, nie dostrzegając w motywacjach gigantów Doliny Krzemowej niczego poza niezaspokojoną chciwością i pokusą totalnej kontroli. Natomiast teraz, po latach przekonywania o dobrodziejstwach wysokich technologii, pragnie swoją zdecydowaną postawą odkupić grzechy przeszłości. Licząc przy okazji na krótką pamięć czytelników.

Bardziej prawdopodobne jednak, że izraelski filozof między wierszami ostrzega kolegów (a także zainteresowane rozwojem nowoczesnej technologii rządy): poczekajcie, bo społeczeństwo nie jest jeszcze gotowe na czekającą je rewolucję. Świat obserwuje dzisiejszą rywalizację pomiędzy technologicznymi korporacjami z coraz większym zaniepokojeniem, a wezwania do ograniczenia prac na rozwojem sztucznej inteligencji słychać od lewa do prawa. Chociażby w Polsce przed „transhumanistyczną, gnostycką wiarą” przestrzega już nawet Rzeczpospolita. Społeczeństwo powoli zaczyna łapać, że ktoś zastawia na nie całkiem przemyślną pułapkę.  

Obawy Harari’ego należy więc bardziej odczytywać w kategorii porady: wyhamujcie prace nad AI (albo przynajmniej umiejętnie schowajcie), zanim ferment społeczny wymusi zmiany polityczne, na zawsze grzebiąc marzenia anty-ewangelizatorów Doliny Krzemowej. Tym samym potwierdza się odwieczny dylemat antyludzkiej i antychrześcijańskiej Rewolucji; kiedy pędzi zbyt szybko, traci akceptację społeczną. A nasza w tym głowa, żeby tak pozostało.

Piotr Relich

Moralność, etyka? Dla „sztucznej inteligencji” to pojęcia obce. Liczy się osiągnięcie celu

Sztuczna inteligencja. Potwór bez kagańca

Biblia prezentuje „heteropatriarchat”. Profesor teologii queerowej dąży do rewolucji

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(12)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram