Nie ma chyba bardziej skierowanego do mężczyzn produktu niż motocykl, zwłaszcza gdy mówimy o ikonie motoryzacji – legendarnym „Harley’u”. Mimo to, agenci gender-mainstreamingu postanowili wykorzystać możliwości koncernu do napędzania obyczajowej rewolucji. Jak się jednak okazuje – z opłakanym skutkiem.
„Get woke, go broke” – głosi słynna maksyma, ilustrująca skutki zaprzedania się koncernom poprawności ideologicznej. Przekonały się już o tym słynne matki Budweiser (piwo), John Deere i Tractor Supply (ciągniki), które pomimo wycofania się z wysiłków na rzecz tzw. społecznej odpowiedzialności biznesu (DEI, WOKE, LGBT) wciąż z trudem odrabiają straty finansowe i wizerunkowe.
Zarząd Harley Davidson, najwidoczniej nie chciał uczyć się na błędach poprzedników. Słynny producent motocykli włączył się w celebrację tzw. miesiąca dumy gejowskiej, przekonując, że koncern z pełnym przekonaniem wspiera „różnorodność”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak ujawnił dziennikarz i influencer Robby Starbuck, Harley Davidson jest jednym z głównych fundatorów Wisconsin LGBT Chamber of Commerce, która sprzeciwiała się m.in. zakazaniu okaleczania narządów płciowych nieletnich w ramach tzw. procesów tranzycji. Koncern organizował również gale i sponsorował programy edukacyjne organizacji LGBT+.
Na jednym z takich spotkań zorganizowano „rage room”, gdzie uczestnicy mogli „upuścić pary” (sic!). Podczas wydarzenia, w otoczeniu dzieci występowali również drag queens. Firma chwaliła się, że 1800 pracowników zostało w ramach specjalnych szkoleń poddane homo-indoktrynacji. Warsztaty prowadziła Sandy Eichel, niegdyś śpiewaczka operowa i żona pastora luterańskiego, dzisiaj osoba z zaburzeniami identyfikacji płciowej.
Zmiana polityki koncernu nastąpiła wraz z przejęciem funkcji dyrektora generalnego przez Jochena Zaitza; Niemca i zadeklarowanego aktywisty klimatycznego. Wraz z jego rządami, koncern przyjął szereg deklaracji ideowych, zapewniających m.in. dostosowanie produkcji do zeroemisyjnych standardów zrównoważonego rozwoju. I to pomimo, że wcześniej projekt Lifewire (elektryczny Harley) okazał się spektakularną klapą.
Na reakcję wielbicieli jednośladów nie trzeba było długo czekać. Dotychczasowi entuzjaści marki ogłosili bojkot, którego skalę można było zobaczyć podczas największego na świecie zlotu fanów motocykli w Sturgis (Południowa Dakota).
Namioty Harleya były puste, pomimo iż ta trwającą tydzień impreza przyciąga ponad 500 tys. ludzi z całego świata. Wzorem innych marek, firma z ponad 120 letnią tradycją, pod obecnym zarządem stacza się w przepaść. Sympatycy zwracają się konkurencji – Indiana, który usunął ze swojej strony internetowej wszelkie nawiązania do DEI.
Źródło: własne PCh24.pl / YouTube/ Robby Starbuck
PR
Presja ma sens. Gigant na rynku maszyn rolniczych zadeklarował, że wycofuje się z promocji LGBT