Przeciwnicy aborcji wygrali w Polsce. Ich język, w którym „aborcja”, to nie „zabieg”, ale „zabójstwo” dziecka zdominował dyskurs. Nad ciężką dolą polskich kobiet oraz opresją, z jaką muszą się zmagać wszyscy niepodzielający katolickiego światopoglądu pochylił się z troską holenderki dziennik „Trouw”.
Polska oczami dziennikarza Ekke Overbeek z holenderskiego dziennika „Trouw” to straszny kraj. Dlaczego? Bo panoszy się w nim katolicki kler, który chce odmówić kobietom „prawa do aborcji”, a usłużna wobec niego władza wprowadza do polskiego prawa konserwatywne z ducha zmiany. Na szczęście, zauważa autor, tuż za granicą można w pełni realizować tzw. prawa reprodukcyjne – tanio zabić nienarodzone dziecko, czy zdobyć pigułkę „dzień po”.
Wesprzyj nas już teraz!
Źle z prawem do aborcji jest już w Polsce od dawna, a dokładnie od 1993 roku, kiedy to pod naciskiem Kościoła zakazano jej dokonywania (za trzema wyjątkami) – uważa Overbeek. Także atmosfera, nacechowana pogardą dla kobiet i fanatycznym katolicyzmem, nie sprzyjała nigdy temu, aby w Polsce było pod względem „prawa do aborcji” normalnie. Jednak, jak podkreśla dziennikarz, naprawdę źle zaczęło się dziać po zwycięstwie „nacjonalistycznej partii PiS”. Na skutek ich działań dostęp do aborcji stał się jeszcze bardziej utrudniony, a co najważniejsze droższy, tak że mogą na nią pozwolić sobie tylko kobiety dobrze sytuowane. Jakby tego było mało polska władza postanowiła uczynić jeszcze bardziej kłopotliwym zdobycie pigułek „dzień po”.
Kto odpowiada i inspiruje to konserwatywne wzmożenie? Dziennik nie ma wątpliwości, że stoi za nim wszechmocny i de facto rządzący Polską Kościół katolicki, który chce decydować także o kobiecym ciele.
Propaganda kościelna przekłada się na praktykę dnia codziennego. Czytelnik „Trouw” dowie się m. in. z jakim straszliwym ostracyzmem spotykają się osoby nie posyłające dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, bo w Polsce, jak mówi jedna z bohaterek tekstu „nie możesz żyć jak chcesz”.
„Trouw” zauważa ze stosowną grozą, że są w Polsce środowiska, które wyrażają niezadowolenie z powodu zbyt liberalnego ich zdaniem prawa aborcyjnego. Co więcej swój sprzeciw wyrażają poprzez akcje protestacyjne i prolajferskie pikiety – czego dowodem jest zdjęcie, którym okraszono materiał.
Całość tekstu dopełnia promocja „aborcyjnych wyjazdów” za granicę Polski, w których pomagają organizacje feministyczne.
luk