25 sierpnia 2017

Homo-lobby w Kościele. Czas na zdecydowane działania

(compfight.com)

Po sierpniowym pogrzebie zamordowanego kameruńskiego biskupa, katolicki świat obiegły zatrważające słowa księdza prałata Josepha Akonga Essomby. Powiedział on, że wśród duchownych obecnych w świątyni znajdują się również księża odpowiedzialni za śmierć hierarchy. Pokazuje to, do czego zdolne jest kościelne homolobby. Problem ten nie dotyczy tylko odległego Kamerunu. Zło szerzone przez kościelnych zwolenników homoseksualizmu zatacza coraz szersze kręgi.

 

To ludzie, którzy zabili naszego biskupa, ponieważ powiedział nie homoseksualizmowi tych kapłanów – powiedział ksiądz Essomba podczas uroczystości pogrzebowych. Oznacza to, że sprzeciw wobec wołającego o pomstę do nieba grzechu sodomskiego popchnął więc afrykańskich księży-judaszy do kolejnego grzechu, również o tę pomstę wołającego. Do umyślnego zabójstwa biskupa Jeana-Marii Baliego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

To zdumiewające do czego potrafi posunąć się człowiek bojący się prawdy o sobie. Zdumiewające też, że swego rodzaju homo-lobby przeniknęło do kręgów afrykańskiego duchowieństwa. Wszak aż 38 z 51 krajów tego kontynentu zakazuje stosunków samcołożniczych. Po części to efekt islamu, ale przecież nie tylko. Chrześcijaństwo największy rozkwit przeżywa właśnie na tym kontynencie. I choć pojawiają się problemy związane z mieszaniem lokalnego pogaństwa z chrystianizmem, to warto zauważyć, że afrykański Kościół jawi się jako pod wieloma względami odporny na powszechną na Zachodzie obyczajową rewolucję. Na przykład podczas obydwu synodów dotyczących rodziny, afrykańscy duchowni zachowali konserwatywne stanowisko.

 

A jednak. Obraz współczesnego Kościoła, nawet w Afryce, odbiega od idylli. Zło przeniknęło także tam; również w szeregi kapłaństwa. Cóż, coruptio optimi pesima. Dobry ksiądz, korzystający z udzielonych mu łask może doprowadzić do nieopisanego dobra. Cóż jednak, jeśli sprzeniewierzy się swojemu powołaniu? Jeśli przejdzie na stronę wroga? Na stronę Złego?

 

Problem całego Kościoła

 

Homoseksualne zepsucie duchownych dotarło więc nawet do Kamerunu. Jednak jego źródło znajduje się gdzie indziej. Na istnienie lobby homoseksualnego w Kościele zwracał już uwagę Benedykt XVI w wywiadzie-rzece z Peterem Seewaldem („Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy”). Stwierdził, że kilkuosobowe homo-lobby istniało w Watykanie. O „lobby gejowskim” w rzymskiej kurii mówił także Franciszek w czerwcu 2013 roku.

 

W najbardziej szokujący sposób jego istnienie pokazał casus księdza Krzysztofa Charamsy z Kongregacji Nauki Wiary. W październiku 2015 roku dokonał on „coming outu”. W manifestacyjny sposób przyznał się nie tylko do praktykowania homoseksualizmu, lecz również do sprzecznych z nauką Kościoła poglądów na sprawy obyczajowe. W efekcie został natychmiast odwołany z pracy w dawnym Świętym Oficjum. Dlaczego jednak mógł tam przebywać przez tak długi czas? Ilu jeszcze innych księży okupuje stanowiska w rzymskich dykasteriach, sprzeniewierzając się swojemu powołaniu?

 

„Coming-out” Charamsy należy rozpatrywać w kontekście „Zwyczajnego Synodu Biskupów o Rodzinie” w 2015 roku. Nastąpił bowiem tuż przed jego rozpoczęciem. Radykalnymi metodami zdradziecki duchowny próbował wpłynąć na zmianę nauczania Kościoła w sprawie samcołożników. Z powodu przesadnego radykalizmu spotkał się z krytyką. Jednak promotorzy homoseksualizmu w Kościele podjęli też bardziej przemyślane działania, służące przeforsowaniu swych poglądów podczas wspomnianego synodu.

 

Jak pisał wówczas Edward Pentin na łamach „National Catholic Register”, udział w nim wzięło 50 osób: tak biskupów i księży jak i przedstawicieli świata mediów. Zdaniem amerykańskiego watykanisty jednym z tematów była zmiana stosunku Kościoła katolickiego do homoseksualistów. Smaczku sprawie dodaje tajny charakter spotkania. Choć odbyło się na czołowym rzymskim uniwersytecie, to nie wiedziało o nim nawet wielu pracujących tam jezuitów. Na konferencję zaprosili uczestników przewodniczący konferencji episkopatów Niemiec, Szwajcarii i Francji – kardynał Reinhard Marx, biskup Markus Büchel i arcybiskup Georges Pontier.

 

Homo-lobby częściowo osiągnęło swój cel. W dokumencie „Relatio post disceptationem” podsumowującym pierwszy tydzień pracy Synodu wezwano bowiem do docenienia homoseksualistów i zwrócono uwagę na posiadane przez nich „dary” i „zdolności”. Wprawdzie pro-homoseksualne zapisy nie znalazły się w końcowym dokumencie pracy synodu, gdyż nie uzyskały wymaganych 2/3 głosów. Jednak na wniosek papieża zostały one opublikowane dodatkowo wraz z dokumentem końcowym.

 

Bezczelność kościelnych homoseksualistów dobitnie ukazuje casus holenderski. W czerwcu 2017 roku w jednej z tamtejszych katedr miało odbyć się nabożeństwo ekumeniczne z udziałem homo-protestanckiej pani pastor. Po jego zakończeniu samcołożnicy planowani wzięcie udziału w paradzie. Błogosławieństwa dla jej członków udzielić miał… katolicki biskup.

 

Do zgorszenia nie doszło wyłącznie za sprawą protestów wiernych katolików. Jednak samo istnienie tego typu planów świadczy dobitnie o tym, do czego prowadzi rozpasanie kościelnych homoseksualistów.

 

Są także w Polsce

 

Rzym, Holandia, Kamerun. To tylko przykłady, choć szczególnie dobitne. „Katolickie” lobby homoseksualne mości się także w innych krajach. Niestety jego działalność nie omija także Polski. Świadczy o tym zorganizowana przez środowiska rodzimej kato-lewicy kampania „Przekażmy sobie znak pokoju”. W zachęcającą katolików do przychylniejszego spojrzenia na homoseksualistów akcję Kampanii Przeciw Homofobii, Grupy Polskich Chrześcijan LGBT „Wiara i Tęcza” oraz Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT „Tolerado” włączyły się także nominalnie katolickie media i wydawnictwa. Mowa tu o „Tygodniku Powszechnym”, „Więzi” i „Znaku”.

 

Szczęśliwie akcja z jesieni 2016 roku spotkała się ze stanowczym potępieniem Episkopatu. „Zło jest złem nie dlatego, że zostało przez kogoś zabronione, ale dlatego, że – jako niezgodne z planem Bożym – szkodzi człowiekowi” – napisali polscy duszpasterze. „Stąd Kościół – jak dobra matka – musi jasno nazywać je po imieniu. Postawa tolerancji wobec zła byłaby w istocie obojętnością wobec grzeszących sióstr i braci. Nie miałaby zatem nic wspólnego z miłosierdziem ani z chrześcijańską miłością”

 

„Podsumowując, wyrażamy przekonanie, że katolicy nie powinni brać udziału w kampanii Przekażmy sobie znak pokoju, gdyż rozmywa ona jednoznaczne wymagania Ewangelii” – dodali polscy biskupi w oświadczeniu z 14 września 2016 roku.

 

Homolobby a destrukcja cywilizacji i pedofilia

 

Powstrzymanie aktywności lobby homoseksualnego w Kościele przez Jego hierarchię to kluczowa kwestia dla dobra Kościoła. Odejście od potępienia aktów samcołożniczych stanowiących grzech wołający o pomstę do Nieba czy choćby rozmycie jasnej nauki Kościoła w tej kwestii to sprzeniewierzenie się prawu naturalnemu i Bożemu. To dezercja z pola wali o dusze wiernych i oddanie pola Złemu. Władze Kościoła nie powinny więc wahać się przed użyciem wszelkich środków dyscyplinarnych i kanonicznych. Rolą wiernych świeckich pozostaje modlitwa i wsparcie na polu medialnym.

 

Warto przy tym pamiętać, że Kościół katolicki, to mimo wszystko wciąż ostatni bastion opierający się inwazji homo-ideologii w zachodniej cywilizacji. Jej dobro, ale także dobro całego świata, wymaga, by pozostał nim nadal.

 

Stosunki homoseksualne, jako sprzeczne z naturą, wiążą się bowiem z licznymi opłakanymi konsekwencjami medycznymi [ZOBACZ WIĘCEJ]. Co więcej zrównanie homo-związków z małżeństwem, do czego dochodzi w coraz to nowych krajach, to policzek wymierzony tradycyjnej rodzinie. Jeśli te z natury bezpłodne i sprzeczne z naturą związki otrzymują przywileje, to cóż stoi na przeszkodzie legalizacji poligamii, zoofilii czy innych zboczeń?

 

Pokonanie lobby homoseksualnego jest niezbędne także z punktu widzenia dobra Kościoła. Walka ze skandalem pedofilii wymaga bowiem rozprawienia się z dążeniami lobby homoseksualnego. A także z infiltracją zadeklarowanych homoseksualistów w szeregach kleru. Ta w pewnych przypadkach na Zachodzie osiąga rozmiary doprawdy zatrważające. Na przykład w szeregach amerykańskich jezuitów dochodzi do pułapu około 30 proc. – podaje ksiądz Dariusz Oko w publikacji „Z papieżem przeciwko homoherezji” (dostępnej na fronda.pl).

 

W tym świetle nie dziwią skandale pedofilskie, z jakimi zmagały się zachodnie Kościoły lokalne. Jak bowiem zwrócił uwagę cytowany we wspomnianej publikacji księdza Oko były Sekretarz Stanu kardynał Tarcisio Bertone: „80 proc. pedofilów skazanych w USA to homoseksualiści. Wśród skazanych za pedofilię księży stanowią oni 90 proc.”.

 

Niewypowiedziane cierpienia ofiar pedofilii, a także odejście wielu zgorszonych skandalami osób od Kościoła to zatem w znacznej mierze skutek tolerancji dla homoseksualizmu w łonie kleru. To także pokazuje, że z odsunięciem od wpływów kościelnego homo-lobby nie wolno dłużej zwlekać. Rozprawa z nim to kwestia priorytetowa!

 

Marcin Jendrzejczak




 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij