Luis de Guinds, hiszpański minister finansów stwierdził, że rząd do końca kadencji w 2015 r. nie będzie w stanie tworzyć nowych miejsc pracy. W Hiszpanii jest ponad 6 milionów bezrobotnych, a średnio co minutę znika jedno stanowisko pracy. Takie są właśnie efekty, gdy rząd zabiera się za „tworzenie” miejsc pracy.
Podczas obejmowania władzy przez rząd Mariano Rajoya bezrobocie wynosiło 23 proc. Według rządowych obliczeń jego poziom do 2015 r. wzrośnie do niemal 26 proc. Problem w tym, że poziom ten już został osiągnięty, a zaledwie na początku kwietnia było 5,4 mln zarejestrowanych bezrobotnych. Walka z bezrobociem była jednym z głównych punktów programu wyborczego obecnego rządu. Jeden z deputowanych Gonzales Pons obiecywał, że państwo stworzy 3,5 mln miejsc pracy.
Wesprzyj nas już teraz!
Rząd w Madrycie wprowadza środki oszczędnościowe, do których zobowiązuje go prawo unijne oraz by uniknąć konieczności zwrócenia się, jako państwo, o międzynarodową pożyczkę. Przypomnijmy, że w hiszpański sektor bankowy już wpompowano 100 mld euro. Program oszczędności ma przynieść 150 mld euro w latach 2012-2014. W tym roku oszczędności mają sięgnąć 39 mld euro.
Opozycja i związki zawodowe zażądały wycofania przyjętej przed rokiem reformy rynku pracy. Domagają się też zakończenia polityki zaciskania pasa, której jedynym – ich zdaniem – efektem jest spadek konsumpcji i wzrost bezrobocia.
Być może trwający obecnie w Europie kryzys skłoni jej mieszkańców do znaczącej i trwałej zmiany myślenia, powierzającego rządom tworzenie miejsc pracy. Najwyższy czas, by Europejczycy zrozumieli, że zadaniem rządu jest administrowanie, stanie na straży porządku i obronności, a także praw i wolności swoich obywateli. Tworzenie miejsc pracy należy do przedsiębiorców, rząd bowiem niczego tak naprawdę nie „tworzy” i nie buduje bogactwa. Wszystko, czym dysponuje, to wpływy z rozmaitych podatków i danin, więc jeżeli będzie krępował wolną przedsiębiorczość, będzie to strzał do własnej bramki.
Politycy, jak świat długi i szeroki (z małymi wyjątkami) nie rozumieją tej podstawowej zasady i obiecują kolejne miliony miejsc pracy i rzadko kiedy trafia do nich to, że by mogli komuś coś dać, komu innemu to samo muszą wpierw odebrać. Hiszpania jest doskonałym przykładem na to, że pochłanianie kolejnych dziesiątek miliardów dopłat z UE jest drogą donikąd, ponieważ wykreowano sztuczny popyt, stworzono wiele niepotrzebnych miejsc pracy, które, przy dość powszechnym, „luźnym” podejściu narodów południa Europy do pracy, bardzo szybko wyparowują.
Tomasz Tokarski
Źródło: money.pl