Hiszpański premier Mariano Rajoy zadeklarował, że jego kraj nie zamierza zwrócić się po unijne wsparcie. Tym samym, Europejski Bank Centralny, zwarty i gotowy do działania, nie będzie miał chwilowo nic do roboty na rynku obligacji. Taka decyzja spotkała się jednak z rozczarowaniem inwestorów.
Rynki finansowe, które oczekiwały decyzji rządu w Madrycie niczym zielonego światła do rozpoczęcia sprzedawania hiszpańskich obligacji Europejskiemu Bankowi Centralnemu, poczuły się zawiedzione. EBC może bowiem rozpocząć skupowanie obligacji jedynie na wyraźną prośbę zainteresowanego kraju. Mówi się o tym, że hiszpańskie obligacje wydostały się z dołka, w jaki dość niebezpiecznie się stoczyły, osiągając rentowność powyżej 7 procent. Hiszpański rząd odtrąbił niedawno zwycięstwo, gdy spadła ona poniżej 6 proc., osiągając 5,77 proc. Jest to jednak przedwczesna radość, ponieważ na horyzoncie pojawia się wiele czynników, które mogą ponownie wywindować rentowność obligacji. Ot, choćby pogłębiające się niepokoje w kraju i zamieszki, a także nawoływanie przez hiszpańskie związki zawodowe do buntu całej południowej Europy przeciwko polityce oszczędnościowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Ponadto, agencja ratingowa Moody’s oceniła potrzeby kapitałowe hiszpańskich banków na nawet 105 mld euro. To niemal dwukrotnie więcej niż rządowe szacunki. Ewentualne pogłębienie kryzysu sektora bankowego znacząco utrudni Madrytowi naprawę finansów publicznych. Niechętni ratowaniu Hiszpanii są Niemcy, tym bardziej, że zaledwie w czerwcu pożyczyły 100 miliardów euro na wsparcie sektora bankowego. Kanclerz Angela Merkel wolałaby, aby ewentualna pomoc finansowa dla Hiszpanii, Cypru oraz zwiększenie jej dla Grecji było głosowane w Bundestagu łącznie, a nie każda z nich oddzielnie, bo i tak zarówno parlamentarzyści, jak i niemiecka opinia publiczna są coraz bardziej niechętni dalszej pomocy.
Mariano Rajoy chce odwlec sprawę jak najdłużej, przynajmniej do czasu zaplanowanych na 21 października wyborów regionalnych w Kraju Basków i jego rodzinnej Galicji. Wystąpienie o pomoc finansową pogorszy wynik jego Partii Ludowej. Wszystko, łącznie z pogarszającą się kondycją gospodarki i bardzo wysokim bezrobociem, wskazuje na to, że konieczność udzielenia wsparcia Hiszpanii jest tylko kwestią czasu. Ironią losu byłoby, gdyby zniechęceni odroczeniem działania EBC inwestorzy mniej chętnie pożyczali pieniądze Hiszpanii, co doprowadziłoby do wzrostu rentowności hiszpańskich obligacji, przez co Rajoy zostałby zmuszony do oficjalnego zwrócenia się o pomoc międzynarodową.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.bankier.pl, www.forsal.pl