Sukces skrajnie lewicowego ugrupowania Podemos w hiszpańskich wyborach samorządowych stawia pod znakiem zapytania jakiekolwiek związki tamtejszych polityków z Kościołem. Trwająca od wieków symbioza hiszpańskich polityków i duchownych wydaje się ulegać całkowitej destrukcji – na wzór radykalnie laickiej Francji. Co będzie, gdy Podemos wygra w wyborach centralnych?
W 1978 roku Hiszpania zmieniła ustanowioną przez generała Franco konstytucję, z mocy której katolicyzm był tamtejszą religią państwową. Od końca lat siedemdziesiątych państwo hiszpańskie w konstytucji ma – znany dziś już całemu lewackiemu światu – zapis o zapewnianiu „wszystkim jednostkom i wspólnotom wolności w sferze ideologii, religii i kultu”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jakby tego było mało, do konstytucji wpisano także, że „żadne wyznanie nie ma charakteru państwowego. Władze publiczne uwzględniają przekonania religijne społeczeństwa hiszpańskiego i utrzymują wynikające z tego stosunki współpracy z Kościołem Katolickim i pozostałymi wyznaniami”.
Mimo tej lewicowej walki z piękna hiszpańską tradycją katolicką większość tamtejszych rządów przez lata darzyło Kościół należnym szacunkiem, nierzadko wspierając go. Premierzy i ministrowie od czasu do czasu uczestniczyli w wydarzeniach Kościelnych, a hierarchowie w wydarzeniach państwowych. Znany i głośny był na przykład akt powierzenia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny ofiar kryzysu gospodarczego przez minister pracy Fatimę Benez. Aktualny premier Mariano Rajoy także pokazuje się w towarzystwie hierarchów kościelnych.
Niestety, hiszpańskie pismo „ABC” donosi, że ta sytuacja zmienia się dość gwałtownie. Staje się tak za sprawą inicjatyw podejmowanych przez lewicowych działaczy partii Podemos, która w wielu miejscach kraju triumfowała w wyborach samorządowych. Politycy tego skrajnie lewicowego ugrupowania odcinają się od wszelkich tradycji, w których uczestniczyli ich poprzednicy.
I tak na przykład nowa burmistrz Barcelony Ada Colau, nie wzięła udziału w Mszy Świętej w obchodzone tam Święto Matki Bożej, mimo iż jej poprzednicy zawsze brali udział w tej tradycyjnej, obchodzonej od wieków w stolicy Katalonii uroczystości. Swą decyzję motywowała „demokratycznym i bezwyznaniowym charakterem systemu”.
Samorząd Saragossy przyjmie niebawem zobowiązanie do nieuczestniczenia przez jego członków w publicznych ceremoniach religijnych, jako osoby reprezentujące wyborców.
25 lipca w Santiago de Compostela nowy burmistrz Martino Noriega, mimo zaproszenia, nie przyszedł na uroczystość ku czci świętego Jakuba – patrona miasta i znaku rozpoznawczego miejscowości.
Co o tym wszystkim sądzi Kościół? Oficjalnie biskupi utrzymują, że nie obawiają się tego typu zmian. Podkreślają jednak, że dotychczasowe praktyki „miały duże znaczenie kulturowe dla mieszkańców hiszpańskich miast”.
Napisana w 2002 r. przez kardynała Ratzingera a przyjęta przez Jana Pawła II „Nota doktrynalna o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym” mówi:
W społeczeństwach demokratycznych wszystkie propozycje są swobodnie omawiane i oceniane. Podejmowane w imię poszanowania indywidualnego sumienia próby politycznego dyskredytowania chrześcijan ze względu na ich moralny obowiązek postępowania zgodnie z nakazami sumienia i tym samym odmawianie im prawa do politycznego działania zgodnie z własnymi przekonaniami odnośnie do dobra wspólnego byłyby formą nietolerancyjnego laicyzmu. Taka logika bowiem nie tylko próbuje odmówić wierze chrześcijańskiej wszelkiego wpływu na politykę i kulturę, ale wręcz zaprzeczyć samej możliwości istnienia etyki naturalnej. Ta droga doprowadziłaby do anarchii moralnej, która nie miałaby nic wspólnego z żadną formą uprawnionego pluralizmu. Ucisk słabszych przez silniejszych byłby oczywistym skutkiem takiego sposobu myślenia. Zepchnięcie chrześcijaństwa na margines nie mogłoby też być korzystne dla przyszłości społeczeństwa i nie sprzyjałoby zgodzie między narodami, ale przeciwnie — zagrażałoby najgłębszym fundamentom duchowym i kulturowym cywilizacji.
Warto o tym pamiętać podczas podejmowania decyzji na kogo głosować, nie tylko w Hiszpanii.
Dodajmy także, że mająca na ustach demokrację partia Podemos działa przecież w Hiszpanii – w kraju, w którym 75 proc. obywateli (a więc zdecydowana większość) deklaruje się jako katolicy.
Źródło: nocristianofobia.org
malk