Marcowy numer wydawanego nad Sekwaną popularnonaukowego magazynu „L’Histoire” w połowie poświęcony jest losom polskich Żydów. Blok tekstów składających się na okładkowy temat opiera się w dużej mierze na pamiętnikach sfałszowanych po wojnie w taki sposób, by w jak najgorszym świetle ukazywały Polaków.
Jak powiedział w korespondencji dla Radia Wnet Piotr Witt, marcowy temat numeru miesięcznika („Od złotego wieku do pogromów”) na 42 stronach zawiera katalog oskarżeń dobrze znanych z wcześniejszych antypolskich publikacji, opartych na zeznaniach fałszywych świadków. Ukazywały się one w wielotysięcznych nakładach. Wielokrotnie też wykazywano, że są kłamliwe. I tak – Martin Grey, autor książkowych bestsellerów oraz rzekomy uciekinier z obozu w Treblince w rzeczywistości nigdy tam nie był. Jerzy Kosiński, jak ironicznie podkreślił Witt, „inna gwiazda literatury faktu”, to nie ofiara polskich chłopów, jak przedstawiał sam siebie. Wręcz przeciwnie, został przez nich uratowany, zresztą wraz ze swoją rodziną. Z kolei Mary Berg, rzekomą autorkę „Dziennika z getta warszawskiego” wyręczył w pisaniu książki żydowski dziennikarz Shneiderman. Przypadek Belgijki Mischi Defonseca jest jeszcze ciekawszy, bowiem kobieta nie dość że nigdy nie była w Polsce, to nie jest nawet Żydówką. Tymczasem jej „autobiograficzna” książka o rzekomych traumatycznych przeżyciach nad Wisłą została przetłumaczona na osiemnaście języków. Nakręcono też na jej podstawie głośny film o wiele mówiącym tytule: „Przeżyć wśród wilków”. Monique de Wael, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko Defonseki, przeżyła wojnę w stolicy swojego kraju, z dala od „polskich antysemitów”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Profesorowie uniwersytetu z „L’Histoire” nie są ani lepsi od autorów tamtych dzieł literackich, ani prawdomówni. Bo to są marni Żydzi (…). Nie przestrzegają Tory, która zabrania kłamstwa. Żydostwo jest ich rzemiosłem a kłamstwo towarem na sprzedaż – ocenił korespondent Radia Wnet. Oprócz tradycyjnego zestawu antypolskich oszczerstw oburzyło go zestawienie dwóch fotografii dokonane przez redaktorów „L’Histoire”. Podpisy pod zdjęciami głosiły, że obaj przedstawieni na nich Żydzi mieli uciec z naszego kraju przed prześladowaniami. Na ilustracjach zaś widnieli: Michał Borwicz i… Zygmunt Bauman. – Znałem obydwu. Bauman był majorem KBW, jednostki zbrojnej bezpieczeństwa zajętej mordowaniem Żołnierzy Niezłomnych. W 1953 roku, po wymordowaniu 250 tysięcy Polaków schowano zakrwawione noże do pochwy i Bauman mógł się przebrać w togę uczonego – gorzko przypomniał dziennikarz.
Zupełnie odmienną postawę przyjął Borwicz (naprawdę Maksymilian Boruchowicz). Był – jak podkreślał Piotr Witt – polskim patriotą i uczciwym naukowcem. W rzeczywistości wyjechał z naszego kraju porzucając posadę dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego (1947 r.). Jaki był faktyczny powód emigracji? Otóż Borwicz nie zgadzał się z dokonywanym w tej instytucji tuż po wojnie fałszowaniem wspomnień jego ocalałych z zagłady rodaków. We Francji opublikował kilka pozycji odnoszących się do relacji polsko-żydowskich.
RoM
radiownet.pl