15 października 2014

Hermeneutyka zdrady

(fot.Fabio Frustaci / EIDON/MAXPPP)

„Czy celem tego synodu jest duszpasterskie wsparcie rodziny w trudnościach, czy też tym celem są kazusy specjalne? Naszym głównym zadaniem duszpasterskim jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią” – tymi słowami arcybiskup Stanisław Gądecki ocenił „Relatio” podsumowujące pierwszy tydzień prac nadzwyczajnej sesji Synodu Biskupów. Zgodnie z przewidywaniami, liberalni hierarchowie przypuścili atak na tradycyjne nauczanie Kościoła.

 

Arcybiskup Stanisław Gądecki podkreślił, że niektóre spośród kryteriów wskazanych w dokumencie podsumowującym pierwszy tydzień prac synodu są „wątpliwe”. „Relatio” zamiast ukazywać chrześcijańską wizję życia i rodziny, koncentruje się na „kazusach specjalnych” (oczywiście, budzących żywe zainteresowanie mediów), pomija kwestię grzechu, wskazuje nawet na konkubinat jako na drogę do świętości. Zabrakło w nim natomiast miejsca dla wielu spośród dyskutowanych problemów.

Wesprzyj nas już teraz!

Już po pierwszych reakcjach widać, że tekst „budzi kontrowersje”, co przyznaje nawet Radio Watykańskie, choć mieliśmy poprzednio do czynienia z zapewnieniami, że żadnych „kontrowersji” nie ma, nie było i nie będzie. Nietrudno też zauważyć, że biorące udział w zgromadzeniu biskupów kręgi liberalne są wyraźnie faworyzowane przez sekretariat generalny synodu oraz media.

„Homoseksualiści posiadają dary i zdolności, które mogą ofiarować wspólnocie chrześcijańskiej: czy jesteśmy w stanie przywitać tych ludzi, gwarantując im braterskie miejsce w naszych wspólnotach? Często chcą się oni spotkać z Kościołem, który jest dla nich przyjaznym domem. Czy nasze wspólnoty są w stanie to zapewnić, akceptując i doceniając ich orientację seksualną bez naruszania katolickiej nauki dotyczącej rodziny i małżeństwa?” – takie uwagi odnajdujemy w „Relatio post disceptationem”. Towarzyszy im dostrzeżenie „pozytywnych aspektów” małżeństw cywilnych i kohabitacji, w wyniku których w związkach homoseksualnych możliwa staje się „wzajemna pomoc” i „ofiara”. To bodaj najbardziej wymowny przykład „rewolucji”, jaką chcą Kościołowi zafundować progresywni purpuraci.

Jak zauważył Iacopo Scaramuzzi, kardynał Péter Erdő, odpowiedzialny za końcowy kształt dokumentu, wskazał na liberalnego arcybiskupa Bruna Forte jako autora skandalicznych stwierdzeń. Ten wyjaśnia natomiast, że chodzi o odnalezienie „pozytywnych stron” problemu, „gdziekolwiek można je odnaleźć i o ile tylko istnieją”. Czyli, jeśli krytyka, to tylko konstruktywna… Oburzeni byli nie tylko dziennikarze, ale i sami uczestnicy synodu. Tuż po prezentacji dokumentu w tej sprawie interweniowało co najmniej piętnastu biskupów. Jak się okazuje, abp Forte dodał do tekstu… uwagi prezentujące jego własne stanowisko. Z kolei niektóre spośród głosów pojawiających się w trakcie dyskusji nie zostały w ogóle odnotowane w dokumencie. Trudno przyjąć, że to nic nie znaczący przypadek. „Relatio” ma wszak na celu ukierunkować dalszą dyskusję w trakcie Synodu.

Arcybiskup Gądecki wskazał jasno, że w dokumencie znalazły się głosy stanowiące wyraz „antymałżeńskiej ideologii” i „odejście od nauczania Jana Pawła II”. „Gazeta Wyborcza” – niestrudzenie próbująca sterować świadomością religijną topniejącego grona swych czytelników – kontruje: to „trzęsienie ziemi w Watykanie”. Tłumaczy przy tym nie dość zorientowanym, że oto polski hierarcha sprzeciwia się „miłosiernemu duszpasterstwu” papieża Franciszka. Chodzi rzekomo o „odważne decyzje duszpasterskie”, „wzajemne ubogacanie się” i miłosierdzie.

Na to ostatnie, podobnie jak publicyści „Wyborczej”, lubią się również powoływać lewicowi hierarchowie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że chodzi tu o „miłosierdzie” nie chrześcijańskie, ale zsekularyzowane, odpowiadające wrażliwości i oczekiwaniom wiernych niektórych Kościołów lokalnych, w szczególny sposób dotkniętych kryzysem wiary i tożsamości. Sytuacje wyjątkowe, wymagające klarownego przedstawienia katolickiego stanowiska, zostały przedstawione jako punkt wyjścia dla jakiegoś nowego „duszpasterskiego” podejścia – mającego oderwać się od skostniałej rzekomo „doktryny”. Ten manewr udało się już zastosować w krajach niemieckojęzycznych, teraz miałby się stać uniwersalną zasadą Kościoła.

Otwarcie na miłosierdzie? Kościół słuchający? Głos z peryferii? Nic z tych rzeczy. Ci, którzy u siebie dostosowują katolickie nauczanie do praktyki życia będącej wyrazem faktycznej apostazji, pragną brutalnie zmusić innych do akceptacji takiego podejścia. Ren nadal, jak przed laty, wpada do Tybru. Potwierdziła to dyskusja poprzedzająca synod, wspólny „apel” niemieckich biskupów, potwierdza to dziś kurs obrany przez sekretariat generalny synodu.


Mateusz Ziomber

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij