Świat Harry’ego Pottera cieszy się nieustannie rosnącym zainteresowaniem, a przy tym galopującym rozwojem swojej marki na rynku. Inicjały HP, błyskawice, różdżki, herby domów Hogwartu i inne książkowe motywy „biją po oczach” w wielu znanych sklepach odzieżowych, w księgarniach, internecie, jak również w przestrzeni gier wideo. Nawet klocki Lego zaadaptowały dzieje „chłopca z blizną” na swoje potrzeby. Na dodatek HBO pracuje obecnie nad nową, tym razem serialową ekranizacją przygód Harry’ego. Interes się kręci… Nie jest tajemnicą, że światowy bestseller J.K. Rowling powszechnie uważany jest za dzieło wybitne i wartościowe. Przez pewien okres pierwsza część sagi – “Harry Potter i kamień filozoficzny” – mieściła się w kanonie lektur szkolnych w Polsce! Autorka eksponuje przecież walkę “dobra ze złem”, przedstawia historię osieroconego dziecka, które okazuje się być kimś wyjątkowym, opisuje miłość, przyjaźń i szkolne perypetie bohaterów. Dlaczego więc Joseph Ratzinger, stojąc na czele Kongregacji Nauki i Wiary, nazwał sagę “subtelnym uwiedzeniem, które oddziałuje niepostrzeżenie, a przez to głęboko, i rozkłada chrześcijaństwo w duszy człowieka, zanim mogło ono w ogóle wyrosnąć”? Warto zstąpić do głębi przesłania tej opowieści. Spróbujmy dotknąć niewygodnej prawdy, bez szukania na siłę usprawiedliwień. Co kryje się pod płaszczykiem “zwyczajnego fantasy” i jakie owoce przynosi wejście w świat Harry’ego Pottera?
Słodkie, ale zatrute jabłko…
W miarę rozwoju fabuły, czytelnik sukcesywnie oswajany jest z magiczną nomenklaturą, mimowolnie wkracza w znajomość tajników sztuki okultyzmu, poznaje realne zaklęcia po łacinie, a także zostaje mu przedstawiona ze szczegółami moc ziół. Dowiadujemy się tu wielu “praktycznych” informacji o kamieniu filozoficznym, jesteśmy karmieni scenami kontaktów z duchami, dyskusjami o wskrzeszaniu zmarłych, a nawet o “rozszczepianiu duszy” i zamykaniu jej w przedmiotach. Wszystko to utrzymane jest w mrocznej, gęstej atmosferze zła i śmierci.
Wesprzyj nas już teraz!
Ktoś mógłby zapytać: “Co w tym złego? To przecież tylko rozrywka, właśnie o to chodzi, żeby się bać, chcemy, by było tajemniczo i groźnie!”. Jednak w przeciwieństwie do wielu innych magiczno-baśniowych opowieści, jak np. dzieł Lewisa czy Tolkiena, które przecież pełne są niezwykłych stworzeń, zjawisk, czarodziejów i wróżek, autorka Harry’ego Potter’a sięgnęła do prawdziwych zaklęć używanych od wieków przez okultystów – studiowała ona stare księgi alchemiczne, okultystyczne, satanistyczne i zdobytą tam wiedzę przeniosła w sposób dosłowny na karty swojej książki. Małe dzieci wymachujące w zabawie różdżkami i wykrzykujące zaklęcia w nieznanym im języku posługują się rzeczywistymi przekleństwami, przed którymi przestrzegają egzorcyści.
Sympatyczne zło
Dziś wielu ludzi naiwnie przyjmuje do wiadomości tezę o podziale magii na czarną i białą. W Harrym Potterze podobny mit serwowany jest szczególnie podatnym na wpływy dzieciom. Należy obalić tę fałszywą teorię. Biblia traktuje wszystkie praktyki magiczne, okultystyczne i ezoteryczne jako poważne naruszenie pierwszego przykazania. Bóg przestrzega nas przed wplątywaniem się w jakąkolwiek realną magię, gdyż w tym momencie wstępujemy na grząskie terytoria samego diabła. Potwierdza to biblia szatana, czyli księga satanizmu, która nie uznaje, a wręcz wyśmiewa podział magii na czarną i białą, utrzymuje zaś, że praktyki magiczne zarówno w złej, jak i w na pozór dobrej intencji pochodzą, od złego. Działania te są przez niego wielce pożądane, ponieważ buduje on sobie w ten sposób własną religię parodiującą jedyny prawdziwy Kościół założony przez Boga. Jest to bluźniercza kpina z transcendencji, wnyk, w który z premedytacją wpuszcza się najmłodsze dusze.
Spójrzmy uważniej na bezpośrednie inspiracje autorki sagi o młodym czarodzieju. Warto zauważyć, że tzw. insygnia śmierci obecne w „Harrym Potterze” to symbole zaczerpnięte z tradycji wolnomularskiej, do czego Rowling osobiście się przyznała. Ponadto księgi wymieniane w powieści jako podręczniki szkolne faktycznie istnieją! Podanie rzeczywistych autorów tych pozycji jest na tyle niebezpieczne, że może skłonić nieświadome dzieci do sięgnięcia po nie, co implikowałoby jeszcze silniejsze doświadczenie osobowego zła i poważniejsze odcięcie od Boga.
Jeden z twórców podręczników dla małych czarodziejów, Nicolas Flamel, to w mniemaniu uczniów Hogwartu jeden z największych alchemików w całej historii magii. Jest on dla nich niedoścignionym wzorem, prawdziwym mędrcem. J.K. Rowling ukazała Flamela jako postać pozytywną. Z historii wiemy, że Nicolas Flamel naprawdę zajmował się transmutacją i tak, jak podaje lektura, szukał sposobu na stworzenie kamienia filozoficznego. Książka pomija jednak fakt, że jego bałwochwalcze praktyki obejmowały m.in. krzyżowanie węży i bicie im pokłonów. Natomiast Helena Bławatska, (ukazana w książce pod pseudonimem Cassandra Vablatsky), kolejna autorka podręczników dla młodych adeptów wiedzy tajemnej, również jest postacią realną. Była to okultystka, medium spirytystyczne, założycielka Towarzystwa Teozoficznego wspieranego przez liberalną masonerię (Le Droit Humain) i wydawca magazynu ,,Lucifer”.
Znamienne jest umieszczenie w czwartym tomie sagi na stronie 666 szczegółowego opisu okultystycznego rytuału, który wielu wierzącym przypomina parodię Najświętszej Ofiary sprawowanej w Kościele Katolickim. Dawcą krwi w tym makabrycznym przedstawieniu jest główny bohater – Harry, dawcą ciała jest sługa “Czarnego Pana”, a tym, kto ma się odrodzić w swej potędze jest sam Voldemort – wróg numer jeden Harry’ego, potężny czarodziej posługujący się czarną magią. Sam Harry w pewnym momencie klęka przed Voldemortem. Czy na pewno jest to odpowiedni obraz, który ma zostać przedstawiony najmłodszym jako jedynie ,,dreszczyk emocji”?
“Zarabiamy na zgubie Twoich dzieci”
Fascynacja światem magii, którego bramy otworzyła dla młodych rzeczona lektura, zyskuje odzwierciedlenie na rynku – internet pełen jest ofert warsztatów, obozów i innych aktywności pod szyldem Harry’ego Pottera, które kierowane są zwłaszcza do dzieci. Prawdziwe przerażenie ogarnia mnie, gdy czytam program tego rodzaju wydarzeń – najmłodszych uczy się wróżenia z fusów, kart i szklanych kul, posługiwania się zaklęciami, tworzenia “łapaczy snów”, pracy z kamieniami, jak również znajomości talizmanów i amuletów. Przed rozpoczęciem nauki inicjuje się te dzieci do różnych “bractw” skupiających adeptów okultystycznego rzemiosła o różnych usposobieniach, a wszystko to odbywa się wedle zwyczajów opisanych w sadze Rowling. Nie wiadomo, jaki odsetek prowadzących takie zajęcia rzeczywiście wierzy w prawdziwość magii, jednak pewnym jest, że dzieci z nieukrywaną szczerością i zaangażowaniem ćwiczą czary – wtedy ich ukochany, książkowy świat staje się namacalny i żywy. Nieuświadomieni rodzice wyrządzają w ten sposób swoim dzieciom największą krzywdę, jaka może je spotkać – wypuszczają je na bezpośrednie spotkanie z siłami osobowego zła.
Wilki w owczej skórze?
Książki o Potterze zachwyciły mnie połączeniem świetnej narracji z zadziwiająco pozytywnym – na tle innych produkcji dla młodzieży – wzorcem bohatera – pisze na swoim blogu ks. Jacek Dunin Borkowski. Harry Potter to jest strasznie fajna, strasznie normalna i strasznie zabawna i bardzo przygodowa i bardzo zwykła książka i nie ma co wsadzać w nią jakichś niepotrzebnych szatanów, diabłów, zaklęć, magiów, czy tam czegokolwiek innego. […] Harry Potter jest super! – oświadcza z kolei o. Adam Szustak na swym kanale youtubowym “Langusta na Palmie”. Pod filmem pojawiły się liczne pochlebne komentarze. Internauci uradowali się tym, że wreszcie ktoś pomógł im pozbyć się wyrzutów sumienia związanych z delektowaniem się magiczną rzeczywistością. Inną, równie ciekawą opinią podzielił się z czytelnikami “Więzi” ks. Damian Wyżkiewicz, który uważa, że postrzeganie Harry’ego Pottera jako furtkę wpuszczającą demony jest “dość skrajnym podejściem, wręcz infantylnym”. Szokująca i paradoksalna jest także sytuacja z Mierzęcic na Śląsku – kilka dni temu tamtejsza Gminna Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II na swojej stronie facebookowej popełniła następujący wpis: Nie od dziś wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej! Dlatego na przekór niegdysiejszym zakazom, czytajmy zakazane książki. Wśród nich wymienia oczywiście serię J. K. Rowling…
Tymczasem Jezus Chrystus w Ewangelii Mateuszowej przestrzega: Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. (Mt 7, 15-16) Każde otwarcie się na ezoterykę i prawdziwą magię wyważa bramy do ludzkiej duszy dla złego, który tylko czeka na taką okazję. Studiujmy więc Słowo Boże, bierzmy do serca rady egzorcystów, teologów i naszych pasterzy, w tym papieża Benedykta XVI, którzy negatywnie wyrazili się o Harry’m Potterze. Z pewnością wielu kontestatorów ortodoksyjnej myśli katolickiej pomyśli w duchu: “Czemu boicie się bajek i palicie niewygodne dla was książki? Kim jest wasz Bóg, skoro zwykła powieść może stanowić zagrożenie dla waszej wiary?” Odpowiadam – nie lękamy się ani książek Rowling, ani okultystów, ani satanistów, ani ich zabobonów, ani innych plugastw na tej planecie. Obowiązkiem katolika jest przestrzegać bliźnich przed wszystkim, co może być dla nich powodem ciężkiego upadku równoznacznego z odcięciem od Stwórcy – dawcy życia i prawdziwej miłości. Jednocześnie z całą mocą gardzimy tym, co naszego Boga obraża. Jedynym, przed czym trzeba drżeć jest popełnienie grzechu, który oddala od Chrystusa, a wpycha w sidła księcia tego świata.
Zofia Michałowicz
W ramach cyklu [OKIEM MŁODYCH] prezentujemy materiały młodych Autorów przygotowane dla PCh24.pl
„Oppenheimer” – trudny temat, trudny bohater, świetny film [Zdobywca 7 Oscarów]