Kilka dni temu Ministerstwo Finansów poinformowało o emisji pięcio- i siedmioletnich obligacji zdenominowanych w japońskiej walucie na łączną sumę 60 mld jenów. Stało się to krótko po tym, gdy Komisja Nadzoru Finansowego zabroniła bankom udzielać kredytów hipotecznych w obcych walutach.
60 mld jenów to niecałe 2 mld zł. „Polskie” jeny zostały zakupione po bardzo niskiej rentowności, nie przekraczającej 1 proc. Jest to koszt kilkukrotnie niższy od tego, który resort musiałby ponieść, gdyby chciał wyemitować analogiczny dług w kraju. Niewątpliwe oszczędności na obsłudze polskiego długu publicznego nie mogą być jednak zrównoważone przez ryzyko kursowe, na jakie wystawia podatników rząd, podobnie, jak w przypadku zaciągania zobowiązań w jakiejkolwiek walucie obcej. Zasadą powinno być bowiem, iż zaciągane długi powinny być określone w tej samej walucie, w której dłużnik zarabia.
Wesprzyj nas już teraz!
Osłabienie złotówki będzie bowiem równoznaczne ze wzrostem kosztów zakupu jenów potrzebnych do wypłaty odsetek. Dość odległy termin płatności, 2018 lub 2020 rok uniemożliwia przewidzenie, w jaki sposób zachowa się japońska waluta. Mówi się o tym, że emisja długu w jenach miała miejsce ze względu na przewidywane osłabienie japońskiej waluty. Prognozy te są niewątpliwie związane z luźną polityką monetarną, którą prowadzi japoński bank centralny, drukując, podobnie, jak FED, olbrzymie ilości pieniądza.
Zadłużanie Polaków za granicą należy zaliczyć do stałej praktyki polskiego rządu. Na koniec sierpnia bieżącego roku dług Skarbu Państwa w obcych walutach wynosił niemal jedną trzecią całości długu publicznego. Warto wspomnieć, że droższe o 10 proc. euro oznacza wzrost polskiego zadłużenia o prawie 20 mld zł, co stanowi 5 proc. budżetu państwa.
O ile jednak rząd coraz bardziej zadłuża podatników w obcych walutach, oni sami nie mogą zaciągać zobowiązań w euro, czy we frankach szwajcarskich. Stało się to na mocy decyzji Komisji Nadzoru Finansowego, która zdelegalizowała udzielanie przez banki kredytów hipotecznych w obcych walutach. Stało się to po tym, gdy dłużnicy, którzy zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich, ze względu na wzrost jego ceny, muszą obecnie spłacać wartość kredytu nawet o dwie trzecie większą od początkowej.
Podatnicy nie mają zatem prawa brania na siebie nadmiernego ryzyka kursowego, co innego rząd. Kilkaset tysięcy Polaków, którzy zdecydowali się na kredyt we frankach, znalazło się obecnie nierzadko w dramatycznej sytuacji, choć była to ich własna, dobrowolna decyzja. Podyktowana była jednakże krótkowzrocznością i nieznajomością zasady o zadłużaniu się w tej samej walucie, co otrzymywane zarobki. Warto też zauważyć, że skoro rząd tak beztrosko zadłuża podatników w walutach obcych, jakiekolwiek próby spłacenia tego długu są skazane na niepowodzenie. Długi publiczne poszczególnych państw dawno wymknęły się już spod kontroli i możliwości spłaty. Obecnie gra toczy się o to, kto będzie w stanie kupić więcej czasu, by możliwie najdalej odsunąć nieubłaganą katastrofę finansową. W tym celu państwa na całym świecie prowadzą wojny walutowe.
Tomasz Tokarski