Znany kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Do Rzeczy” wypowiedział wiele zdań, które na pewno nie wzbudzą zachwytu salonowych dziennikarzy i celebrytów. Bóg, honor, Ojczyzna, rodzina, męstwo… husaria – o tym wszystkim opowiada Hołowczyc w najnowszym wywiadzie.
Podkreśla zawsze swoją narodowość, mimo iż Polacy nie chcą go sponsorować i jeździ w niemieckim zespole. Zawsze jednak walczy o obecność polskiej flagi na zawodach i z dumą nosi narodowe barwy na stroju. Krzysztof Hołowczyc jest ikoną sportu nie pasującą do postępowej kliszy, do której przykłada się wizerunek mainstreamowych celebrytów, by sprawdzić ich przydatność w rozszerzaniu mentalnego terroru rewolucji.
Wesprzyj nas już teraz!
Prowadzący wywiad wspomina pewną „znaną piosenkarkę”, która mówiła, że będzie spieprzać z kraju, gdy wybuchnie wojna. Innego zdania jest polski rajdowiec. „Tak mnie wychowano, że wiem, iż dla swojej ojczyzny trzeba poświęcić wiele. I tego żadna moda ze mnie nie wygoni. Jeśli trzeba stanąć i walczyć za swój kraj, to ja to zrobię”.
„Walka jest wkodowana w męski genotyp” – powiedział Hołowczyc zapytany o powód, dla którego startuje od 10 lat w rajdzie. „Myślę, że to jest jakaś namiastka tego, co każdy mężczyzna chciałby w życiu robić: walczyć o słuszną sprawę, podejmować życiowe wyzwania, być blisko śmierci. Współczesnym mężczyznom trochę tego brakuje. Stajemy się maszynkami do zarabiania pieniędzy, a rezygnujemy z wyzwań, które dotykają naszej fizyczności, pozwalają być wojownikami” – tłumaczył.
Hołowczyc w wywiadzie dla „Do Rzeczy” wyznał, iż jest osobą wierzącą, modli się, a wiara daje mu pewność istnienia Kościoła tryumfującego w Niebie. „Jako osoba wierząca wiem, co będzie po śmierci, spokojnie się do tego przygotowuję i grzecznie czekam. I nawet, gdy czasem któryś z moich kolegów odchodzi po ludzku za wcześnie, wiem, że Pan Bóg go potrzebował, bo zbiera sobie tę grupę rycerzy. I ja też chciałbym być w tej grupie, by tam Bogu służyć jako rycerz”
Rajdowiec mówi, że gdyby urodził się kilkaset lat temu, chciałby być rycerzem. Z chęcią wykonuje męskie prace domowe i gorzej idzie mu gotowanie. Przyznaje się do patriotyzmu, chwali wartości rodzinne i wolność gospodarczą obywateli – to już ciężki orzech do zgryzienia dla mediów udostępniających swe łamy „pudelkowym” celebrytom… Ale modlitwa, Bóg i to w kontekście tak wysoce średniowiecznym, jakim jest odwoływanie się do wyobrażeń rycerskich? To już za wiele.
Filip Obara