17 maja 2022

Histeria wokół możliwości przerwania zabijania dzieci nienarodzonych w USA. „The Lancet” straszy: „kobiety będą umierały”

(Fot. GSz/PCh24.pl)

Rozmaite środowiska proaborcyjne wpadły w histerię w obliczu możliwej decyzji Sądu Najwyższego USA, który może zmienić wyrok z 1973 roku narzucający zabijanie dzieci nienarodzonych „na życzenie”. „Przecieki” z orzeczenia mówią, że Sąd może przywrócić poszczególnym stanom prawo decydowania o „ochronie” lub „nie” życia poczętego. Nie oznacza to zakazu aborcji, a jedynie przywrócenie decydowania o tym problemie władzom ustawodawczym i powrót do klasycznego podziału władzy na sądowniczą, ustawodawczą i wykonawczą. USA wywierają jednak ogromny wpływ na resztę świata i stąd panika także w Europie, gdzie tzw. „prawo do aborcji” usiłuje się już narzucać jako pewien aksjomat (Francja promuje np. aborcję jako „prawo fundamentalne” w UE).

W sobotę 14 maja zorganizowano w USA „dzień mobilizacji w obronie prawa do aborcji”, prezydent Biden straszy inicjatywami federalnymi (na razie Senat odrzucił pomysł ustawy proaborcyjnej na poziomie krajowym), a do kampanii proaborcyjnej włączono nawet pisma „naukowe”. Orzeczenie Sądu Najwyższego ma zostać ogłoszone pod koniec czerwca, ale już teraz próbuje się wywierać naciski na sędziów. Duże marsze aborcjonistów odbywają się w Waszyngtonie, Nowym Jorku, Chicago, Austin czy Los Angeles. Na ulice wychodzą feministki, lewicowi politycy, a kampanię zasilają korporacje robiące na aborcji swoje interesy. Demonstracje zaplanowano nawet przed domami konserwatywnych sędziów. 
Demokraci w Kongresie obiecują ciągłość zabijania nienarodzonych dzieci „na życzenie” w stanach, w których rządzą. Wezwali do demonstrowania m.in. na schodach Kongresu, obok Sądu Najwyższego. Uwagę zwraca też poparcie aborcji przez wielkie korporacje. Mają tu  wsparcie administracji Bidena i Departamentu Skarbu. Możliwy wyrok SN tak przeraził te środowiska, że postanowiono rzucić „wszystkie ręce na pokład”.
Dobrym przykładem jest tu ostatni numer pisma medycznego „The Lancet”. Raczej szanowane pismo medyczne przynosi w najnowszym numerze „wstępniak” redakcyjny z gatunku horroru straszący masowym umieraniem kobiet. „Lancet” od czasu do czasu włącza się w różne kampanie politycznej poprawności. W 2000 roku „The Lancet” prowadził kampanię przeciwko sprzedaży broni (z powodu konsekwencji takiej sprzedaży dla… zdrowia), czasami wspiera histerię zagrożenia klimatu, miał też kilka wpadek w czasie pandemii koronawirusa (wspieranie chińskich tez o pochodzeniu wirusa). Jego redaktor naczelny ma za sobą lata kariery w różnych agendach ONZ i WHO, co też tłumaczy jego progresywne zaangażowanie.

Teraz „The Lancet” w artykule redakcyjnym (z 13 maja) twierdzi nawet, że amerykańscy sędziowie będą mieli… „krew na rękach”. Przy okazji poruszono kwestie niesprawiedliwości rasowej. W artykule napisano, że „w Stanach Zjednoczonych, czarne kobiety mają wskaźnik niezamierzonych ciąż dwukrotnie wyższy niż u białych, nielatynoskich kobiet, a śmiertelność matek w przypadku czarnych kobiet, które częściej sięgają po niebezpieczne aborcje jest prawie trzykrotnie wyższa niż w przypadku białych kobiet”. Pismo „naukowe” nie kryje, że bynajmniej nie chodzi tu o aborcje z powodu np. zagrożenia zdrowia matek, ale o zabijanie dzieci poczętych w sposób „niezamierzony”, czyli aborcję „na życzenie”.

Trudno też uznać za mające cokolwiek wspólnego z nauką i rzetelnością publicystyczne tezy „Lanceta”, który stawia pytania w rodzaju: „Jakim społeczeństwem stały się Stany Zjednoczone, kiedy małej grupie sędziów pozwolono krzywdzić kobiety, rodziny i ich społeczności, mimo że zostali wybrani, aby je chronić?”

Strach przed zmianami napędza jak widać nie tylko feministyczny radykalizm, ale pobudza „wszystkie postępowe siły”, nie licząc się z tym, że np. świat medyczny kontynuuje w ten sposób rozpoczęty w czasie pandemii Covid-19 dalszy proces podrywania ich autorytetu. Nauka zresztą odchodzi coraz bardziej od klasycznego pojęcia prawdy i coraz częściej służy ideologii i zbliża się do relatywizmu zawartego już w słynnym pytaniu Piłata – „a cóż to jest prawda?”

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 430 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram