Protesty holenderskich rolników nie zgadzających się na likwidację sektora przebrały niespotykaną skalę. Szacuje się, że na ulice wyjechało nawet 60 tys. ciągników. Centra dystrybucji zostały zablokowane. Rząd nawet nie kryje, że zrzeszonych rolników traktuje jak terrorystów. W kierunku ich maszyn oddano strzały. O co chodzi w sporze między rządem, a rolnikami?
Formalnie rząd – w trosce o klimat i środowiska – chce zredukować emisję azotu. Na celownik zostało wzięte rolnictwo, które jako jedyna branża (obok takich emitentów jak przemysł czy transport) dokonała już takich redukcji (na poziomie 68 proc.). Rozwiązania zaproponowane przez rząd są jasne – to likwidacja sektora rolniczego w kraju.
Jak przypomniała na antenie Radia Maryja Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, od roku 2019 w Holandii rolnicy regularnie mają powody do protestów. To np. zakaz hodowli zwierząt na futra czy kolejne pomysły na wypychanie rolnictwa poza kraj.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważyła, z perspektywy Polski, w którym rolnictwo jest mocne, wydarzenia w Holandii są ważne. – Doskonale widzimy, że wszystko, co zaczyna się na Zachodzie, dociera do Polski. A w związku z tym, że jesteśmy w UE (…) to niestety coraz częściej to, co zostanie przeforsowane przez lewicowych polityków na zachodzie Europy, jest skutecznie implementowane na poziomie unijnym – oceniła.
Skąd jednak niechęć holenderskiego rządu do rolników? Otóż w Holandii brakuje ziemi, kraj boryka się z naporem migrantów. Brakuje miejsc pod budowę domów, infrastruktury przemysłowej i transportowej. A to rolnicy są dysponentami ziemi. Dostrzegł to rząd i jego działania zdają się właśnie zmierzać po tę ziemię.
Tak oto pod pozorem troski o klimat daje się rolnikom „dobrowolnie” zakończyć produkcję rolną. Szacowane cięcia w sektorze to ok. 30 proc. Ale producenci żywności mają świadomość, że na tym się nie skończy. Rząd bowiem uważa, że rolnictwo choć może i jest ważną gałęzią w Holandii, to jednak nie jest niezbędne, a żywność można sprowadzać. Stąd masowe protesty i blokada centrów dystrybucyjnych, a w efekcie puste półki w sklepach. Rolnicy chcą tak pokazać jak to jest, gdy nie ma w pobliżu producenta żywności.
W poniedziałek rolnicy zablokowali 20 centrów dystrybucyjnych największych sieci supermarketów. Rolnicy zablokowali także autostrady w kilku miejscach w kraju, a także port w Harlingen na północy kraju. We wtorek w efekcie protestów półki sklepowe z żywnością świeciły pustkami. Brakowało pieczywa i nabiału oraz warzyw i owoców. Blokowano wówczas jeszcze 7 centrów dystrybucyjnych.
Jak zaznaczyła Przeworska, przez rząd rolnicy traktowani są jako „terroryści z organizacji rolniczych”. A relacje z protestów zdają się to potwierdzać. W przesłanym nagraniu widać jak służby oddają strzały w kierunku cięgników protestujących. „Strzelanie do ciągników protestujących w Holandii rolników to jednak nowy poziom zachodnioeuropejskiej demokracji” – skomentowała Przeworska.
Strzelanie do ciagników protestujących w Holandii rolników to jednak nowy poziom zachodnioeuropejskiej demokracji pic.twitter.com/hXXyeZDLDD
— Monika Przeworska (@PrzeworskaNika) July 5, 2022
Jak zauważyła, warto bliżej przyjrzeć się sytuacji rolnictwa w naszym kraju. Albowiem z jednej strony – z uwagi na wojnę na Ukrainie – mowa jest o wzmacnianiu bezpieczeństwa żywnościowego i namawia się rolników do zwiększenia produkcji, mimo rosnących kosztów produkcji, a jednocześnie jest tendencja do tego, by tę produkcję ograniczać w trosce o środowisko. Mowa o wprowadzaniu zielonego ładu, który dodatkowo pogłębi kryzys na rynku produkcji i przetwórstwa żywności.
MA
Wielki kryzys dopiero nadchodzi.Żywnościowi potentaci w poważnych tarapatach