Być może Paweł Rabiej, który „wygadał się” co do postulatu prawa do adoptowania dzieci przez pary jednopłciowe oraz Krzysztof Śmiszek, marzący o wsadzaniu za kraty pod zarzutem homofobii, tylko wybiegli dwa kroki przed swój szereg. Jednak logika postępu tej rewolucji jest nieubłagana: dzisiaj normalizacja i legalizacja, jutro prawa rodzicielskie oraz więzienie dla adwersarzy.
Przed ponad siedmiu laty prawą stroną polskiego internetu poruszyły doniesienia z Amsterdamu. Tamtejszy burmistrz Eberhard van der Laan postanowił wprowadzić program przymusowego wysiedlania z własnych mieszkań osób złośliwych, napastliwych wobec otoczenia i umieszczania ich na co najmniej kilka miesięcy w zaadaptowanych specjalnie kontenerach. Preferowanymi przez władze miasta kandydatami do internowania pod nadzorem urzędników socjalnych mieli być ludzie agresywnie odnoszący się do homoseksualistów. Właśnie tak: nie do niepełnosprawnych, starszych, dzieci, reprezentantów mniejszości chrześcijańskiej, brunetów czy kontrolerów biletów albo też kogokolwiek, lecz właśnie do entuzjastów fizycznego obcowania z ludźmi tej samej płci.
Wesprzyj nas już teraz!
„Chcemy bronić liberalnych wartości Amsterdamu. Chcemy, aby wszyscy byli tym, kim on i ona są – gejem, lesbijką, czy też przeciwstawiają się przemocy i stają się wskutek tego ofiarami nękania. My, jako społeczeństwo chcemy ich bronić” – mówił wtedy Bartho Boer, rzecznik burmistrza objaśniając sens budowy „wioski dla szumowin”, jak nazwały projekt media.
Od grudnia 2012 roku, kiedy ta wiadomość obiegła nagłówki, upłynęło sporo czasu. Dzisiaj tego typu doniesienia już nikogo nie dziwią a wręcz przeciwnie – spowszedniały. By nie być gołosłownym, kilka przykładów z ostatnich miesięcy.
1. Od sierpnia minionego roku 3 lata więzienia grożą za „homofobię i transfobię” w największym stanie Australii – Nowej Południowej Walii. Ponadto można otrzymać grzywnę (w przeliczeniu 8 tysięcy dolarów amerykańskich dla osoby prywatnej, 40 tysięcy dla firmy) za „jakąkolwiek formę przekazu publicznego podżegającego do dokonania aktu przemocy lub grożącego nim” ze względu na orientację seksualną, kolor skóry, płeć, przynależność genderową, wyznanie, pochodzenie. „Formą takiego przekazu są nie tylko groźby, ale również zachowanie, gesty, noszenie lub eksponowanie ubrań, znaków, flag i emblematów (w przestrzeni publicznej)” – odnotował z satysfakcją lewicowy portal strajk.eu. Nowe przepisy były odpowiedzią na kampanię sprzeciwu wobec legalizacji związków jednopłciowych.
2. W październiku 2018 r. Rada Narodu, czyli izba niższa parlamentu Szwajcarii przyjęła projekt ustawy, przewidujący możliwość ukarania trzyletnim więzieniem za „homofobię” i „transfobię”. Tak jak i w innych krajach, chodzi o poszerzenie katalogu tzw. przestępstw z nienawiści. Po głosowaniu przeczytać można było komentarze, iż chodzi o wstęp do legalizacji pseudo-małżeństw pomiędzy osobami tej samej płci a nowy przepis może stłumić wszelką krytykę relacji homoseksualnych.
3. Środowiska katolickie obawiają się, że szykowana przez szkockie władze nowelizacja przepisów dotyczących tzw. mowy nienawiści skryminalizuje wyrażanie nauki Kościoła o rodzinie, małżeństwie i płciowości. Rząd prowadzi społeczne konsultacje przed poszerzeniem katalogu hate crimes a panujący w kraju ideowy „klimat podwyższonej wrażliwości” wzbudza obawy, że karalne staną się próby przedstawiania np. małżeństwa jako wyłącznego, nierozerwalnego związku mężczyzny i kobiety.
Wspomniany tu klimat nie dotyczy jednak tylko Szkocji. Kolejne kraje – jeden po drugim, niczym upadające kostki domina – legalizowały związki tak zwanych gejów i lesbijek i nadawały im status równy małżeństwom, nie zawsze wbrew swoim wyborcom. Społeczeństwa były wcześniej, od lat urabiane przez propagandę i popkulturę. Homoseksualiści zagościli na stałe w tasiemcowych serialach i „ambitnych” produkcjach kinowych, literaturze i reklamie. Wystarczy przyjrzeć się uważnie dziecięcym artykułom, w tym zabawkom, albo bajkom prezentowanym na komercyjnych kanałach, by co raz natknąć się na charakterystyczne tęczowe motywy używane przez homolobby.
Strategia promotorów kulturowego przewrotu jest bardzo logiczna. Gdy uwierzymy, że jednopłciowe związki są normalne, dlaczego ich nie zalegalizować? Kiedy będą legalne, należy karać za ich kwestionowanie. Celownik kieruje się nieubłaganie na dwie instytucje: normalnie pojmowaną rodzinę oraz Kościół katolicki.
– Wprowadzimy takie przepisy, że każdy homofob, który żeruje na najniższych instynktach i zagraża bezpieczeństwu osób LGBT, zostanie ukarany, z więzieniem włącznie. Niezależny sąd i niezależna prokuratura będą mogły wszczynać postępowania karne przeciwko homofobom – stwierdził Krzysztof Śmiszek, który być może będzie za kilkanaście tygodni reprezentował nasze państwo w Parlamencie Europejskim z ramienia partii Roberta Biedronia.
W ślad za takimi postulatami w sposób oczywisty rodzi się zapotrzebowanie na homofobię. Może ono wkrótce śmiało nawiązać rywalizację z „rynkiem” na polski antysemityzm. Trzeba jednak w tym miejscu przestrzec gorliwych tropicieli. Parę tygodni temu bowiem amerykańskie media aż huczały od opisów dramatycznego zdarzenia, jakie stało się udziałem Jussie Smolletta. Ów aktor i wokalista miał zostać dotkliwie pobity z powodu swojego pochodzenia oraz tak zwanej orientacji. Relacje prasowe i telewizyjne ukwiecone zostały treścią listu, jaki miał otrzymać („Jussie Smollett. Zginiesz, ty czarny pedale”). Niestety, policja szybko nabrała podejrzeń co do autentyczności zdarzenia.
Celebryta trafił do aresztu m.in. pod zarzutem składania fałszywych zeznań i grożą mu… 3 lata odsiadki. Miał bowiem sam namówić swoich rzekomych oprawców do upozorowania napadu, zaś wulgarną wiadomość sfabrykować osobiście.
Śmiszek jednak nie żartował i dobrze o tym pamiętać.
Roman Motoła
Zobacz także:
W obronie wyższych praw. Dlaczego musimy przeciwstawiać się legalizacji związków homoseksualnych?