Ministerstwo zdrowia Hiszpanii opublikowało dane, z których wynika, że w ciągu ostatnich 30 lat w ośmiu (z 50 istniejących) prowincjach (oraz dwóch hiszpańskich miastach autonomicznych, Ceucie i Melilli) nie odnotowano żadnego przypadku dobrowolnej aborcji. To efekt bardzo silnego przestrzegania klauzuli sumienia, na którą mogą powoływać się w przypadku aborcji hiszpańscy medycy.
Z informacji wynika niestety jednak, że wiele aborcji, których nie dokonano na terenie ośmiu prowincji zostało przeprowadzonych w innych regionach Hiszpanii.
Według ostatnich danych resortu zdrowia, w 2019 r. przeprowadzono w Hiszpanii ponad 99 tys. aborcji. Zgodnie z danymi oficjalnymi, ogromna większość (86 procent) aborcji na życzenie jest dokonywana w „klinikach prywatnych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Taki stan rzeczy drażni hiszpańskie feministki, które domagają się interwencji rządu w tej sprawie i likwidacji klauzuli sumienia, na którą masowo powołują się w przypadku aborcji hiszpańscy lekarze. – Młodzi ginekolodzy nie chcą wykonywać aborcji, a od 10 lat nikt nie ukończył szkoleń w tym zakresie – grzmiała Eva Rodriguez, wiceprezes hiszpańskiego stowarzyszenia aborcyjnego (ACAI). – W klinikach prywatnych natomiast często pracuje starszy personel i brak jest dopływu nowych lekarzy – stwierdziła.
Minister ds. równości, Irene Montero już w ub. roku zapowiedziała w Kongresie reformę prawa aborcyjnego, nie wyjaśniając jednak dokładnie, na czym miałaby polegać i proponując m.in. szerszy dostęp do aborcji farmakologicznej. Oprócz tego zmierza do zmodyfikowania ustawy z 2015 r. o konieczności zgody rodziców na abortowanie przez nieletnich. Przerywanie ciąży porównywała do chemioterapii. – Osoby 16- i 17-letnie mogą zdecydować, czy jej chcą, czy nie, ale nie mogą same zadecydować o aborcji – przekonywała.
Źródło: PolskieRadio24.pl
TK