Można śmiało postawić tezę, że dziś komentator sportowy jest nieco jak saper – może pomylić się tylko raz. O tym jak łatwo wpaść w ogień krytyki piewców politycznej poprawności przekonał się już Przemysław Babiarz. Ale i Francja nie pozostaje w tyle. Bowiem lewicowa „jaczejka” nie śpi.
Zacznijmy od Francji. Jak się okazało, kraj ten ma już wśród dziennikarzy sportowych pierwszą „ofiarę” olimpiady zimowej w Pekinie. Jest nią komentator stacji France 3. Nie chodzi jednak o to, że komunistyczni gospodarze okazali się niegościnni, ale o rodzimą „jaczejkę” lewicową.
Ekspert i były narciarz freestylowy, także mistrz świata, pozwolił sobie na komentarz, że zawodniczka amerykańska… „jeździ jak facet”. Niby komplement, ale okazało się natychmiast, że jest „seksistą” i znalazł się pod obstrzałem krytyki.
Wesprzyj nas już teraz!
Guilbaut Colas komentował występ Amerykanki Jaelin Kauf, która w jeździe po muldach w Pekinie wywalczyła srebrny medal. Pochwalił zawodniczkę, że „jeździ jak facet” i to wystarczyło do uruchomienia lawiny negatywnych komentarzy. W swoim komentarzu mówił, też, że pewne ewolucje są dla „dziewczyn trudne” i że „jak na dziewczynę to imponujący wyczyn”. Telewizję publiczną zalały komentarze feministek, które zarzucały nawet, że to… „średniowiecze”.
Nie jest to pierwsza taka „cenzura” komentarzy sportowych. W 2019 roku dziennikarz TF1 Michel Izard zapłacił wysoką cenę za komentarz z Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Kobiet organizowanych we Francji. W narracji z wykonywania rzutu wolnego, kiedy zawodniczka ustawiała piłkę, pozwolił sobie powiedzieć, że nie jeden chciałby się znaleźć na miejscu piłki w tak delikatnych opuszkach palców”. Wówczas skończyło się na publicznych przeprosinach…
Wróćmy jednak na polskie podwórko. Tu solą w oku lewicowców stał się Przemysław Babiarz. Komentator musiał uderzyć w bardzo czuły punkt jednoznacznie tłumacząc o co chodziło Johnowi Lennonowi, gdy śpiewał swój hitowy utwór „Imagine”.
„Trzeba dostrzec, że kompozycja zawiera stanowczy i kontrowersyjny przekaz o komunistycznym, anarchistycznym, antyreligijnym zabarwieniu. Zresztą, sam Lennon wyjaśnił to, powiedział, że to jest taka polukrowana w formie treść, żeby treść ostro przekazana, nie odstraszyła ludzi” – mówił Babiarz.
Komentator nie musiał długo czekać na krytykę. Okazało się, że „widzowie byli zaskoczeni” postawą Babiarza. Zarzucono mu, że miesza sport, który ma być z założenia apolityczny z komentarzem do aktualnej sytuacji politycznej. Złośliwi dodawali, że aż dziwne, że prezenter TVP nie powiedział nic o UE, LGBT, Donaldzie Tusku czy ekoterroryzmie.
I taki przedstawiciel liberalno-lewicowego nurtu, który jeszcze podczas ceremonii otwarcia wstrzymał się z krytyką Przemysława Babiarza, musiał wybuchnąć, gdy komentator po sukcesie Dawida Kubackiego stwierdził, że skoki wróciły do domu, żartobliwie nawiązując do faktu, że od czasu, gdy skoki narciarskie prezentowane były na antenie komercyjnej telewizji, naszym jakoś „nie szło”. Poczucie humoru też już jest na cenzurowanym?
BD, MA