29 sierpnia 2013

Holenderski król podpisze cyrograf z Groningen?

We wrześniu minie kolejna rocznica publikacji tzw. „Protokołu z Groningen”, uzasadniającego konieczność zabijania chorych noworodków. W Holandii, gdzie przyjęto ten zbrodniczy dokument – pozbawia się życia ok. 600 dzieci rocznie. Twórcy protokołu chcą jednak, by jego zapisy były legalne i stosowane powszechnie w całej Europie.


W 2004 r. niejaki Eduard Verhaguen, dyrektor medyczny oddziału pediatrii na Uniwersytecie w Groningen opublikował – we współpracy z innym lekarzem oraz lokalnym prokuratorem – kryteria, które muszą być spełnione by można było zamordować nowonarodzone dziecko poprzez wstrzyknięcie mu trucizny, zaprzestanie podawania leków lub odłączenie od aparatu podtrzymującego życie. Dokument ratyfikowało holenderskie Stowarzyszenie Pediatrów, rok później jego zapisy zostały uznane za obowiązujące lekarzy skupionych w Holenderskim Towarzystwie Pediatrycznym oraz podżyrowane przez Królewskie Stowarzyszenie Medyczne Holandii. Tak oto ludzie, których wykształcono na ratowników zdrowia i życia ludzkiego, zmienić się mieli w bezdusznych morderców, pozbawiających chore dzieci życia, w imię diabelsko pojętej „litości”.

Wesprzyj nas już teraz!

Sygnatariusze protokołu wymieniają 3 kategorie dzieci, które można – według nich – pozbawić życia. Są to nie tylko dzieci cierpiące na choroby śmiertelne, których morderstwo barbarzyńscy „lekarze” chcieliby usprawiedliwić słowami „i tak by umarło, skróciłem tylko jego cierpienie”. W dokumencie wymienia się bowiem również te dzieci, które potencjalnie mogą przeżyć, jednakże ich „oczekiwana jakość życia”, po wdrożeniu intensywnej opieki, będzie bardzo niska – chodzi o dzieci z anomaliami wewnątrzczaszkowymi lub cierpiące z powodu silnego niedotlenienia przy porodzie. Co więcej, postuluje się również zabijanie tych dzieci, których „cierpienie jest ciężkie, trwałe i nie może być złagodzone” a ich „fizjologiczna stabilność nie jest zależna od technologii”. Przykładami są noworodki, które przeżyły dzięki zaawansowanej technologii, lecz ich dalsze istnienie będzie „pełne cierpienia bez żadnej [medycznej – przyp. red.] nadziei na poprawę”.

Ludzie z wykształceniem medycznym, których trudno już uważać za lekarzy, twierdzą, że mogą zakończyć życie noworodków, gdy tylko zgodzą się na to ich rodzice. Dziecko oczywiście samo wypowiedzieć się nie może, więc lekarze uznali, że to oni w zbrodniczej komitywie z matką i ojcem maleńkiego pacjenta uznają, że jego cierpienie „wykazuje znamiona beznadziejności i jest nie do zniesienia”. To kolejne kryterium, które musi zostać spełnione, by mógł zapaść wyrok na chore dziecko.

Protokół z Groningen ratyfikowały również organizacje lekarskie w Wielkiej Brytanii i Belgii. Pseudolekarze z tych państw już wcześniej uznawali Holandię za wzór „nowoczesnych rozwiązań etycznych”. Gdy w kraju tulipanów legalizowano eutanazję dorosłych – w tym przypadku najpierw za zgodą pacjenta, potem uznano, i to nie tylko w przypadku noworodków, że wystarczy zgoda rodziny – brytyjscy i belgijscy medycy również przyklaskiwali horrendalnym pomysłom. Zabijanie noworodków wydaje się więc prostą i dość logiczną konsekwencją poprzednich, nieludzkich decyzji.

Stworzony przez Eduarda Verhaguena dokument ma, z punktu widzenia entuzjastów eutanazji, jedną zasadniczą wadę – nie został zaakceptowany przez ustawodawcę. Na mocy porozumienia między szefami poszczególnych szpitali a prokuratorami, mordercy w kitlach nie są jednak karani za zabicie dziecka pozostawionego pod ich opieką. Holenderskie prawo jak dotąd nie legalizuje eutanazji nowonarodzonych dzieci, ale jedynie określa warunki, które muszą zostać spełnione, by lekarz mógł liczyć na odstąpienie od kary. Tak też się niestety dzieje.

Zabijanie dzieci stało się w Holandii czynnością powszechną – rocznie w szpitalach ginie ponad 600 niemowląt. Nie wiadomo, czy rodzice każdego z nich patrzą na medyka wstrzykującego truciznę w ich potomstwo lub odłączającego respirator, wiadomo jednak, że rodzice skazanego na śmierć dziecka musieli wyrazić na to zgodę.  

Holenderscy „lekarze” chcą, by zasady protokołu z Groningen zostały wprowadzone do tamtejszego prawa. – Chodzi tu o ujawnienie i nadanie form prawnych procederowi, który i tak ma miejsce w wielu szpitalach – wyjaśnił Verhagen. Do tej pory bowiem w każdym przypadku uśmiercenia dziecka, zbierała się specjalna komisja, ale tylko po to, by „odstąpić od ukarania” sprawcy. To za duży kłopot, kilkaset takich posiedzeń ze skomplikowaną medyczną i prawniczą terminologią może stanowić zbyt duży problem jak na jeden rok w niedużym przecież kraju.

Wiele wskazuje na to, że holenderski parlament do końca 2013 r. przyjmie ustawę zezwalającą na zabijanie chorych dzieci. Później zapewne podpisze ją Król Holandii Wilhelm Aleksander. Jego matka Królowa Beatrycze podpisała ustawę legalizująca eutanazję dorosłych. W końcu po co komu chorzy czy niepełnosprawni poddani? Ale czy takich poglądów nie wyrażał już przed siedemdziesięciu laty inny europejski przywódca?

 

Krystian Kratiuk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij