„Zima demograficzna” w Europie to zjawisko trapiące większość państw starego kontynentu. Zbyt niska liczba narodzin dotyczy zarówno uboższych krajów, jak i tych cieszących się dobrobytem. A jednak – ilekroć politycy konfrontują się z potencjalnie fatalnymi konsekwencjami kryzysu demograficznego – proponują jedynie ekonomiczne zmiany. Czas skończyć z podobną tendencją, uważają hiszpańscy komentatorzy. Ich zdaniem żadne dane nie potwierdzają pierwszorzędnego znaczenia czynników ekonomicznych, a odwoływanie się wyłącznie do finansowych braków to zręczna wymówka.
Hiszpania, jako kolejne państwo europejskie, zanotowało najwyższy w historii ubytek ludności. – Młodzi nie będą mogli mieć dzieci, tak długo jak koszty życia będą rosły szybciej, niż wynagrodzenia – komentowała negatywne statystyki w mediach społecznościowych minister zdrowia Monica Garcia.
Do kryzysu oraz słów szefowej resortu zdrowia odnieśli się publicyści portalu libremercado.com. „Od kilku lat, za każdym razem, gdy pojawia się temat niskiej dzietności, nasi politycy wskazują na ekonomię (…)”, zauważają N.Richart i D.Soriano na łamach hiszpańskiego medium. Autorzy licznych analiz dotyczących sytuacji demograficznej wskazują, że podobne podejście jest niestety całkowicie błędne i nie ma za sobą żadnych argumentów.
Wesprzyj nas już teraz!
„We wszystkich wypadkach dane są jednoznaczne. Nie mamy dzieci, bo nie chcemy ich mieć. Traktujemy priorytetowo inne sprawy (wypoczynek, pracę) zanim założymy rodzinę. (…) Ekonomia ma w tej kwestii bardzo małe znaczenie. (…) Ani najbogatsze kraje Europy nie mają najwyższych wskaźników narodzin, ani najbogatsze regiony Hiszpanii; ani te z najniższym bezrobociem i najtańszymi mieszkaniami nie prowadzą w rankingach urodzeń”, zaznaczają eksperci.
„Grupy o najwyższych dochodach nie są również tymi, które mają najwięcej dzieci. Nie ma bogatej Hiszpanii z dziećmi i biednej Hiszpanii bez nich”, dodają komentatorzy.
Skąd zatem, zdaniem ekspertów, rekordowo niskie wskaźniki urodzeń, jakie trapią również Polskę? Ich zdaniem powodem jest późne zawieranie małżeństw i niestabilność związków.
„Wiemy, że to temat tabu. Ale liczby mówią nam: mamy mniej dzieci, bo nie stwarzamy warunków, w jakich dzieci się rodzą (młode i stabilne pary)”, kwitują publicyści.
Źródła: libremercado.com, X
FA