8 listopada 2022

I znów Netanjahu. Światowa lewica przerażona wynikami wyborów w Izraelu

(Fot.: Mateusz Wlodarczyk / Forum)

W wyniku tegorocznych wyborów w Izraelu blok byłego premiera Benjamina Netanjahu uzyskał niewielką przewagę nad sojuszem partii opozycyjnych, głównie dzięki zwiększeniu frekwencji wyborczej. Międzynarodowa lewica bardzo ubolewa z tego powodu. Niemiecki „Tagesspiegel” komentuje, że jeśli w USA dojdzie do władzy Trump, a Orban utrzyma się przy niej, to trio Trump, Netanjahu i Orban „źle wróży” dla przyszłości. Obawia się szerzenia „skrajnie prawicowych” ideologii, „antysemityzmu” i „rasizmu”.

Niemieckie medium sugeruje, że upowszechnią się oskarżenia pod adresem „deep state” (głębokiego państwa) i „establishmentu” oraz „lewicowych mediów”. Malte Lehming w komentarzu z 4 listopada podkreślił, że dotychczasowi „izraelscy urzędnicy potępiali wszelkie formy antysemityzmu na całym świecie” i skrytykowali „resentymenty rasistowskie oraz antymuzułmańskie”. Ponadto byli „bardzo wrażliwi na mity spiskowe przypominające Protokoły mędrców Syjonu”.

Tymczasem ponowne dojście do władzy Benjamina Netanjahu, który będzie rządził wraz z religijnymi partiami, oznacza rozhuśtanie emocji opinii publicznej i upowszechnienie oskarżeń w stylu amerykańskiej kandydatki Republikanów do Izby Reprezentantów z Georgii: Marjorie Taylor Greene. Lehming pisze, że kobieta uznaje się za „przyjaciółkę Izraela”. Nie przeszkadza jej to w obwinianiu żydowskiej rodziny bankierskiej – Rothschildów za pożary lasów w Kalifornii w 2018 r. Atakuje także miliardera George’a Sorosa, zarzucając mu współpracę z nazistami i porównuje przymuszanie do szczepień przeciwko koronawirusowi do przymusowego noszenia „żydowskiej gwiazdy”. Prezydenta Joe Bidena nazywa „Hitlerem”.

Wesprzyj nas już teraz!

Autor przypomina „osiągnięcia” Donalda Trumpa, również „przyjaciela Izraela”, w tym m.in. wycofanie się z porozumienia nuklearnego z Iranem, czy przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy i uznanie suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan oraz akceptację budowy osiedli na terytoriach okupowanych. Z kolei premier Węgier Viktor Orban, chociaż dbał o interesy Izraela w UE, to jednak nie przeszkadzało mu w głoszeniu „antysemickich haseł” i w walce z Sorosem.

Niemiecki komentator zauważa, że: „Netanjahu, zwycięzca ostatnich wyborów parlamentarnych, zawsze dbał o dobre relacje z Trumpem i europejskimi prawicowymi populistami. Podobnie jak oni, złorzeczył przeciwko głębokiemu państwu, nagonkom lewicowej prasy, globalistom i motywowanym politycznie oskarżeniom. Rozbrzmiewają w nich mity spiskowe i wiele dowodów na pogardę dla instytucji państwowych”.

Lehming obawia się nagonki na lewicowo-liberalny establishment i „wycofania” poparcia Żydów dla Partii Demokratycznej w USA, a co za tym idzie dojścia do władzy Republikanów i powrotu Donalda Trumpa.

Jak wiadomo, Trump bardzo pokrzyżował globalistyczne plany niemieckie i skomplikował relacje tego kraju z Chinami, istotne dla wdrażania planu Czwartej Rewolucji Przemysłowej – niemieckiej idei cyfryzacji i industrializacji (konwergencja NCBI – nanotechnologii, biotechnologii, technologii informacyjnych i kognitywistyki, cyfrowe bliźnikaki itp.).

Negocjacje w sprawie utworzenia rządu

Netanjahu, którego blok zdobył 64 na 120 miejsc w Knesecie właśnie przystąpił do negocjacji w sprawie utworzenia rządu. Chce je podzielić na dwa etapy, by jak najszybciej objąć władzę. 6 listopada br. były premier spotkał się z posłami Mosze Gafni (Zjednoczony Judaizm Tory) i Bezalelem Smotriczem (Religijna Partia Syjonistyczna), aby przeforsować propozycję zawarcia przez Likud umowy koalicyjnej.

Netanjahu dąży do znacznego skrócenia czasu rozmów koalicyjnych i przedstawienia porozumienia popartego przez 61 posłów prezydentowi Isaacowi Herzogowi w ciągu kilku dni po ostatecznym podliczeniu głosów, co ma nastąpić w tym tygodniu.

W I etapie Likud przydzieli partnerom koalicyjnym stanowiska ministerialne i kluczowe stanowiska w Knesecie, zanim jeszcze zostanie stworzony rząd. Wstrzyma się jednak z dalszymi negocjacjami do czasu zaprzysiężenia koalicji. Następnie Likud przeprowadzi drugi etap rozmów z koalicjantami, ustalając agendę nowego rządu.

Główne frakcje z bloku Netanjahu na razie nie zgodziły się na takie rozwiązanie. Chcą, by od razu uzgodnić kluczowe kwestie, zanim zostanie sformowany rząd.

Już teraz izraelskie media zwracają uwagę, że Netanjahu będzie musiał przyznać Ben-Gvirowi wrażliwe Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, a Smotriczowi Ministerstwo Finansów.

Partia Benjamina Netanjahu – Likud – nie jest zadowolona z wyników. W znacznie większym stopniu musi liczyć się z koalicjantami. Z Ben-Gvirem – „hitem obecnych wyborów” – już prowadzono rozmowy i zgodzono się, że otrzyma fundusze, których potrzebuje na walkę z przestępczością, ale postawiono warunek, by nie narażał przyszłego rządu na drażliwe kwestie, takie jak te związane z dostępem do Wzgórza Świątynnego.

Lewicowi komentatorzy izraelscy podnoszą, że w koalicji Netanjahu są przedstawiciele partii „skrajnie rasistowskich”, wrogo nastawione do wszelkich mniejszości.

Niepokój Palestyńczyków

Agencja Reutera podaje, że wynikami wyborów bardzo zaniepokojeni są Palestyńczycy. Najpotężniejszym sojusznikiem byłego premiera są syjoniści religijni na czele z ultranacjonalistycznymi osadnikami żydowskimi z okupowanego Zachodniego Brzegu. Ben-Gvir, który ma dostać tekę ministra spraw bezpieczeństwa, był już karany w przeszłości za przynależność i działania zakazanej grupy bojowników Kach, która podżegała do walki z Arabami i sodomitami. 46-letni prawnik stara się łagodzić obawy. Napisał artykuł w „Israel Hayom”, w którym zapewnił, że już „dorósł” i „zrozumiał, że życie jest bardziej skomplikowane”.

Wcześniej współprzywódca Sojuszu Syjonistów Religijnych wywołał gniew centrolewicy, sugerując, że państwo wzięło udział w zabójstwie premiera Icchaka Rabina w 1995 r., którego dopuścił się żydowski fanatyk przeciwny przekazywaniu ziemi Palestyńczykom. Smotricz zaś podczas ceremonii żałobnej w parlamencie przekonywał, że służby bezpieczeństwa „użyły nieodpowiedzialnej manipulacji, która do dziś nie została w pełni ujawniona, aby zachęcić mordercę” do zabójstwa.

Krajowa agencja wywiadowcza Shin Bet prowadziła agenta prowokatora wśród skrajnie prawicowych grup w okresie poprzedzającym zabójstwo. Sprawę badała państwowa komisja śledcza i toczyły się procesy sądowe.

Ben-Gvir w „Liście do moich braci z lewicy” nie wspomniał o sponsorowanych przez USA izraelskich rozmowach na temat państwowości palestyńskiej, które utknęły w martwym punkcie w 1994 r. i do których chce powrócić prezydent Joe Biden, jak to ogłosił niedawno.

Syjoniści religijni nie chcą zgodzić się na powstanie państwa palestyńskiego oraz oddanie zagarniętej Palestyńczykom ziemi. Co więcej, Ben-Gvir wzywa do likwidacji Autonomii Palestyńskiej, która rządzi w niektórych częściach Zachodniego Brzegu. Obiecał jednak, że jako minister policji „zajmie się przestępczością nękającą izraelskich Arabów”, których wydalenia z Izraela domagał się w przeszłości.

Zapewniając, że on i liberałowie „zgadzają się w 90% kwestii”, powiedział, że nie będzie starał się narzucać prawa religijnego ani ograniczać wolności sprzeciwu „i nawet jeśli nie jest entuzjastą parad (Gay Pride), zapewni najwyższą ochronę dla maszerujących mężczyzn i kobiet”.

Radość izraelskich osadników

Ze zwycięstwa bloku Netanjahu cieszą się izraelscy osadnicy, którzy liczą na jeszcze większe dotacje i rozwój osadnictwa na terytorium zajętym przez Izrael w czasie wojny w 1967 r. W świetle prawa międzynarodowego Izrael nielegalnie okupuje tereny palestyńskie. Rozszerzając osiedla żydowskie przyczynia się do gwałtownych protestów Palestyńczyków, walczących o odzyskanie swojego terytorium.  

Izrael kwestionuje nielegalność osiedli i powołuje się na biblijne oraz historyczne powiązania z Zachodnim Brzegiem, który określa biblijną nazwą Judei i Samarii. Zamieszkuje tam obecnie ponad 450 tys. żydowskich osadników, czyli około 5% populacji Izraela i około 3 miliony Palestyńczyków, coraz bardziej wypychanych do mniejszych enklaw.

Szósta kadencja „Bibiego”

Netanjahu, który będzie sprawował już szóstą kadencję jako premier sprzymierzył się z religijnymi syjonistami, obiecując aneksję okupowanego terytorium. Za Trumpa wycofał się z takiej możliwości, aby znormalizować więzi ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Pod koniec kadencji Donalda Trumpa Izrael podpisał Porozumienia Abrahamowe, do których dołączyły potem kolejne kraje arabskie. Nastąpiło ożywienie relacji Tel Awiwu z kilkoma państwami na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.

Porozumienie było chwalone także przez ekipę Bidena. Ta jednak jest znacznie bardziej stanowcza, jeśli chodzi o budowę nielegalnych osiedli żydowskich. Netanjahu będzie musiał balansować między roszczeniami koalicjantów a oczekiwaniami Białego Domu.

Lament żydowskiej lewicy. Gwiazdy nawołują do opuszczania kraju

Z wyników głosowania niezadowolona jest żydowska i światowa lewica. Lewicowe partie w Izraelu nie zdołały się zjednoczyć i niektóre z nich nie przekroczyły nawet progu wyborczego. Postępowy syjonistyczny Meretz i palestyńsko-nacjonalistyczny Balad nie zdołały osiągnąć minimum 3,25 proc. głosów wymaganego do wejścia do Knesetu. Izraelskie „gwiazdy” deklarują, że muszą wyjechać z kraju, w którym do władzy doszła „radykalna prawica”. Lewicowe elity ubolewają, że zwyciężyła polityka plemienna i ugrupowania, które wspierają młodzi Izraelczycy mający wiele dzieci. A w kraju jest tak, że jak rodzice głosują na dane ugrupowanie, to można się spodziewać, że w przyszłości podobnie zagłosują ich dzieci.

Młode społeczeństwo izraelskie – mediana wieku wynosi 30,5 lat w porównaniu z 38,1 w Ameryce, 41,7 we Francji czy 47,8 w Niemczech – nie identyfikuje się z globalnym obywatelstwem i świeckim internacjonalizmem. Dlatego świecka lewica ubolewa, że oto nastał koniec Izraela, jaki znamy. I tylko potwierdziło się, że nie ma szans na sekularyzm w stylu francuskim,

Netanjahu jest najdłużej urzędującym premierem Izraela, który rządził krajem najpierw w latach 1996–99, a następnie w latach 2009–21. W obecnych wyborach jego partia Likud zyskała 32 mandaty.

Skrajnie prawicowa partia Syjonizmu Religijnego zdobyła 14 mandatów, stając się trzecią co do wielkości siłą. Inni prawdopodobni partnerzy koalicji Netanjahu, Szas i Zjednoczony Judaizm Tory zdobyły odpowiednio 11 i 7 mandatów.

Partie z większością arabską Hadash-Ta’al i Zjednoczona Lista Arabów otrzymały po pięć mandatów. Partia Pracy, niegdyś rządząca w Izraelu, przekroczyła próg 3,25 proc., zdobywając cztery mandaty.

Lewicowej Meretz zabrakło zaledwie kilku tysięcy głosów, by dostać się do Knesetu. Tym samym zakończyła trwającą trzy dekady erę politycznej reprezentacji od czasu powstania w 1992 r.

W ciągu ostatnich czterech lat w Izraelu nieustannie trwała kampania wyborcza i ostatnie wybory były piątymi z rzędu wyborami powszechnymi w tym okresie. Żadna partia nie zdobyła większości mandatów i nie mogła utworzyć stabilnego rządu koalicyjnego.

Netanjahu oskarżono w 2019 r. o przekupstwo, oszustwo i nadużycie zaufania. Były premier w poprzednich latach zdecydowanie sprzeciwiał się umowie nuklearnej z Iranem, silnie współpracował z USA i budował koalicję antyirańską. Zabiegał o wsparcie krajów Europy Środkowej tak w UE, jak i na forum międzynarodowym, by przeciwdziałać ruchom bojkotującym Izrael.

Netanjahu jest uważany za silnego zwolennika bliższych relacji indyjsko-izraelskich. Nawiązał osobistą przyjaźń z premierem Narendrą Modim i należy spodziewać się pogłębienia relacji strategicznych miedzy obu krajami.

Modi był pierwszym indyjskim premierem, który w 2017 r. odwiedził Izrael. Państwa współpracują w zakresie rozwijania innowacji i badań, w tym wspierania inicjatywy „Make in India”. New Delhi zmieniło stanowisko w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Za Netanjahu były podejmowane działania w celu rozwijania inicjatywy I2U2 (Indie, Izrael, Stany Zjednoczone i Zjednoczone Emiraty Arabskie). Prowadzono rozmowy odnośnie umowy o wolnym handlu. Po jego powrocie do władzy należy spodziewać się zintensyfikowania rozmów w tym zakresie.

Były premier rozwijał relacje z Chinami, ale po reakcji administracji Trumpa musiał zrezygnować z szeregu inicjatyw. Miał bardzo dobre relacje z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, chociaż różnili się ze sobą w wielu kwestiach. Rosjanie jednak pozwalali izraelskim samolotom na operowanie w Syrii przeciwko milicjom irańskim. Oba kraje prowadziły wspólną politykę historyczną, godząc w interesy Polski. Za czasów Netanjahu i Trumpa rozgorzała także batalia w sprawie bezpodstawnych roszczeń żydowskich dotyczących mienia bezspadkowego w Polsce (amerykańska ustawa Just Act 447).

Izrael będzie coraz bardziej radykalnym państwem?

Warto zauważyć, że w czerwcu 2016 r., gdy Netanjahu obejmował władzę po raz kolejny Alu Benn, redaktor naczelny żydowskiej gazety „Haaretz” ubolewał, że Izrael przechodzi dogłębne przeobrażenia i zamiast być krajem progresywnym, w znacznym stopniu zeświecczonym, jak wyobrażali sobie to prawie 70 lat temu jego „ojcowie założyciele”, stawał się państwem nacjonalistycznym, coraz bardziej radykalnym.

Benn wieszczył, że od wyborów w marcu 2015 roku, liczba nowych radyklanych trendów w Izraelu znacznie wzrośnie i kraj wkrótce będzie nie do poznania. Teraz jeszcze więcej radykalnych polityków dostało się do władzy.

W 2016 r. Benn pisał, że przywódcy Izraela na czele z premierem Benjaminem Netanjahu chcą przekształcić kraj w „radykalne państwo żydowskie”, które będzie prześladować wszystkich nie-Żydów. „Demokracja to dla nich synonim niesprawdzających się rządów większości i nie mają już cierpliwości do ograniczeń nakładanych przez trybunały. Nie chcą już zapewniać ochrony mniejszościom” – przekonywał, podkreślając, że dla rządzącej elity, Izrael to „w pierwszej kolejności państwo żydowskie, a dopiero potem demokratyczne”. Dlatego ekipa Netanjahu uważała, że „tylko Żydzi powinni korzystać z pełni praw, a nie-Żydzi powinni być traktowani z podejrzliwością”.

Benn narzekał, że władze nie zamierzały kontynuować procesu pokojowego z Palestyńczykami, lecz skrupulatnie realizowały politykę, by ostatecznie przejąć wschodnią Jerozolimę i Zachodni Brzeg. Netanjahu wymienił elity i „czyścił” kraj z przeciwników stworzenia „państwa żydowskiego” dla Żydów.

Zdaniem izraelskiego dziennikarza, pierwotna koncepcja powołania „państwa Izrael” i „stworzenia nowego Żyda” była inna. Wypracowała je grupa świeckich socjalistów na czele z Dawidem Ben Gurionem, który został pierwszym premierem. „Stary człowiek – jak go nazywano – starał się stworzyć ojczyznę z nowym typem Żyda: wojownika-pioniera, który będzie orać ziemię z karabinem na plecach, a potem czytać poezję przy ognisku, kiedy bitwa zostanie wygrana. Ten nowy Żyd został zmitologizowany w pamiętnej roli Paula Newmana w filmie Exodus”.

Twórca Izraela Ben Gurion był liderem walki i nadzorował przebieg wojny z Palestyńczykami, a kiedy ona się skończyła, tworzył Siły Obronne Izraela (IDF), które miały służyć jako główne narzędzie nowego kraju do przekształcenia wielojęzycznych imigrantów żydowskich w obywateli hebrajskojęzycznych.

Ben Gurion utrzymywał stan wojenny do 1966 r. i zabrał ziemię należącą do Arabów, przekazując ją Żydom. Jego partia Mapai (prekursor Partii Pracy) ściśle kontrolowała gospodarkę oraz podział pracy. Ben Gurion i jego prawie wszyscy współpracownicy byli aszkenazyjskimi Żydami (tj. pochodzili z Europy Wschodniej). Dyskryminowali Żydów sefardyjskich (znanych w Izraelu jako Mizrahim), którzy przybyli z krajów arabskich, takich jak: Irak, Maroko, Tunezja i Jemen. Ben Gurion był przekonany, że religia w końcu przestanie odgrywać jakąkolwiek rolę, ustępując przed ideami „świeckiej nowoczesności”. Dlatego zezwolił prawosławnym wyznawcom, aby zachowali autonomię edukacyjną w ramach nowego państwa.

Wedle szefa gazety „Haaretz”, pomimo wszystkich swoich wad Ben Gurion miał ogromne osiągnięcia. Stworzył jedno z najbardziej rozwiniętych państw w postkolonialnym świecie, światowej klasy wojskowych, skuteczny system odstraszania nuklearnego i najlepsze instytucje naukowe oraz technologiczne. Poprzez IDF zaś uformował wielką liczbę „nowych Izraelczyków”. Sukcesy IDF na polu walki w 1948, 1956 i 1967 roku pomogły umocnić centralną rolę wojskowych w społeczeństwie izraelskim.

Armia dostarczyła wielu czołowych przywódców Izraela, od Icchaka Rabina i Ezera Weizmana po Ehuda Baraka i Ariela Szarona, a każdy szef sztabu i szef wywiadu – po przejściu na emeryturę – od razu staje się nieoficjalnym kandydatem na wysokie stanowiska w państwie.

Pierwszym poważnym wyzwaniem dla idei Izraela Ben-Guriona – uważa Benn – była wojna Jom Kippur w 1973 roku, gdy Egipt i Syria rozpoczęły atak z zaskoczenia. Chociaż Izrael ostatecznie wygrał wojnę, to jednak poniósł ciężkie straty, a porażka wywiadu zszokowała społeczeństwo. Ludzie zdali sobie sprawę, że Izrael nie jest „nietykalny”.

Wkrótce Menachem Begin – założyciel prawicowego ugrupowania – wykorzystał porażkę wywiadu i aspiracje sefardyjskich Żydów do rządzenia krajem. Przejęcie władzy przez nową koalicję Likud oznaczało budowę nowego szerokiego frontu porozumienia partii religijnych. To wtedy zaczęto wznosić osiedla żydowskie na Zachodnim Brzegu, a grupy ultra ortodoksyjne zaczęły zyskiwać coraz więcej przywilejów, w tym hojne subwencje oświatowe.

Begin był nacjonalistą, ale jako opozycjonista, nauczył się szanować odmienność poglądów i dyskusji – pisał Benn. Dlatego jako premier zawsze bronił niezależności sądownictwa i powstrzymał się od „oczyszczenia” administracji publicznej oraz armii z lojalistów lewicowych. Pod przewodnictwem Begina, stare elity lewicowe Izraela wciąż zachowały wiele ze swojego wpływu, rządząc mediami, uczelniami i Sądem Najwyższym.

Kontynuatorem rewolucji Begina został później Benjamin Netanjahu, który po raz pierwszy wygrał wybory w 1996 r. Wkrótce po zamachu na Rabina, Netanjahu jako nowy szef rządu był wielkim przeciwnikiem procesu pokojowego, zainicjowanego przez swojego poprzednika w Oslo. „Bibi”, zarówno wtedy jak i teraz, postrzegał Izrael jako państwo żydowskie oblegane przez wrogich Arabów, muzułmanów, którzy chcieli je zniszczyć. Uważał, że wojna arabsko-izraelska będzie trwać aż do skończenia świata i nigdy ten konflikt nie zostanie rozwiązany. Cały Zachód – zdaniem Netanjahu – jest antysemicki i obojętny na sprawy Izraela. Dlatego Żydzi sami powinni zapobiec drugiemu Holocaustowi poprzez prowadzenie „inteligentnej dyplomacji i zachowanie sprawności wojskowej”, bez względu na to, co reszta świata pomyśli sobie o Izraelu.

Benn obszernie przedstawił dzieje polityczne „Bibiego”. Przypomniał, że Netanjahu wielokrotnie zarzucał starej lewicowej elicie błędy w polityce zagranicznej. Wszczął też batalię przeciwko lewicowemu myśleniu, dominującemu na uniwersytetach w Izraelu i w gazetach żydowskich. W 1996 roku w wywiadzie udzielonym Ari Shavitowi z „Haaretz”  Netanjahu narzekał, że „elita intelektualna społeczeństwa izraelskiego jest niezrównoważona”. Zapowiedział tworzenie nowych ośrodków konserwatywnych.

Brak doświadczenia politycznego i lekkomyślne prowokacje wobec Palestyńczyków oraz Jordanii i interwencja Waszyngtonu zmusiły go do zawarcia porozumienia z palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem w 1998 r. i ostatecznie doprowadziły do jego porażki w następnych wyborach.

Szaron, który zastąpił Netanjahu na czele Likudu i stał się premierem w 2001 roku, próbował wrócić do modelu Ben Guriona. Stąd rozpoczął się proces przywracania starego porządku.

Przez następne 10 lat Netanjahu pracował nad koncepcją powrotu do władzy. Po reelekcji Szarona w 2003 r., „Bibi” został ministrem finansów, choć zrezygnował ze stanowiska w 2005 r. Kiedy Szaron stworzył nową partię centrową, Kadima, Netanjahu przejął resztki Likudu.

Wykorzystał zamieszanie związane z lekkomyślnym wciągnięciem ówczesnych elit w wojnę z Hezbollahem w Libanie, która ostatecznie je skompromitowała. Popularność Netanjahu rosła nieprzerwanie i gdy Hamas, dobrze uzbrojony w rakiety przejął kontrolę nad Gazą, a premier Olmert – wskutek zarzutów korupcyjnych – zrezygnował ze stanowiska w lecie 2008 roku, Netanjahu był gotowy do przejęcia władzy.

Pomogła mu w tym nowa gazeta „Israel Today”, dziennik należący do amerykańskiego magnata kasyn Sheldona Adelsona. Netanjahu powrócił do gabinetu premiera 31 marca 2009 r. Nie mógł jednak od razu dokończyć „rewolucji konserwatywnej” z powodu utrudnień, jakie stwarzała administracja Baracka Obamy.

Benn przypomina, że pierwszy czarnoskóry prezydent USA był najmniej popularnym prezydentem USA w Izraelu. Presja na Netanjahu, by kontynuował proces pokojowy z Palestyńczykami zmalała po wybuchu Arabskiej Wiosny. Upadek reżimu Hosniego Mubaraka w Egipcie zagroził fundamentom strategii bezpieczeństwa Izraela. Wojna w Syrii i pojawienie się nowego wroga w postaci Państwa Islamskiego wzmocniło pozycję Izraela na arenie międzynarodowej. Rosja i Stany Zjednoczone ostatecznie połączyły siły, aby „wyeliminować większość broni chemicznej z Syrii”, a rządy Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także nowe rządy Egiptu wzmocniły swoje związki z Tel Awiwem.

Zawirowania wojenne przeraziły izraelskich wyborców, którzy wyobrażali  sobie, co mogliby zrobić z nimi Arabowie, gdyby doszło do krwawej wojny na terenie Izraela. I to ponownie przyczyniło się do wygrania wyborów przez Netanjahu w 2015 r. „Bibi” zapowiadał bezwzględną walkę z przeciwnikami „państwa żydowskiego”.

W 2016 r. Benn pisał, że Izrael stał się znacznie mniej tolerancyjny i otwarty na debatę niż kiedyś, a Netanjahu – chociaż sam jest aszkenazyjskim Żydem – otacza się Żydami sefardyjskimi. To spośród nich rekrutowała się nowa elita w wojsku, służbach bezpieczeństwa i służbie cywilnej, która kładła nacisk na upowszechnienie odnowionej wizji „syjonizmu”.

Teraz, gdy znacznie więcej radykalnych polityków doszło do władzy, nowy rząd może w jeszcze większym stopniu prowokować tak w kraju, jak i zagranicą.

Agnieszka Stelmach

Zadłużanie może doprowadzić Polskę do bankructwa. U kogo „siedzimy” w kieszeni?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(19)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie