„Dziesiątki przestępców seksualnych wychodzi właśnie na wolność z więzień dzięki feministycznemu rządowi Hiszpanii. (…) To szczytowe osiągnięcie ideologii gender i jej zastosowania w praktyce”, alarmuje na łamach portalu DoRzeczy.pl Małgorzata Wołczyk.
Publicystka przypomina, że Hiszpania jest rządzona przez socjalistyczno-komunistyczny rząd, któremu „pomimo szeregu niekonstytucyjnych decyzji i korupcji nikt w Brukseli nie ośmieli się mówić o braku praworządności, a wprost przeciwnie – chwalony jest jako wzorcowy w zarządzaniu”.
„Od kiedy w 2020 r. na arenę polityczną energicznie wkroczyła narzeczona lidera skrajnie lewicowej partii Podemos – Irene Montero i zasiadła w fotelu szefowej Ministerstwa Równości, miała ponoć tylko jeden cel: walczyć z wykorzystywaniem seksualnym i chronić kobiety (w tym także od niechcianej ciąży). A wszystko to oczywiście w perspektywie gender, bo to absolutny priorytet progresistowskiego rządu”, wskazuje autorka „Do Rzeczy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Wołczyk przytacza dane hiszpańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, z których wynika, że od 2016 roku odsetek napaści seksualnych z penetracją wzrósł o 66 proc. „O lawinowym wzroście gwałtów informują wszystkie niemal media, ponieważ Hiszpanki mają coraz mniejsze poczucie bezpieczeństwa na ulicach miast. Paradoksem pozostaje, że od kiedy działa feministyczne Ministerstwo Równości, z budżetem znacznie przekraczającym możliwości innych resortów, liczba skazanych agresorów seksualnych wciąż zwyżkuje, a ofiar ulicznych napaści jest coraz więcej”, zauważa.
W jaki sposób hiszpańska władza postanowiła temu przeciwdziałać? Wprowadzając Ustawę „o kompleksowej gwarancji wolności seksualnej”, lepiej znaną jako „Sólo sí es sí” („Tylko jeśli tak”). „To prawo eliminuje rozróżnienie między napaścią seksualną a napastowaniem i kładzie nacisk na wyrażenie deklaracji zgody w relacjach intymnych. (…) Prawo zaprojektowane przez feministyczne Ministerstwo Ireny Montero stanowiło, że zeznania kobiety są absolutnie wystarczające, aby oskarżyć mężczyznę o gwałt”, relacjonuje autorka „Do Rzeczy”.
„Przy okazji wejścia w życie tej ustawy wyszło na jaw coś znacznie bardziej ważnego: prawo jest tak wielkim bublem, że pozwala seksualnym drapieżnikom uzyskać obniżenie kar, a nawet uniknąć kary pozbawienia wolności. W tej chwili w przeciągu miesiąca dzięki interpretacji nowego prawa wyszło na wolność już 13 gwałcicieli. Ponoć nadchodzi już lawina wniosków adwokatów, którzy żądają rewizji wyroków i chcą, aby ich klienci stali się beneficjentami nowych przepisów”, pisze dalej Wołczyk. „Oczywiście ministra Irene Montero i jej numer 2 pani sekretarz ds. równości Rodriguez Pam nie przyznają się do popełnienia żadnego błędu. Rozsierdzona i znana z temperamentu Montero ogłosiła nawet, że jeśli dochodzi do wypuszczania na wolność przestępców to tylko z winy maczystowskich sędziów”, dodaje.
„Lewica, która zawsze przemawia z pozycji wyższościowej jako ta, która ponoć chroni kobiety, uchodźców, klasy uboższe kolejny raz forsuje zmiany prawne, które stanowią esencję jej programu: rozwiązłość seksualną, pedofilię, agendę LGBT i konflikty społeczne”, podsumowuje Małgorzata Wołczyk.
Źródło: DoRzeczy.pl
TK